Grzegorz Braun
Grzegorz Braun Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

Wizja Grzegorza Brauna jest iście futurystyczna, ale jakże śmiała. Wyobraźni, trzeba przyznać, mu nie brakuje. Swoją wizję Polski jako monarchii, reżyser i były kandydat na prezydenta RP, przedstawił w Poznaniu, podczas Międzynarodowego Kongresu dla Społecznego Panowania Chrystusa Króla. Przywitała ją burza oklasków.

REKLAMA
Grzegorz Braun najchętniej widziałby na tronie Jezusa Chrystusa, ale sam przyznał, że jego intronizacja na króla Polski jest w demokratycznym państwie niemożliwa. – Byłoby cudem, gdyby posłowie padli na kolana przed Panem Bogiem. Ale to się nie zdarzy – mówił podczas kongresu. Szybko jednak znalazł inne rozwiązanie. Trzeba demokrację zastąpić monarchią i wtedy król Polski mógłby intronizować Chrystusa.
Skąd jednak wziąć króla? Wizja jest prosta. – Pod koniec trzeciej wojny światowej z jakiegoś bunkra w rejonie Doliny Chochołowskiej rusza kolumna wozów opancerzonych w kierunku Krakowa. Komandosi – jak w amerykańskim filmie "Helikopter w ogniu" – mają noktowizory i karabiny. Wcześniej musieliby modlić się przykładnie, chodzić do szkoły i na strzelnice. I wjeżdżają na Wawel, bo władza upadła – opowiadał Braun. Potem następuje koronacja Kazimierza Odnowiciela III. A rządzący Polską ”odlatują do ciepłych krajów z walizkami pełnymi pieniędzmi".
Na razie jednak, jak przekonywał trzeba edukować społeczeństwo. Głównie pod hasłem ”Kościół-szkoła-strzelnica”, by msze święte nie były dla dzieci egzotyką. A strzelnica po to, ”bo nie da się tego na dłuższą metę załatwić gawędzeniem”.
O związkach Grzegorza Brauna z Bogiem głośno było przed ostatnimi wyborami prezydenckimi. Tak zapewniali jego zwolennicy przekonując słowami: ”Głosujcie na Grzegorza Brauna, gdyż on jest wybrany przez samego Boga Ojca i to spowoduje uhonorowanie mnie na króla Polski, a ocalejecie wy i świat". Ich zdaniem Jezus miał zagrozić Polakom, iż odrzucenie kandydatury "katolickiego prezydenta Polski" Grzegorza Brauna będzie wiązało się z wybuchem wojny, która doprowadzi do upadku nie tylko Polskę, ale i inne państwa świata.
W wyborach prezydenckich poparło go 124 tysiące Polaków. Jego wystąpienia w Poznaniu słuchało około 100 osób.
Źródło: Gazeta.pl