
Nie lubimy elit, oj nie. I nieważne, czy chodzi o elity polityczne, artystyczne czy intelektualne – chociaż tym ostatnim odrywa się najdelikatniej. Nasza niechęć jest wręcz mityczna i, co gorsza dla elit, a lepsza dla ich przeciwników – idealnie wpisuje się w pojęcie wiecznie żywej walki klas. Równi i równiejsi – ten podział nie jest i nigdy nie był wydumany. Czy jest się na co obruszać? O odwiecznym sporze przypomniała nam właśnie polemika Wojciecha Pszoniaka, aktora z Grzegorzem Sroczyńskim, dziennikarzem.
Wojciech Pszoniak w wywiadzie udzielonym Donacie Subbotko dla Magazynu Świątecznego był bardzo rozmowny. Mówił o swoim życiu w Paryżu, pani sklepikarce z pobliskiej piekarni, o swoich politycznych sympatiach i nieszczęsnej karcie win z warszawskiej restauracji na Żoliborzu.
Z elitami są problemy zawsze i wszędzie. Samo istnienie elit wiąże się z podstawowymi sprzecznościami między ważnymi wartościami społecznymi. Przede wszystkim z napięciem pomiędzy powszechnie dziś cenionym w kulturze zachodniej ideałem równości, a niezbędnością istnienia hierarchii społecznej. Czytaj więcej
Polacy wyjątkowo nieprzychylnie patrzą na tzw. elity. Samo określenie kogoś mianem elity, jest jakoś piętnujące i na pewno nie przysparza obdarzonemu takim określeniem splendoru. To pojęcie na przestrzeni ostatnich lat mocno ewoluowało. Z przyczyn oczywistych, dzisiejsza elita nie oznacza tego, co dawniej.
W szerszej perspektywie elity tworzą i zmieniają tkankę społeczeństwa, w którym istnieją. Tworzą sposoby myślenia o rzeczywistości, tworzą wartości, mogą ułatwić współdziałanie, pozwalają realizować bardziej odległe plany, tworzą rozwiązania trudnych problemów (...). Siłą napędową społeczeństwa są ważne rzadkie zdarzenia, spotkania kilku matematyków w kawiarni, poemat, idea, powstanie nurtu w literaturze czy odkrycie naukowe. Te rzadkie zdarzenia mają największą szansę zajść wśród elit. Czytaj więcej
Przypadek skłóconego dziennikarza i aktora pokazują, jak trudno o dialog między elitami, a resztą społeczeństwa. Ewentualne projekty pogodzenia elit z zwykłymi mieszkańcami, grzęzną gdzieś między pretensjami, takimi jak ta Pszoniaka, który kręcił nosem na kelnera, a tymi, którzy w elitach widzą ucieleśnienie snobizmu, niezasłużonego sukcesu i równie nieuzasadnionej wyższości.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
