Kontrole izb skarbowych naliczają mleczakom ogromne kary, przez które jadłodalnie mogą przestać istnieć.
Kontrole izb skarbowych naliczają mleczakom ogromne kary, przez które jadłodalnie mogą przestać istnieć. Fot. Michal Lepecki / Agencja Gazeta

Izba Skarbowa wzięła na celownik "Poranek" - bar mleczny ze Słupska. Urzędnicy chcieli, żeby mleczak zwrócił im pół miliona dotacji. Dlaczego? Bo kucharki soliły twarożek, pieprzyły zupę i smażyły jajecznicę na boczku. Bar mleczny może odetchnąć. Sąd Administracyjny uratował lokal.

REKLAMA
Bary mleczne mają pod górkę: nie można przyprawiać
Izby skarbowe wysłały kontrolerów do wielu barów mlecznych w kraju. Oprócz tego słupskiego, na "liście przestępców" znalazło się np. również dziewięć mleczaków z Poznania. Wszystkie podpadły tym, że używały bądź łączyły produkty i przyprawy niedotowane, zazwyczaj po to, żeby dodać potrawom trochę smaku.
Dla słupskiego baru mlecznego spłata transzy kary naliczonej przez urzędników w wysokości pół miliona złotych (łącznie bar miał do spłacenia ponad milion zł), oznaczałaby zwolnienie całej załogi i byłaby równoznaczna z koniecznością zwinięcia interesu. Sąd administracyjny uznał jednak, że bar nie musi płacić tej części kary.
Wcześniej za znanym w Słupsku barem mlecznym wstawił się Robert Biedroń, prezydent Słupska. – Ten bigos zgotowali nam urzędnicy. Doprowadzili do tego, że przez głupi pieprz i brak regulacji, mamy taką sytuację – mówił w obronie mleczaka.
Pracownicy mleczaka "Promyk" nie mogą jednak jeszcze odetchnąć z ulgą. Ciągle nierozwiązana pozostaje sprawa blisko 600 tys. zł. W tym przypadku również chodzi o zwrot dotacji z budżetu państwa za niewłaściwe zarządzanie dotowanymi produktami.
– Przez lata urzędnicy sprawdzali jak działamy i nigdy nie mieli uwag, a teraz nagle zobaczyli, że pieprzymy zupę. Przez cztery lata dodawaliśmy sól do twarożku i boczek do jajecznicy, sprzedawaliśmy dania taniej, dzięki budżetowej dotacji. Nagle okazało się, że nie możemy łączyć dotowanych produktów, jak jajka, twaróg, mleko, mąka z przyprawami i mięsem, na które dotacji nie ma – mówiła Eugenia Rębacz, właścicielka "Promyka".
Lista zakazanych praktyk
Wśród produktów, których nie można używać albo łączyć w mleczakach jest sporo takich, które budzą szczere zdziwienie. Jest co prawda nieco lepiej, bo przecież jeszcze niedawno w barach mlecznych nie można było w ogóle używać przypraw - nie były w ogóle dotowane.
Teraz pieprzyć można, ale np. kucharka nie ma prawa wrzucić do żurku kiełbasy, albo skwarki. Trzeba też zapomnieć o zupach gotowanych na wędzonce. Innymi słowy - państwa nie stać na dotowanie mięsa i kropka.