W Polsce brakuje lekarzy, szczególnie części specjalistów. Napawa więc optymizmem fakt, że resort zdrowia zdecydował się zwiększyć limity przyjęć na studia medyczne. Samorząd lekarski nie jest jednak do końca zadowolony z tej decyzji, ponieważ zwiększone limity dotyczą również studiów prowadzonych w języku angielskim.
Generalnie ideę zwiększenia limitu miejsc na kierunkach lekarskich prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej oceniło jako bardzo dobrą. Jednak w swoim stanowisku stwierdziło, że „w celu zwiększenia liczby lekarzy pracujących w Polsce oraz zwiększenia dostępności do świadczeń zdrowotnych niezbędne jest zapewnienie dobrych warunków rozwoju zawodowego i pracy tej grupy zawodowej, przede wszystkim poprzez znaczne zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia”.
Zdaniem samorządu lekarskiego zwiększenie liczby miejsc na uczelniach medycznych powinno pociągać za sobą zwiększenie liczby miejsc szkoleniowych, a zwłaszcza miejsc rezydenckich, na specjalizacjach lekarskich.
Zagraniczny zabiera miejsce
Niepokój NRL wzbudził fakt, że zwiększenie limitów dotyczy również studiów prowadzonych w języku angielskim, czyli skierowanych do obcokrajowców.
Zdaniem samorządu przyznawanie wysokiego limitu przyjęć dla studentów niepolskojęzycznych, mimo że prestiżowe i korzystne finansowo dla uczelni, powoduje ograniczenie miejsc do kształcenia kadry medycznej, która zostanie w Polsce. W ocenie Naczelnej Rady Lekarskiej rozkład miejsc na uczelniach medycznych powinien preferować przyszłych lekarzy kształcących się w języku polskim, za czym powinno pójść odpowiednie zwiększenie uczelniom dotacji z budżetu państwa.
To stanowisko samorządu lekarskiego trochę dziwi uczelnie medyczne, które tłumaczą, że dla nich zagraniczny student jest bardzo cenny.
– Jeśli są chętni do kształcenia w języku angielskim to dla uczelni jest to nobilitacja. Kształcenie studentów z zagranicy jest dla uczelni bardzo korzystne, pod warunkiem, że ci studenci po ukończeniu kształcenia są w stanie zdać egzamin nostryfikacyjny za granicą. Dlatego ważne jest żeby przyjmować osoby najlepsze – tłumaczy prof. Marek Ruchała, rzecznik Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu
Sami płacą
UM w Poznaniu ma najwięcej studentów zagranicznych spośród uczelni medycznych, jak tłumaczy prof. Ruchała niezrozumiałe jest dla niego mówienie, że studenci zagraniczni ograniczają w jakiś sposób możliwość kształcenia polskiej kadry medyczne.
Ale to nie jedyna zaleta kształcenia obcokrajowców. Profesor wyjaśnia, że dzięki nim poprawia się kształcenie, ponieważ polscy studenci chcą mieć tak samo dobrą bazę dydaktyczną jak koledzy z zagranicy, chcą też być nie gorzej wykształceni niż lekarze w innych krajach, a to wymusza na uczelni odpowiednie działania.
Dodatkowo, jak twierdzi nasz rozmówca, nie sposób przecenić kwestii integracji. Dzięki niej polscy przyszli lekarze opuszczają uczelnię ze światowym obyciem.