Większość firm ogranicza żywienie pracowników do kawy z mlekiem i cukrem. Ewentualnie w niektórych korporacjach pojawiają się tak zwani "panowie kanapki", przynoszący świeże sałatki i kanapki właśnie. Część osób stołuje się też w barach szybkiej obsługi (na przykład jedząc "polską potrawę narodową" – kebab), albo ratuje jedzeniem na wynos. Są jednak firmy, które postawiły na coś więcej i w ramach pakietu socjalnego zapewniają swoim pracownikom dobre drugie śniadania i obiady.
NK, czyli serwis społecznościowy Nasza Klasa, swoim pracownikom zapewnia domowe obiady przygotowywane przez znającą się na swojskich potrawach kucharkę. Zatrudnieni tam, oczywiście, bardzo chwalą sobie te zwyczaje. Firmy zagraniczne już od dawna działają podobnie.
Google, chwalony na całym świecie za rozpieszczanie swoich pracowników, ma niesztampowe podejście również do zapewniania im jedzenia. Kieruje się kilkoma zasadami – ma być zawsze dostępne, za darmo i zróżnicowane Co to oznacza? W małych aneksach kuchennych na korytarzach firmy stoją lodówki. Cały czas wypełnione są wszelakim jedzeniem i napojami – dla każdego coś dobrego. Pojawił się tylko jeden problem. Pracownicy zaczęli tyć, dlatego wprowadzono jeszcze jedną zasadę i od jakiegoś czasu promują w Google zdrowe odżywianie. Jak? Przykładowo na obrzeżach terenów należących do firmy zaczęto sadzić m.in. pomidory czy truskawki (przeczytaj o tym jak Google stara się namówić do jedzenia sałatek zamiast czipsów).
Niestety takie podejście Google kosztuje. Jak obliczył orientacyjnie Business Insider firma może wydawać nawet siedemdziesiąt dwa miliony dolarów rocznie. Ale może zwyczajnie te wydatki są przykrywane przez zarobek, jaki generują najedzeni i szczęśliwi pracownicy?
Ekspert, którego o to zapytaliśmy, Bartosz Piecuch z On Time Recruitment, twierdzi, że takie zabiegi pracodawców wpływają raczej na lojalność niż efektywność. Nie oznacza to oczywiście, że to pieniądze wyrzucane w błoto. Przywiązany do firmy pracownik to czasem lepszy niż wysoce efektywny, ale w innej firmie…
Może jednak wyżywienie w pracy wpływa na inne czynniki np. to, czy potencjalnie pracownicy zainteresują się firmą? – Wszystkie świadczenia socjalne odgrywają rolę drugorzędna. – mówi Piecuch i dodaje – Najważniejszym kryterium przy poszukiwaniu pracy jest wynagrodzenie (w 70-80 procentach), na drugim miejscu jest lokalizacja, a dopiero na trzecim świadczenia socjalne.
Stołówki integrują
Specjalista przypomniał nam o słynnej w Warszawie stołówce w Agorze – wydawcy "Gazety Wyborczej" – która kusi pracowników "mocno preferencyjnymi cenami", jak mówi Piecuch. Daria – była pracownica dziennika z Czerskiej bardzo ciepło wspomina to miejsce. Choć jak głosi wieść gminna w ostatnich latach wiele zmieniło się na niekorzyść tego miejsca – m.in. przestano wydawać ciepłe śniadania, które cenili sobie pracownicy.
Co było plusem tego miejsca? – Nie musiałam się martwić o to, co i gdzie zjem, mając stołówkę pod ręką. Po godzinach można było tam odpocząć, zajrzeć do prasy – mówi Daria i dodaje: – Było to też miejsce integrujące, gdzie można było poznać ludzi, z którymi się bezpośrednio nie pracowało, czy prywatnie spotkać się z szefami.
Oczywiście na takie rozwiązania mogą sobie pozwolić tylko wielkie korporacje, zatrudniające setki osób. A i te często idą na łatwiznę wprowadzając w parterach biurowców słabej jakości bary sieciowe lub drogie restauracje, które odwiedza tylko wierchuszka firmy.
A jak wygląda to w Waszych firmach? Macie dobre stołówki, posilacie się tylko kanapkami, zamawiacie coś na wynos, czy może jest zupełnie inaczej? Wolelibyście, żeby w Waszych miejscach pracy było jak w Google, albo NK?