
Reklama.
– Kiedy jestem w Polsce, zazwyczaj idę też do kościoła. Wtedy pytam zwykłych ludzi czy znają PolskiBus. I znają. Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś się poskarżył – mówi sir Brian Souter, szkocki miliarder, do którego należy marka PolskiBus. Biznesmen po raz pierwszy mógł osobiście odnieść się do głośnych protestów właścicieli firm przewozowych z Lublina i Rzeszowa, którzy broniąc dostępu do własnego rynku i wykorzystując kruczki prawne zablokowali utworzenie połączeń konkurenta. – Darmową kanapką i biletami za złotówkę mordują polski biznes – pisali o PolskimBusie niektórzy publicyści.
– To poważna wada systemu przyznawania licencji na przewozy. Ani my, ani nasi klienci nie wiemy dlaczego niskie ceny, dobry standard i więcej konkurencji jest złe. Mam nadzieję, że polskie władze jakoś załagodzą ten problem – mówił Souter. Zwrócił się także do klientów firmy, dziękując za komentarze z poparciem inwestycji Polskiego Busa.
Awantura o Lublin i Rzeszów
Blokada połączeń Polskiego Busa odbywa się pod hasłami ochrony interesów konkurentów i przeciwdziałania nieuczciwej konkurencji. Tak naprawdę, mali przewoźnicy obawiali się spadku cen biletów. Jeszcze trzy lata temu bilet autobusowy z Warszawy do Rzeszowa kosztował 55-60 zł, a do Lublina około 25 zł. Odkąd rok temu kierunkiem zainteresował się PolskiBus, stawki spadły radykalnie. Do Lublina można dojechać za 17 zł, a średnia cena biletu do Rzeszowa to 35 zł. Cieszą się pasażerowie, zgrzytają zębami właściciele firm zmuszeni do konkurencji.
Blokada połączeń Polskiego Busa odbywa się pod hasłami ochrony interesów konkurentów i przeciwdziałania nieuczciwej konkurencji. Tak naprawdę, mali przewoźnicy obawiali się spadku cen biletów. Jeszcze trzy lata temu bilet autobusowy z Warszawy do Rzeszowa kosztował 55-60 zł, a do Lublina około 25 zł. Odkąd rok temu kierunkiem zainteresował się PolskiBus, stawki spadły radykalnie. Do Lublina można dojechać za 17 zł, a średnia cena biletu do Rzeszowa to 35 zł. Cieszą się pasażerowie, zgrzytają zębami właściciele firm zmuszeni do konkurencji.
Busiarze nasłali urzędników na firmę Szkota. Nowy rozkład jazdy jest zgłaszany do akceptacji marszałkom województwa. W tym wypadku mazowieckiemu oraz lubelskiemu. Lokalne stowarzyszenia przewoźników autobusowych Lexmid oraz Bus oprotestowały utworzenie nowych tras w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. W efekcie PolskiBus musiał zawiesić część kursów do Lublina. Do Rzeszowa można dojechać z nim okrężną trasą przez Radom i Ostrowiec Świętokrzyski. Dzięki temu triumfują Bp Tour, Express Bus, Lunatrans, a także Contbus.
Inwestycyjna ofensywa
Brian Souter nie zamierza odpuścić. – Chcemy nadal stymulować konkurencję, podnosić jakość przewozów. Chyba nikt nie zaprzeczy, że to od PolskiegoBusa: skórzanych siedzeń, darmowego wi-fi i biletów za złotówkę zaczęła się rewolucja – powiedział biznesmen. Wykłada 40 mln zł, chce zatrudnić dodatkowo sto osób i ogłasza nowy rozkład jazdy, w którym czerwone autobusy pojadą do kolejnych 18 dużych miast (w sumie obsługiwać będzie już 40).
Brian Souter nie zamierza odpuścić. – Chcemy nadal stymulować konkurencję, podnosić jakość przewozów. Chyba nikt nie zaprzeczy, że to od PolskiegoBusa: skórzanych siedzeń, darmowego wi-fi i biletów za złotówkę zaczęła się rewolucja – powiedział biznesmen. Wykłada 40 mln zł, chce zatrudnić dodatkowo sto osób i ogłasza nowy rozkład jazdy, w którym czerwone autobusy pojadą do kolejnych 18 dużych miast (w sumie obsługiwać będzie już 40).
Tym razem PolskiBus bierze na celownik miasta, z których pasażerowie dojeżdżają do stolicy do pracy. Między innymi uruchomi połączenia z Włocławka i Płocka, Białej Podlaskiej i Siedlec. Z Kielc przez Radom będzie 13 kursów dziennie. Pierwsze bilety na każdy z kursów przewoźnik sprzeda za złotówkę. To złe wieści dla właścicieli skorodowanych mikrobusów parkujących na zaimprowizowanym dworcu pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Muszą zainwestować w przyzwoite autobusy, zjednoczyć się i protestować jak w Lublinie, inaczej znikną z rynku bez śladu.
– My też tworzymy miejsca pracy – podkreślał Souter wyjaśniając, że ponad 800 osób zatrudnia na etacie, a umowy czasowe dotyczą tylko niewielkiej grupy bagażowych. To studenci, którzy pracują wtedy, kiedy im wygodnie i mają czas. Zatrudnia także wysoko wykwalifikowanych specjalistów od sprzedaży, reklamy internetowej i obsługi IT. Souter zarzekał się, że PolskiBus nie tworzy żadnych podatkowych struktur pozwalających na unikanie obciążeń. Jedyny obcokrajowiec zatrudniony w polskiej spółce to dyrektor generalny Barry Pybis – z pochodzenia Szkot. Jednak pracując w Polsce, zgodnie z przepisami, również tutaj płaci podatki.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl