Kolejne doniesienia w sprawy wycieku akt ws. afery podsłuchowej. "Rzeczpospolita" ustaliła, w jaki sposób śledczy dowiedzieli się, kto wykonał fotokopie dokumentów. Dziennik cytuje także zaskakującą tezę, jakoby Stonoga mógł działać na zlecenie agencji PR-owej.
Najważniejsza była jednak przepustka adwokata, która na jednym ze zdjęć jest widoczna na biurku – wraz z numerem i napisem ”adwokat”. Nie jest to naturalnie kluczowy dowód, ale dał mocny punkt zaczepienia w dalszym śledztwie. Jeden ze śledczych powiedział "Rzeczpospolitej" również, że pewne poszlaki wskazują na to, że Stonoga był tylko wykonawcą pewnego zlecenia. – Które realizowała zaangażowana do tego firma PR – zdradził.
Jak ustalił RMF FM dostęp do akt mieli zarówno pracownicy prokuratury, jak i ABW. Zgodą na wykonywanie fotokopii mieli również niektórzy podejrzani oraz poszkodowani. Do zgody dołączono informację o odpowiedzialności karnej za ich opublikowanie.