
Reklama.
Zaczęło się przypadkiem, tak jak w wielu innych złotych interesach.
San Francisco, rok 2007. Zbliża się konferencja designerów, a wszystkie miejsca w hotelu zajęte. I właśnie wtedy dwójka młodych Amerykanów postanowiła wynająć swoje mieszkanie uczestnikom imprezy. - Kilku nieznanym osobom oprócz noclegu zaoferowali śniadanie i miejscową gościnność - wyjaśnia programista Nathan Blecharczyk, który niedługo potem dołączył do Joego Gebbi i Briana Chesky'ego.
San Francisco, rok 2007. Zbliża się konferencja designerów, a wszystkie miejsca w hotelu zajęte. I właśnie wtedy dwójka młodych Amerykanów postanowiła wynająć swoje mieszkanie uczestnikom imprezy. - Kilku nieznanym osobom oprócz noclegu zaoferowali śniadanie i miejscową gościnność - wyjaśnia programista Nathan Blecharczyk, który niedługo potem dołączył do Joego Gebbi i Briana Chesky'ego.
Wszystkim się spodobało. Jak sami mówią o sobie: to co rozpoczęło się od trzech facetów i dmuchanych materacy wyewoluowało do dużego biznesu. Nie trzeba płacić kokosów za hotel, który zazwyczaj znacząco nadwyręża nasz wakacyjny budżet. Pomysł się przyjął i ludzie z całego świata zaczęli robić coś, co dla wielu jest nie do przyjęcia. Za pośrednictwem strony Airbnb zaczęli wynajmować swoje mieszkania zupełnie obcym osobom, często z drugiego końca globu. I wcale nie chodzi o zwykły wynajem, gdzie drugie mieszkanie stoi puste i pozwala podreperować domowy budżet.
Obcy w domu? Proszę bardzo
- Największą część wszystkich ofert w naszym serwisie stanowią te, gdzie wynajmowane mieszkanie jest tym, w którym faktycznie mieszkają jego właściciele - mówi Nathan Blecharczyk. Pomysł wpuszczania obcych do swoich czterech kątów może budzić zdziwienie, ale jak widać wcale nie przeszkadza to setkom tysięcy użytkowników.
- Największą część wszystkich ofert w naszym serwisie stanowią te, gdzie wynajmowane mieszkanie jest tym, w którym faktycznie mieszkają jego właściciele - mówi Nathan Blecharczyk. Pomysł wpuszczania obcych do swoich czterech kątów może budzić zdziwienie, ale jak widać wcale nie przeszkadza to setkom tysięcy użytkowników.
- Część z nich wynajmuje swoje mieszkania wtedy, gdy wyjeżdża w podróż lub na wakacje. Teraz zbliża się lato, więc ofert może być jeszcze więcej. Są też tacy, którzy często podróżują biznesowo lub najzwyczajniej w świecie rzadko bywają w domu. Nie brakuje też par, które większość czasu spędzają u partnera, a drugie mieszkanie po prostu stoi puste - wylicza nasz rozmówca. W takich przypadkach wynajęcie mieszkania pozwala nieźle zarobić. Ceny ustalają sami właściciele, a Airbnb pobiera jedynie prowizję od każdej ze stron umowy.
Maszyny do mieszkania. Źle urodzone budynki wracają do łask
Maszyny do mieszkania. Źle urodzone budynki wracają do łask
Jednak nie zawsze chodzi tylko o pieniądze, bo nie brakuje też właścicieli, którzy w trakcie wynajmu mieszkają razem z lokatorami. - Mają po kilka wolnych pokoi w domu, więc je wynajmują - mówi Blecharczyk. Jak w takim razie zachować się, gdy np. Polak "zwala się na głowę" komuś z Sydney, Rio de Janeiro, Ottawy czy jakiegokolwiek innego miejsca na świecie?
Co można wynająć?
57% całe domy lub mieszkania
41% oddzielne pokoje
2% wspólne pokoje
- Wszystko zależy od ogłoszenia - słyszymy. A te są naprawdę różne. - Już na samym początku można zaznaczyć, czy chcemy jedynie wynająć pokój, czy może spędzać wspólnie czas nie tylko w domu, ale i na mieście. Każdy ma inne priorytety - mówi Blecharczyk. Na swoim profilu można bardzo dokładnie opisać kim jesteśmy i kogo szukamy.
Fotografowie na całym świecie
Jak jednak zaufać komuś z drugiego końca świata? Z jednej strony nie wiemy kim będzie lokator, a z drugiej w jakim faktycznie stanie jest lokal. - Wszystko jest jasne od początku do końca. Właściciel będzie musiał wynająć swój dom dopiero po zaakceptowaniu potencjalnego lokatora, więc do środka wpuści faktycznie tych, których chce - Blecharczyk wyjaśnia fenomen swojego serwisu.
Jak jednak zaufać komuś z drugiego końca świata? Z jednej strony nie wiemy kim będzie lokator, a z drugiej w jakim faktycznie stanie jest lokal. - Wszystko jest jasne od początku do końca. Właściciel będzie musiał wynająć swój dom dopiero po zaakceptowaniu potencjalnego lokatora, więc do środka wpuści faktycznie tych, których chce - Blecharczyk wyjaśnia fenomen swojego serwisu.
Cały system jest bezpieczny, bo pośrednikiem w przekazywaniu pieniędzy jest Airbnb. - Poza tym po każdym pobycie publikuje się opinie, więc całość jest przejrzysta dla obu stron i przyszłych lokatorów - dodaje. Dodatkowo istnieje 24-godzinne wsparcie telefoniczne przez siedem dni w tygodniu.
Kilka nietypowych ofert z serwisu Airbnb
Co ciekawe, firma czasami sama weryfikuje prawdziwość ofert. Na całym świecie mają około dwóch tysięcy fotografów. - Czekają na użytkowników, którzy chcą mieć na stronie profesjonalne zdjęcie swojego lokalu. Jeżeli ktoś taki się zgłosi, fotograf jedzie na miejsce i "pstryka" - wyjaśnia nam twórca Airbnb. Aktualnie takie zdjęcia ma około 20% wszystkich ogłoszeń.
Dla turystów, przedsiębiorców, dla każdego - Google Street View w praktyce
Świat lubi Europę
Noclegu można szukać naprawdę wszędzie. Jednak przodują te najpopularniejsze miasta: Nowy Jork, Paryż, Londyn, San Francisco, Barcelona, Amsterdam, Berlin, Rzym, Madryt. Po drugiej stronie medalu jest Środkowy Wschód, Azja i Afryka, ale nie znaczy to, że nikt tam nie podróżuje. Ciężko jednak konkretnie zliczyć te, które są najmniej popularne. - Ofert z tych regionów przybywa z każdym rokiem - mówi Blecharczyk.
Wydawać by się mogło, że z tego rodzaju podróżowania korzystają przeważnie młodzi. Nic bardziej mylnego, bo przekrój właścicieli i lokatorów jest naprawdę ogromny. - To bardzo zróżnicowane, nie ma co do tego zasady. Są młodzi i starzy, studenci i pracujący. Pojedyncze osoby, ale i całe rodziny - wyjaśnia nasz rozmówca. Zdarza się, że Airbnb pomaga nie tylko w weekendowych i wakacyjnych wyjazdach. - Możesz nawet znaleźć kogoś z tego samego uniwersytetu i z nim zamieszkać - słyszymy.
Fakt, że do wyboru jest stu pięćdziesięciu tysięcy ofert z całego świata nie przeszkadza w tym, że niektóre z nich cieszą uwielbieniem naprawdę wszystkich. Furorę robi Grzybkowy Domek w Kalifornii. - Są też zamki, cudowne domy przy plaży w Miami, ale i najprawdziwsze igla - mówi Nathan Blecharczyk, który sam również podróżuje w stylu Airbnb. - Byłem w 40-50 różnych miejscach na całym świecie. Ciężko wskazać ulubione, ale ostatnio w pamięci utkwił mi dom na Hawajach w pobliżu wulkanu i dżungli - wspomina twórca.
Wyjazdy incognito
Co ciekawe, Nathan korzystając z ogłoszeń swojego serwisu zachowuje się jak najzwyklejszy klient. Nie mówi kim jestem, płaci normalnie i nie ma żadnych zniżek. - Wtedy przy okazji mogę zobaczyć, jak to funkcjonuje w rzeczywistości. Gdyby właściciele wiedzieli, że przyjeżdżam wtedy nic nie byłoby naturalne - wyjaśnia Blecharczyk. Nawet teraz, podczas wizyty w Warszawie skorzystał z ogłoszenia w swoim serwisie. - Jest niesamowicie. Bardzo mi się podoba - mówi. Do Polski zawitał przy okazji zbliżających się Mistrzostw Europy, które w sposób oczywisty wpłyną na ilość wynajmowanych mieszkań.
- Polski rynek ma naprawdę spory potencjał. Jest jednym z najszybciej się rozwijających, zwłaszcza dzięki Euro 2012 - dodaje Eugene Miropolski, szef Airbnb na Europę Centralną.
Pomysł zyskał uznanie nie tylko zwykłych użytkowników, ale i inwestorów. Nawet tych nietypowych. Jakiś czas temu w projekt zainwestował hollywoodzki aktor, Ashton Kutcher. - Ashton jest bardzo zaangażowany, bo to co robimy bardzo mu się podoba. Widać, że chce nam pomagać i bardzo się angażuje. Kilka tygodni temu był w firmie i mieliśmy wspólną "burzę mózgów" - mówi Blecharczyk.
Z dziennikarskiego obowiązku i ludzkiej ciekawości na stronie Airbnb spędziłem spory kawałek czasu. Jednak wystarczy kilka kliknięć, żeby przekonać się, że każdy znajdzie tam coś w swoim guście i na swoją kieszeń. Ceny oscylują od tych naprawdę niskich, po te wręcz nieprzyzwoicie wysokie. Przekonajcie się sami.