
Stowarzyszenie Dolnośląskiej Grupy Badawczej nie mogło pogodzić się z postępowaniem Polaka i Niemca, którzy rozpętali burzę wokół zaginionego, niemieckiego pociągu ze złotem. ”Z oburzeniem przyjmujemy przypisanie sobie wszelkich praw do potencjalnego znaleziska przez Piotra Kopra i Andreasa Richtera” – napisali badacze w oświadczeniu. I wyrzucili obu ze stowarzyszenia.
REKLAMA
Zarząd twierdzi, że do 31 sierpnia nic nie wiedział o działaniach obu mężczyzn. Nie rości sobie też żadnych praw do potencjalnego znaleziska. Jednak ani Koper (dotychczas wiceprzewodniczący grupy), ani Richter nie byli pierwszymi badaczami, którzy na spotkaniach zgłaszali temat pociągu. Był nim – jak czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie TVN24 – zupełnie inny człowiek – Tadeusz Słowikowski, który poszukiwaniem pociągu ma się zajmować od wielu lat.
Obaj odkrywcy przekonywali w piątek, że posiadają dowody na istnienie pociągu. Ma o tym świadczyć m.in. zdjęcie z georadaru, które ma pokazywać ukryty pod ziemią skład. Tymczasem, jak tłumaczy Michał Mleczko ze Stowarzyszenia na Rzecz Ratowania Zabytków „Sakwa”, taka fotografia nie może stanowić niezbitego dowodu na istnienie pociągu.
Niedawno zapał poszukiwaczy skarbów gasiła też minister kultury i dziedzictwa narodowego. Małgorzata Omilanowska stwierdziła, że nawet jeśli pociąg istnieje, to jego zawartość może rozczarować.
Źródło:TVN24
