Pieprzony, zielony i nudny. Tak postrzegany jest Żoliborz, który słynie z pięknych will, parków i spokojnej atmosfery. Mówi się o nim emerycki i snobistyczny, nigdy jednak rozrywkowy. Cóż, do niedawna jeszcze ta położona prawie w samym centrum miasta dzielnica mogła pochwalić się zaledwie trzema lokalami, z czego jednym był kebab. Wszystko co dobre, na szczęście się kończy. Zaczęła się żoliborska wiosna. Z dnia na dzień rozkwitają kawiarnie, cukiernie i restauracje. Do dzielnicy wraca życie.
Żoliborz. Kiedy słyszę to słowo, to pierwsze skojarzenie jaki przychodzi mi do głowy, to zielony. Ilość parków, skwerów i ogródków w tej dzielnicy jest rzeczywiście imponująca. Druga myśl to stary. Kamienice, budynki z lat 60., przedwojenne wille, architektura Żoliborza jest na prawdę imponująca. Mało która dzielnica w Warszawie może pochwalić się tyloma starymi budynkami, pięknymi uliczkami i historycznymi miejscami. Trzecie, co zostaje mi w głowie, to niestety spokojny. Piękny, kameralny, uroczy ale jednak spokojny. Zamieszkała w dużej mierze przez starszych ludzi i rodziny z dziećmi dzielnica, nie miała szczęścia do rozrywki. Życie na Żoliborzu kręci się wokół Cytadeli, kina Wisła i placu zabaw przy Mickiewicza. Czasem zahacza o cukiernie Bliklego, restaurację Spotkanie przy pl. Wilsona czy bar Arab na Kępie Potockiej. Wieczorami jednak szczęścia tu się nie znajdzie, zamiast więc wina zostają widoki, zamiast kolacji – spacery. Tak przynajmniej było jeszcze do niedawna. Zaczęła się żoliborska wiosna.
Początki były skromne. Najpierw wystartował Żywiciel przy pl. Inwalidów. Prosty wystrój, polska kuchnia i swobodna atmosfera to był strzał w dziesiątkę. Lokal, który choć wielokrotnie nie stawał na wysokości zadania, przyciągał tłumy. Na kolejny akt odwagi trzeba było jednak trochę poczekać. Kilka lat po Żywicielu otworzyła się filia znanej już w Warszawie restauracji Dziki Ryż. Żoliborzanom jednak wciąż było mało. Egzotyczna kuchnia i polska potrzebowały koleżanki do spółki. Latem po drugiej stronie placu otworzyła się więc włoska Da Aldo. Przestronna, pachnąca i pyszna, od razu podbiła serca mieszkańców prawej strony Mickiewicza. Nie jest to zresztą dziwne, bo okolice placu aż prosiły się o takie lokale. Dobra restauracyjna passa poszła więc dalej. Vis a vis Da Aldo niedawno otworzył się Winny Przystanek, który zaopatruje dzielnice w szlachetny alkohol. To jednak nie wszystko, za dwa tygodnie na ul. Zajączka rusza Chez Belier, restauracja z kuchnią międzynarodową, której wnętrza projektował znany projektant Maciej Zień. Mało? Najwyraźniej tak, bo to nie koniec nowych smaków w zielonej dzielnicy.
Od dziś Mickiewicza popłynie czekoladą i zapachnie karmelem. Wszystko to dzięki kawiarni Umpa Lumpa, która otworzyła się w sąsiedztwie popularnej wśród dzieci Kalimby. Umpa Lumpa to kraina słodkości. W karcie ręcznie robiona czekolada, karmelki i lizaki, a dla rodziców kawa i herbata. Jeśli dzieci wam straszne, nie bójcie się. Przejdźcie przez pasy i skierujcie się na lewo. Tuż za restauracją Da Aldo pod koniec maja otworzyła się kawiarnia Fawory. A tam spokój, wegańskie jedzenie i świetna kawa z małej palarni pod Warszawą. Można się zrelaksować, najeść, ale też zainspirować. Fawory to nie tylko kawiarnia, ale także przestrzeń dla artystów i społeczników. Zakochać się można od wejścia, tym bardziej, że gości wita mural „Chcemy Żoliborza, od morza do morza”. Chcemy nie tylko Żoliborza, ale też porządnej rozrywki. Tej będzie można się spodziewać w klubokawiarni, która w najbliższych dniach otworzy się na początku ulicy Śmiałej. Do kompletu brakuje już tylko piekarni. Nie ma co się obawiać, z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że już wkrótce coś na kształt francuskiej boulangerie otworzy się w lokalu po dawnej Karocy.
Żoliborz nabiera smaku i rozmachu. Tym, którzy nie są zaprzyjaźnieni z dzielnicą wyjaśnię, że wszystkie wymienione w artykule lokale rozwijają się na niewielkim odcinku ulicy Mickiewicza i jej przecznic. Oprócz tego dzieje się też na Pl. Wilsona, na ul. Felińskiego i jeszcze w paru innych zakątkach. Dziwne, że tak długo trzeba było czekać na ten boom. Żoliborz to przecież dzielnica wyjątkowa, choć wielkomiejska to jednak cicha i spokojna. Choć położona blisko centrum, to zielona i przyjazna. Podobno z Żoliborza nie można się wyprowadzić, wystarczy pomieszkać tam przez chwilę by zakochać się na całe życie. Fajnie, że teraz nie będzie też trzeba z niego uciekać wieczorami do centrum. W końcu wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.