
16 lat więzienia - taki wyrok usłyszała Polka, która w lutym miała zabić swojego partnera, również Polaka. Było to pierwsze, i jak dotąd jedyne w tym roku, zabójstwo na Islandii. Kraju, w którym z perspektywy Polski praktycznie nic się nie dzieje. Nic dziwnego, że sąd uwinął się z jej sprawą zaledwie w pół roku. Drobniejszych przestępców za to nie brakuje. W przeciwieństwie do miejsc w więzieniach. Dlatego wielu oskarżonych czeka na odbycie kary...w kolejce. Chodzą do pracy, normalnie żyją i czekają. Aż się miejsce zwolni.
Sprawę opisywały wszystkie islandzkie media. Nic dziwnego. Raz, że morderstwo, dwa, że z udziałem cudzoziemca. W dodatku już drugie w niedługim czasie z udziałem Polaków. Wtedy mąż udusił swoją żonę. Danuta K. jest też szóstą kobietą, która od 2000 roku popełniła najcięższą zbrodnię na Islandii.
Islandia to trzeci kraj na świecie, który odnotowuje najmniej zabójstw – po Lichtensteinie i Singapurze. Od 2000 roku zamordowano tu jedynie 26 osób. To aż 20 razy mniej niż średnia światowa. I wcale nie jest tak, że podobnie jest w innych krajach nordyckich. Patrząc na te same dane (Homicide Map z maja 2015) Islandia zostawia daleko w tyle i Szwecję (12 miejsce), i Danię (16), nie mówiąc o Finlandii (43), a tym bardziej Norwegii (59).
– Islandia się zmienia. Kiedyś ludzie nie zamykali swoich domów. Teraz tak. Kiedyś jak Islandczyk zostawił rower w jednym miejscu to za tydzień wrócił po niego i on nadal tam stał. Teraz nie wiadomo, czy by go zastał – mówi Marta Niebieszczańska. Dodaje, że na pewno to kwestia napływu obcokrajowców, ale też zmienia się mentalność samych Islandczyków. Po kryzysie, który bardzo dotknął ten kraj, wiele się zmieniło.
Trzeba jasno powiedzieć, że po kryzysie finansowym w 2008 roku Islandia przestała być krajem mlekiem i miodem płynącym. Kiedyś zawsze zajmowała pierwsze miejsca w rankingach najlepszego poziomu życia w Europie. Po 2008 roku to się zmieniło. Pogorszył się komfort życia. Niektórzy mają jeszcze kredyty do spłacenia, które zaciągnęli przed kryzysem. Czytaj więcej
– Jest ogromne zaskoczenie, bo to zdarza się pierwszy raz od kilkudziesięciu lat. To temat dnia. Na Islandii nikt nie ucieka z otwartych więzień. Islandzcy przestępcy w tej kwestii przestrzegają prawa. Wolno im wychodzić na miasto, więc wychodzą. Ale zawsze wracają – mówi Marta Niebieszczańska.
Co ciekawe, więzienie Kvíabryggja uznawane jest za jedno z najprzyjemniejszych więzień na świecie. Pięknie położone. Można pomyśleć, że to idealne miejsce na urlop. Żadnych krat, żadnych parkanów. Całość przypomina wielką farmę położoną nad rzeką. Od pewnego czasu siedzi tu cała śmietanka ekonomiczno-bankowa Islandii. Wśród nich czołowi menadżerowie banku Kaupþing, z byłym dyrektorem na czele, skazani na kary od 3 do 5 lat więzienia za przestępstwa finansowe w 2008 roku. Podobno nieźle się panoszą i opływają w luksusy, co reszcie więźniów się nie podoba. Urządzili sobie cele, zamawiają katering. Ale najgorsze jest to – jak pisze ”IcelandMagazine” – że mają lepsze rowery. Bo więźniowie Kvíabryggja mogą na rowerach zwiedzać okolice. Mogą też grać w golfa.
Można też powiedzieć, że zajmują miejsca innym. W Litla-Hraun, jedynym pilnie strzeżonym zakładzie, jest ich tylko 45. W Kvíabryggja - 22. W innych - po kilkanaście. W całym kraju - według różnych źródeł - około 130. W ubiegłym roku wszystkich więźniów było 147. Mają swoje cele. Mogą przynieść ze sobą radio, telewizor, głośniki, a nawet drukarkę. Podobno ostatnio domagają się dostępu do internetu.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
