Pisarka i blogerka Iwona L. Konieczna napisała swego rodzaju antyimigrancki manifest
Pisarka i blogerka Iwona L. Konieczna napisała swego rodzaju antyimigrancki manifest Fot. Facebook / Iwona L. Konieczna

"Protestuję, ponieważ pani działalność jest niebezpieczna dla moich interesów. Nie życzę sobie nieopanowanych, poza kontrolą, przemian w moim otoczeniu" – napisała w liście do aktywistki proimigracyjnej Iwona L. Konieczna, blogerka i pisarka. Jej wpis stał się swego rodzaju manifestem przeciwnika przyjmowania uchodźców w Polsce.

REKLAMA
Iwona L. Konieczna wypowiedziała się na facebookowej stronie "TAK dla uchodźców - NIE dla rasizmu i ksenofobii". Jej wpis błyskawicznie zyskał popularność i został udostępniony ponad 600 razy. Potem go usunięto, co spowodowało falę zarzutów o cenzurę.
Konieczna zwróciła się w swoim liście do "aktywistki proimigracyjnej". Wyłożyła najważniejsze argumenty i bolączki, które charakteryzują niechętnych wobec pomysłu przyjmowania uchodźców Polaków. "Mnie kitu się nie da wepchnąć. Mam wiadomości z pierwszej ręki. Kuzynki mi opisują, co mają pod oknami. Znam też języki obce i umiem czytać ze zrozumieniem" – napisała, powołując się na relacje członków rodziny, którzy mieszkają m.in. w Atenach i Rzymie, gdzie przybywają migranci.
Pierwszy argument blogerki dotyczy płci dominującej w grupie uchodźców, którzy przedostają się do Europy. "Nie dam się wziąć na zmanipulowane zdjęcia uchodźców, na których są głównie kobiety. Porażająca większość tych ludzi - w realu - to młodzi faceci, którzy zachowują się roszczeniowo oraz agresywnie. W ich kulturze takie zachowanie jest przyjęte, a nawet pożądane - bo islam czy w ogóle tamten rejon świata tak kształtuje postawę męską. W zderzeniu z naszą kultura - może być tylko bum!" – przekonuje Konieczna.
Dalej zwraca się bezpośrednio do aktywistki proimigracyjnej. Pisze, że jeśli chce ona pomagać, to może przyjąć na swój koszt nawet 10 syryjskich rodzin. "Jest pani wolnym człowiekiem, wie pani co pani robi - proszę bardzo, śmiało, nasze prawo pozwala pani zapraszać gości z Afryki czy Bliskiego Wschodu i ich utrzymywać. Proszę ogłosić zbiórkę darów w internecie, mam dwa wolne koce, to wesprę pani inicjatywę" – pisze autorka.
Sama jest przeciwniczką państwowego wsparcia dla azylantów, m.in. dlatego, że ich liczba może wzrosnąć w porównaniu do tej z deklaracji polskiego rządu.
Iwona L. Konieczna

Jeżeli więc teraz zgodzimy się wziąć 20 tysięcy ludzi - to jest REALNA zgoda na 200 tysięcy ludzi. A z tego, co słyszałam, mowa o 81 tysiącach wyjściowo, bo podobno uchodźców ma być co najmniej 2 x więcej niż już jest, a jest ich 800 (osiemset) tysięcy - czyli po akcji łączenia rodzin mówmy o prawie milionie obcych, w większości muzułmanów w ciągu 3-5 lat (od razu ich przecież nie ściągną, trochę to zajmie, w przeciwieństwie do pani myślę dalekowzrocznie oraz systemowo tzn. umiem operować kilkoma wskaźnikami naraz).

W końcu pojawia się także argument ekonomiczny. Bo Polska, zdaniem Koniecznej i wielu innych, ma wystarczająco swoich problemów, by zajmować się cudzymi. "Jak oni się utrzymają w kraju, który jest w ekonomicznej zapaści, zadłużony na 3 biliony, nie ma na emerytury dla własnych obywateli, nie ma własnego majątku narodowego oprócz lasów i po wyjeździe 3 milionów własnych emigrantów ma kilkanaście procent bezrobocia" – pyta.
"Jak zapewni pani szkołę dzieciom? Jak pani te dzieci chociaż nauczy polskiego? Skąd pani weźmie nauczycieli? Przecież PO zlikwidowała szkoły" – dodaje.
Dlatego Konieczna stoi na stanowisku, że kwestia braku zgody na przyjęcie uchodźców to kwestia "odpowiedzialności za drugiego człowieka". Według niej w Polsce po prostu nie ma warunków, by przyjąć większą liczbę azylantów. Nie ma nawet dostatecznej liczby tłumaczy czy asystentów kulturowych.
Iwona L. Konieczna

To jest problem z wyobraźnią przestrzenną. Ludzie to nie są kawałki papieru ani bity - te głupoty, które pani wypisuje nic nie kosztują, ale my mówimy o LUDZIACH, którym nie jesteśmy w stanie realnie zaoferować NAWET takich warunków pobytu, jakie ma u nas domowe bydło.

Co więc należy zrobić z uchodźcami? Konieczna kończy swój wpis stwierdzeniem, że katolicyzm, często przywoływany przez zwolenników przyjmowania uchodźców, daje "prawo do samoobrony".
"Mamy takie prawo. A kilkadziesiąt tysięcy ludzi (każdy ma prawo do akcji ściągania rodzin) - w większości młodych facetów - wymaga samoobrony. Przy samoobronie nikomu nie wolno przesadzić. Najmniejszy koszt to zamknięcie granic i nieprzyjęcie tych ludzi" – kwituje blogerka.

Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl