Protesty mogą zagrozić bezpieczeństwu Euro - uważa prezydent Bronisław Komorowski. Przygotowania polskich służb na to wydarzenie dotyczyło dzisiejsze posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Komorowski tłumaczy, że ze słów ministry sportu Joanny Muchy i ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego wynika, iż nic z zewnątrz nam nie grozi. – Służby meldują gotowość do działania w obszarze bezpieczeństwa – mówi prezydent. Problemem mogą być jedynie sprawy komunikacyjne. Szczególnie zagrożony nimi ma być Wrocław, gdzie ma przyjechać mnóstwo kibiców z zagranicy (w szczególności z Czech), którzy jednak nie będą zostawać na nocleg w Polsce.
Prezydent zwraca jednak uwagę, że utrudnić życie służbom mogą protesty zapowiadane na czas tej wielkiej imprezy sportowej. Dlatego ponawia swój apel, aby przesunąć pikiety na czas po Euro 2012.
Swój apel motywuje trojako. Z jednej strony zwraca uwagę, że demonstracje będą absorbować część sił służb bezpieczeństwa, które przez to nie będą mogły być wykorzystane, do lepszego zabezpieczenia turnieju piłkarskiego.
Po drugie prezydent mówi, że przecież "okres Euro 2012 wpłynie na spowolnienie tempa i ostrości życia politycznego", oraz "nie zajdą fakty, które trzeba oprotestrować w tym momencie". Komorowski podkreśla: – Nic nie zapowiada by pojawiły się inne źródła, które by zmuszały do ostrych form protestu.
Po trzecie Komorowski próbuje przekonać potencjalnych protestujących do odwołania demonstracji powołując się na ankiety: – Jeśli nie mój apel ich przekona, to może zrobią to badania opinii publicznej, które wskazują, że siedemdziesiąt procent chce, aby okres mistrzostw był okresem spokoju.
Wreszcie po czwarte, prezydent zwraca uwagę na to co odbyło się 11 maja, czyli blokadę Sejmu przez "Solidarność". Tu głowa państwa zaczęła grzmieć ostrymi słowami na demonstrantów. Wyraźnie emocjonalnie prezydent mówi – To jest rzecz nieprawdopodobna!
Komorowski określił pikietę słowem "groźna". – To przekroczenie zasady prawa do demonstracji, można i trzeba demonstrować, ale bez anarchizowania – oburza się prezydent i dodaje: – W moim przekonaniu było to nieprawdopodobnie groźne zjawisko, groźne dla demokracji, które powinno spotkać się z odporem.
– Trzeba szanować demokrację. Musi być umożliwione swobodne działanie Parlamentu, serca polskiej demokracji. Ta sprawa wymaga ostrych decyzji. – zakończył stanowczo prezydent.