Polska to jeden z największych producentów wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej
Polska to jeden z największych producentów wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej fot. Zbigniew Guzowski / Shutterstock.com

Zgadnij, ile tak naprawdę kosztuje paczka papierosów, a ile pieniędzy oddają fiskusowi palacze? Czy wiesz, które polskie województwa przodują w produkcji tytoniu? Oto 5 faktów o polskiej branży tytoniowej, które sprawią, że inaczej spojrzysz na wieczną walkę „wielbicieli puszczania dymka” z polskim rządem.

REKLAMA

1. Polska to jeden z największych producentów tytoniu w Unii Europejskiej

Z 35 tys. ton produkcji rocznie plasuje się na drugim miejscu tuż po Włoszech. Aż 70 proc. polskiej produkcji trafia na eksport. Nad Wisłą zlokalizowanych jest 6 z 31 europejskich fabryk wyrobów tytoniowych. Ponad połowa wszystkich upraw znajduje się w woj. lubelskim (8,4 tys. ha). Następne w rankingu największych plantatorów tytoniowych są woj. świętokrzyskie i małopolskie. Polskie uprawy dają zatrudnienie blisko 9 tys. osób. Kolejnych 500 tys. pracuje w branżach ościennych takich jak dystrybucja czy przetwórstwo tytoniu.

2. Tyle podatków nie odprowadza nawet branża alkoholowa

Zgadnij, jaka gałąź gospodarki jest złotą żyłą dla polskich władz? Wyroby tytoniowe stanowią drugie co do wielkości (po paliwach silnikowych) źródło dochodów polskiego budżetu z tytułu podatku akcyzowego. Ich procentowy udział w ogólnej puli przychodów wynosi blisko 6 proc., niemal dwukrotnie więcej niż w przypadku wyrobów spirytusowych. Tylko w ubiegłym roku przemysł tytoniowy przelał do budżetu blisko 23 mld zł, z czego 78 proc. to wpływy akcyzowe.

3. Paczka papierosów tańsza od gumy do żucia

Rzeczywista cena jednej paczki papierosów wynosi niewiele ponad 2 zł. Tyle dostają producenci wyrobów tytoniowych. Co się dzieje z resztą pieniędzy? Zabiera je rząd. Różnego rodzaje podatki stanowią aż 82 proc. ceny, którą płacą palacze. Polscy rządzący zrezygnowali z dalszej podwyżki podatku dopiero w tym roku. Dlaczego akurat teraz? Władze zorientowały się, że zbyt duże obciążenie fiskalne zamiast przyczyniać się do większych wpływów do budżetu, sprawiają, iż coraz więcej osób ucieka do szarej strefy, a zatem maleje pula zebranych podatków. W ubiegłym roku do fiskusa wpłynęło o 300 mln zł mniej niż w 2013 r.
logo
CristinaMurac / Shutterstock.com

4. Im większy podatek, tym większa szara strefa

Potrafimy, gdy chcemy! Mowa nie o tempie budowy autostrad. Polska 4 lata przed wyznaczonym przez Brukselę terminem osiągnęła minimalny wymagany próg stawki akcyzowej (90 euro na 1 tys. papierosów – przyp. red.). O ile rok przed wejściem do UE polscy palacze płacili za paczkę jakieś 4,40 zł, dziś muszą wydać ok. 15 zł. Czy sprawiło to, że Polacy zaczęli palić mniej? Poniekąd. W ciągu dekady spadek wyniósł 4,9 punktów proc. Z o wiele większym entuzjazmem zareagowała natomiast szara strefa. Ta zamiast spaść, rośnie jak na drożdżach i końca nie widać. W ciągu ostatnich 10 lat rynek nielegalnych wyrobów tytoniowych w Polsce wzrósł o blisko... 300 proc. Nawet każdy piąty papieros nad Wisłą to podróbka – wynika z danych instytutu Almares.

5. To nie unijne prawo, tylko polscy ustawodawcy są postrachem całej branży tytoniowej

Obecna unijna dyrektywa tytoniowa (2014/04/UE) jest efektem wielu lat ciężkich negocjacji polskich przedstawicieli z Brukselą. Polakom udało się wywalczyć m.in. okres przejściowy dla papierosów mentolowych, co oznacza, że znikną one z zasięgu polskich palaczy 4 lata później niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Żeby nowe reguły weszły w życie, potrzebna jest krajowa ustawa implementująca postanowienia dyrektywy.
Taką właśnie opracowało Ministerstwo Zdrowie. Problem tkwi jednak w tym, że – jak twierdzą przedstawiciele branży tytoniowej – jest ona bardziej restrykcyjna od unijnego odpowiednika. Ustawa zawiera rozwiązania, których Bruksela nie wymaga (m.in. zakaz umieszczania informacji o wyrobach tytoniowych w punktach sprzedaży – przyp. red.), jednocześnie brakuje w niej tak ważnych informacji jak np. wielkość ostrzeżeń zdrowotnych.
Stwarza to ryzyko, że producenci nie zdążą z dostosowaniem do nowych wymogów parku maszynowego. Muszą zdążyć z zamówieniem i zakupem nowych cylindrów drukujących do 20 maja 2016 r., kiedy to ma wejść w życie prawo. Czym to grozi? Producenci mówią wprost: paraliżem całej branży tytoniowej. A my ze swojej strony dodajemy: i pozostaniem potentatem cebulowym na wieki wieków.