Związkowcy z "Solidarności" zablokowali gmach parlamentu w proteście przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego. Nie chcą wypuścić posłów z Sejmu i zarzekają się, że prędko blokady nie odpuszczą. Jaka powinna być reakcja? Czy jeśli siła argumentu w takich sytuacjach nie wystarcza, powinien dojść do głosu argument siły?
"Solidarność nie wypuści posłów do domu" - napisał w piątkowym komunikacie Marek Lewandowski, rzecznik prasowy przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Jak zapowiedzieli, tak zrobili - zablokowali wszystkie wejścia do Sejmu i pilnują, by na zewnątrz nie przedostał się żaden parlamentarzysta. I nie tylko parlamentarzysta, bo w Sejmie uwięzieni są także dziennikarze i wycieczki szkolne. - Wychodziłam na zewnątrz i powiedzieli, że nie wypuszczą - relacjonuje Joanna Fabisiak, posłanka PO.
Protest prędko się nie zakończy. Działacze "S" deklarują, że w razie interwencji policji łatwo nie dadzą się przegonić i będą stawiać "bierny opór". - Nie ma określonej godziny i daty zakończenia blokady. To jest dynamiczne. Na samoloty na pewno się pospóźniają - stwierdza w rozmowie z naTemat rzecznik Lewandowski. Jak w takiej sytuacji powinni zachować się posłowie? Czy policjanci powinni siłą odblokować wejścia do Sejmu narażając się na oskarżenia o "państwie policyjnym"?
Związkowcy jak gorący kartofel
"Nie chciałbym być w koalicji, która mogłaby ulec blokadzie Sejmu. Może związkowcy przygotują ścieżki zdrowia?" - ironizuje na Twitterze poseł PO Cezary Tomczyk. Jego zdaniem trzeba będzie przeczekać protest związkowców, ale jeśli będzie się on przeciągał, niewykluczone jest "udrożnienie kanałów komunikacyjnych", czyli interwencja policji. - Mam nadzieję, że żaden związkowiec nie myśli sobie: ok, przyjdzie policja i my będziemy w lepszej sytuacji - mówi naTemat poseł Tomczyk.
Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca jednak uwagę, że każda interwencja siłowa obciążyłaby konto rządzących. - Wizerunkowo nigdy interwencja policji przeciwko związkowcom nie robi dobrze rządowi, nawet jeśli jest tak, że to rząd ma rację, a związek protestuje zbyt pochopnie - stwierdza. Dodaje jednak, że "protesty protestami, ale posłowie mają prawo opuścić parlament".
Popularna metoda
Strajki okupacyjne i blokady to z pewnością jedna z ulubionych metod związkowców. W maju 2009 roku przedstawiciele "Sierpnia'80" okupowali na przykład kilka biur poselskich Platformy Obywatelskiej. Deklarowali, że są przygotowani na bardzo długi protest. Wtedy zdecydowano się na argument siły i policjanci po prostu wynieśli protestujących związkowców. A to z kolei było wodą na młyn dla protestujących. - Oczywiście, że użyto siły. To odpowiedź rządu na naszą propozycję dialogu - komentował lider związku Bogusław Ziętek.
Nie ma więc idealnej recepty na "związkowców-okupantów". Zainterweniuje policja - zaraz podniesie się larum o policyjnym, represyjnym państwie. Służby pozostaną bezczynne - związkowcy skutecznie utrudnią życie.