
Ciekawa rzecz. Planowane na wrzesień referendum budzi emocje niemalże wyłącznie wśród polityków. Statystyczny Kowalski często nie do końca wie nawet czego to głosowanie ma dotyczyć. No, może poza rozsławionym przez Pawła Kukiza wątkiem JOWów, który z hasłem „referendum” kojarzy się niemal automatycznie.
REKLAMA
Jednak tak wątek JOWów, jak i dwa pozostałe, które w głosowaniu zostaną poruszone, czekały na swój czas na tyle długo, że doprawdy mogłyby zaczekać jeszcze chwilę. Zwłaszcza, że oto na horyzoncie pojawia się kwestia o niebo istotniejsza i na dodatek dużo bardziej pilna – kwestia imigrantów.
Zmierzyć się z nią wcześniej czy później będziemy po prostu musieli. Lepiej wcześniej niż później, zważywszy na to jak ogromne rzesze imigrantów w ostatnich miesiącach się do Europy dostają. Tylko w lipcu granice Unii Europejskiej nielegalnie przekroczyło ok. 107,5 tys. imigrantów. To trzy razy więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Lipiec, pod względem liczby uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu, był już trzecim rekordowym miesiącem tego roku. – Przy czym w lipcu liczba takich osób była wyraźnie wyższa niż w czerwcu, kiedy unijne granice nielegalnie przekroczyło 70 tys. z nich – wynika z opublikowanego właśnie komunikatu Frontex, unijnej agencji ds granic.
Suma summarum, od początku tego roku swój nowy dom w Europie znalazło już przeszło 340 tys. imigrantów, głównie Syryjczyków i Afgańczyków, ale też mieszkańców Erytrei czy Nigerii.
To fakt, na razie ten problem bezpośrednio nas nie dotyczy. Na razie najgorzej jest we Włoszech, Grecji i na Węgrzech. Ale przecież wszystko to kraje Unii, my też jesteśmy krajem Unii. Unia natomiast nie ma w zwyczaju zostawiać jednego, dwóch a tym bardziej trzech „swoich” państw samymi sobie. Już teraz Fabrice Leggeri, jeden z szefów Frontexu, oświadcza: – To nadzwyczajna sytuacja dla Europy, wymagająca od wszystkich państw członkowskich Unii włączenia się z pomocą dla władz tych krajów, które masowo przyjmują uchodźców u swych granic. I apeluje do wszystkich członków UE o dostarczenie dodatkowego sprzętu i ludzi, którzy mogliby wesprzeć operacje ratunkowe prowadzone w Grecji i na Węgrzech.
Zaledwie kilka dni temu o solidarność w szeregach państw unijnych apelował też komisarz Unii do spraw migracji przekonując, że cały Stary Kontynent stoi dziś w obliczu tak wielkiego kryzysu migracyjnego, z jakim nie mieliśmy do czynienia od czasów II wojny światowej.
Z lipcowego sondażu CBOS wynika, że referendum wyznaczone na 6 września ma małe szanse na to, by cokolwiek zmienić. Udział w nim deklaruje zaledwie 41 proc. Polaków. Tymczasem 50 proc. frekwencja jest warunkiem niezbędnym do uznania wyników głosowania za ważne.
Ale na tym nie koniec. Z tego samego badania CBOS wynika bowiem, że połowa rodaków nie wie czego owo głosowanie ma dotyczyć. W wypromowaniu treści pytań nie pomaga nawet toczący się od kilku miesięcy na linii PO-PiS spór o to czy kolejne wątki (m. in. ten dotyczący wieku emerytalnego) można czy nie można do referendum dołączyć.
Dużo większe emocje budzi natomiast właśnie wspomniana kwestia imigrantów. Tu rodacy nie dość, że wypowiadają się w temacie dużo częściej, to jeszcze i konkretniej. Bo temat interesuje chyba wszystkich.
I tak trzy czwarte Polaków uważa, że nasz kraj powinien udzielać schronienia zarówno osobom prześladowanym ze względu na przekonania czy działalność polityczną, jak i tym, które uciekają przed konfliktami zbrojnymi – wynika z sondażu CBOS sprzed kilku tygodni. Ponad połowa Polaków uważa, że uchodźcom powinno się udzielać azylu do czasu, kiedy będą mogli wrócić do swojego kraju. Jednocześnie co piąty Polak mówi, że nie ma nic przeciwko osiedlaniu ich nad Wisłą.
Polakom przy tym o wiele bardziej podoba się pomysł przyjęcia uchodźców z Ukrainy, o wiele mniej tych, o których mowa, z Bliskiego Wschodu i Afryki. Ale i tym ostatnim chcemy pomagać. Taką chęć w badaniu CBOS zadeklarowało 33 proc. z nas.
To dobrze, bo pomóc imigrantom tak czy siak będziemy musieli. Jeśli nie dziś i nie jutro to pojutrze. Pytanie tylko jak zrobić to skutecznie i z pożytkiem dla wszystkich – udzielać schronienia uciekinierom, integrować ich a może tylko przeczekać krytyczny okres i wysłać ich z powrotem do domu, czekać aż fala imigrantów z niestabilnych politycznie rejonów świata zaleje Europę doszczętnie czy interweniować w ojczyznach uciekinierów i walczyć o to, by już nie mieli przed czym uciekać.
Rozliczne opinie w tej materii (każdy oczywiście inną) wypowiadali już rozmaici eksperci, politycy, wojskowi, demografowie, ekonomiści, nawet księża. Może więc pora oficjalnie zapytać o zdanie Polaków.
napisz do autorki: malgorzata.golota@natemat.pl
