Od początku swojej prezydentury Andrzej Duda stanowczo optuje za tym, aby do rozmów międzynarodowych na temat Ukrainy włączono dodatkowe kraje, w tym Polskę. Okazuje się jednak, że sam prezydent Ukrainy takim rozszerzeniem zainteresowany nie jest. – Format normandzki, czyli z udziałem Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji, jest wystarczający – stwierdził na konferencji w Berlinie. – Innego formatu nie potrzebuje – dodał.
Spotkanie w Berlinie
W poniedziałek wieczorem Petro Poroszenko spotkał się z kanclerz Niemiec Angelą Merkel oraz prezydentem Francji Francois Hollande'em. W najbliższy piątek, zgodnie z planem wizyt zagranicznych, do Berlina ma się udać również Andrzej Duda. Polski prezydent już wcześniej zapowiadał, że jednym z głównych tematów rozmów z Merkel będzie propozycja dodania nowych uczestników negocjacji w sprawie konfliktu na wschodzie. Chce rozszerzyć grono o Stany Zjednoczone, państwa sąsiadujące z Ukrainą oraz przedstawiciela którejś z instytucji europejskich.
Ze słów zachodnich przywódców, a także samego Poroszenko wynika, że nikt nie jest tym zainteresowany. – Mamy format miński i format normandzki; w ramach tych formatów możemy o wszystkim dyskutować – przekonywał prezydent Ukrainy, z czym zgodziły się wszystkie strony uczestniczące w poniedziałkowym spotkaniu.
Nie idzie się tam, gdzie nas nie chcą
W podobnym tonie wypowiadał się również już wcześniej rzecznik niemieckiego rządu, który zapewniał, że obecny format to najlepsza i jedyna funkcjonująca płaszczyzna rozmów o konflikcie na Ukrainie. Przypomnijmy, że obecnie w rozmowach tych biorą udział cztery państwa: Niemcy, Francja, Ukraina i Rosja. Państwa te podpisały w lutym ważne porozumienie w Mińsku, o którym pisaliśmy w naTemat. Do najważniejszych jego postanowień należało m.in. zawieszenie broni, wycofanie ciężkiego uzbrojenia, wymianę jeńców oraz reformy polityczne na Ukrainie.
Dyskusja na temat tych ustaleń była jedną z głównych przyczyn poniedziałkowego spotkania w Berlinie. Merkel przyznała, że do tej pory nie zostały one w pełni zrealizowane, lecz trzeba zrobić wszystko, aby w najbliższym czasie tak się stało.
Reakcja prezydenta Ukrainy wywołała w Polsce lawinę komentarzy. Andrzejowi Dudzie zarzuca się, że zanim stanowczo określił swoje stanowisko wobec udziału w rozmowach dotyczących Ukrainy, nie przeprowadził z nimi żadnej konsultacji. „Nie idzie się tam, gdzie nas nie chcą” – pisze dziennikarka Agnieszka Gozdyra.
Komentatorzy podkreślają, że nie jest to dobry początek urzędowania Andrzeja Dudy jeśli chodzi o kwestie międzynarodowe. Zwłaszcza, że ten często podkreśla, że zwiększy rolę Polski w regionie.
Schetyna: Niezręczna wypowiedź prezydenta Dudy
Do słów prezydenta Dudy odniósł się we wtorek – po konsultacji z premier Ewą Kopacz – minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Według niego słowa prezydenta, który zapowiedział, że podczas wizyty w Berlinie będzie chciał rozmawiać na temat zmiany formatu rozmów ws. Ukrainy, były niezręczne.
Schetyna podkreślił, że polskie władze są na bieżąco informowane o tym, co dzieje się podczas rozmów ws. konfliktu ukraińskiego. Jego zdaniem czas na ewentualną zmianę formatu normandzkiego nadejdzie najwcześniej w przyszłym roku. Na razie szef MSZ uważa, że Polska powinna wspierać format normandzki oraz kruche porozumienie z Mińska, ponieważ obecnie nie ma dla nich żadnej alternatywy.
– Trzeba być cierpliwym i ważyć każde słowo. Na tym polega dyplomacja, która lubi precyzję, a często po prostu ciszę – zauważył Schetyna, dodając, że o propozycji prezydenta członkowie rządu dowiedzieli się "z mediów".
– Jeżeli ktoś robi politykę zagraniczną poprzez media, to musi się liczyć z tym, że zaliczy twarde lądowanie i nie osiągnie skuteczności – dodał minister.
Schetyna zaznaczył także, że polityki zagranicznej nie powinno się łączyć z kampanią wyborczą. – Proszę, aby w kwestiach polityki zagranicznej nie wypowiadały się osoby związane z kampanią czy sztabem wyborczym – powiedział szef MSZ.
Schetyna zapewnił przy tym, że rząd, który prowadzi politykę zagraniczną Polski w porozumieniu z prezydentem, chce "prowadzić trudne sprawy" razem z Dudą.
PiS odpowiada Schetynie
Wypowiedź Schetyny skrytykował już Stanisław Karczewski, szef sztabu wyborczego PiS, który przytoczył wcześniejszą wypowiedź ministra nt. formatu normandzkiego.