O sytuacji finansowej Słupska
pisałem w tym tekście, uzasadniając dlaczego miast nie powinno dostać ekstra środków od państwa. Robert Biedroń odziedziczył problem po poprzednikach, ale startując musiał wiedzieć o tym niebezpieczeństwie. Musiał też wiedzieć, że miasto i bez wyroku jest mocno zadłużone (ok. 275 mln zł, przy dochodach w 2015 r. 488 mln zł). Mimo to w swoim programie wyborczym obiecał ambitny program inwestycji. I to właśnie one są zagrożone, a nie bieżące funkcjonowanie miasta. Bo jeśli Słupsk przekroczy wyliczony przez Regionalną Izbę Obrachunkową limit, będzie musiał wprowadzić plan naprawczy, polegający przede wszystkim na zatrzymaniu inwestycji.