Z jednej strony premier Kopacz, która kompromituje się twierdząc, że ten, kto mówi o głodnych dzieciach w Polsce, służby rosyjskiej propagandzie. Z drugiej politycy prawicy, według których niedożywionych najmłodszych jest nawet milion. Jedni i drudzy grubo się mylą. A zacząć trzeba od tego, że w statystyce w ogóle nie istnieje pojęcie głodnych/niedożywionych dzieci….
Głód w służbie propagandy
Dyskusja o głodnych dzieciach wróciła za sprawą orędzia nowego prezydenta. Andrzej Duda mówił, że w Polsce “wiele dzieci nie dojada, zwłaszcza na obszarach wiejskich”, za co został wybuczany przez część posłów PO. Ostatni tydzień przyniósł kolejny głos w tym temacie. Po tym, jak Rosja użyła argumentu głodnych najmłodszych Polaków w kontekście niszczenia sprowadzanej od nas żywności, o komentarz pokusiła się premier Kopacz.
– Dzisiaj, kiedy ktoś mówi o tym, że w Polsce dzieci głodują, to daje argument naszym niekoniecznie przyjaciołom, którzy w tej rosyjskiej propagandzie wykorzystują to przeciw Polsce. Czy to jest obywatelska i patriotyczna postawa? – zapytała.
Nie trzeba być sympatykiem PiS, by dostrzec absurd tego komentarza. Oto szefowa naszego rządu zamyka usta tym, którzy mówią o problemie niedożywionych dzieci, strasząc ich łatką rosyjskich propagandzistów. Pewnie swoje słowa adresowała do polityków opozycji, którzy często rzeczywistość koloryzują i także w tej sprawie mają skłonność do przesady. Ale wyszło, jak wyszło. To Kopacz ustawiła się w roli propagandzistki.
Przekręt statystyki
Jak to więc jest z głodnymi dziećmi w naszym kraju? Przede wszystkim to temat wyjątkowo podatny na manipulacje, o czym świadczą liczne wypowiedzi polityków. Ci prorządowi często bagatelizują problem, mówiąc np. tak jak europosłanka Julia Pitera, że dzieci wychodzą bez śniadania do szkoły, bo “w Polsce nie istnieje kultura jedzenia śniadań”.
Ci opozycyjni - czy z lewicy, czy prawicy - wyjątkowo chętnie posługują się zaś statystykami. Tyle że słuchając tego, co mówią, można się pogubić. “Milion niedożywionych dzieci” (Beata Kempa), “Około 400-450 tys. dzieci” (Leszek Miller). “800 tys. głodujących dzieci” (PiS) – to tylko niektóre podawane publicznie szacunki. Chętnie cytują je także media, powołując się przy tym najczęściej na raporty Głównego Urzędu Statystycznego i Polskiej Akcji Humanitarnej.
Jak się odnaleźć w gąszczu doniesień, statystyk i politycznych wypowiedzi? Oto kilka faktów, które w tym pomogą.
FAKT 1 – W Polsce są niedożywione dzieci
Banalna prawda, którą jednak m.in. w kontekście wypowiedzi premier należy przypomnieć. Niedożywieni najmłodsi Polacy są u nas problemem, którego nie należy bagatelizować. Nie chodzi tu nawet o statystyki. Historii potwierdzających ten wniosek jest mnóstwo. W naTemat pisaliśmy np. o dziecku, które zemdlało w szkole, bo nie jadło od 3 dni.
FAKT 2 – Statystyki nie mówią prawdy
Wspomniałem o politycznych manipulacjach danymi. Otóż, jak informuje rzecznik GUS, w statystyce nie istnieje pojęcie głodnego czy niedożywionego dziecka. Powoływanie się na raporty w GUS w kontekście głodu będzie więc zawsze obarczone błędem. Politycy i media informując o "głodnych dzieciach" mówią tak naprawdę o "dzieciach żyjących w skrajnym ubóstwie". Czyli np. w trzyosobowej rodzinie z dochodem poniżej 440 złotych "na głowę".
FAKT 3 - 900 tys. dzieci żyje w skrajnym ubóstwie, nie w głodzie
"Skrajne ubóstwo" nie zawsze oznacza głód. Nie bez powodu eksperci, inaczej niż politycy, nie kwapią się do podawania konkretnej liczby niedojadających dzieci. Artur Satora z GUS mówił w programie "Polska i Świat" na antenie TVN 24, że może być tak, iż matka odejmuje sobie od ust, by nakarmić dzieci. Dziecko ma więc zapewnione minimum egzystencji.
FAKT 4 - "Niedożywione" nie znaczy "głodne"
Hasło "głodne/głodujące dzieci" jest na pewno nośne politycznie, a w mediach funkcjonuje jako pewnego rodzaju skrót myślowy. Warto jednak pamiętać, że mówienie o głodzie w kontekście niedożywionych dzieci jest dużym uproszczeniem, które nie oddaje całej prawdy. "Niedożywione dziecko" to takie, które otrzymuje posiłki bez odpowiednich składników odżywczych. Statystyki mówią, że 3-4 proc. polskich rodzin nie stać, by podać dziecku mięso, rybę lub inny wegetariański odpowiednik białka (przynajmniej co drugi dzień).
FAKT 5 Niedożywione dzieci - bliżej 200 tys. niż miliona
Szacunki na temat "głodnych", czyli niedożywionych dzieci, są ryzykowne. Co, jeśli jednak podjąć próbę? Jakiś czas temu głośno było raporcie fundacji "Maciuś", według którego 800 tys. dzieci nie dojada. Część komentatorów oceniła je jednak jako niewiarygodne. Takie też są informacje opozycyjnych polityków o "milionie głodujących dzieci".
Bardziej prawdopodobne są niższe liczby. W ramach akcji "Podziel się posiłkiem" podawano, że z niedożywienia cierpi 130 tys. dzieci w Polsce (w wieku 7-12 lat). Podobnie wyglądają wyniki badania Millward Brown sprzed dwóch lat. Wskazało ono, że liczba dzieci w klasach I-VI, które są niedożywione lub wymagają dożywienia, wynosi 162 tysiące, czyli 7 proc. uczniów szkół podstawowych. Jak się wydaje, lepiej powoływać się na takie szacunki, niż na statystyki mówiące o skali ubóstwa w kraju. Tym bardziej, jeśli towarzyszą im komentarze o panującej wśród najmłodszych klęsce głodu.