Żołnierze sowieccy opuszczają Polskę. Borne Sulinowo, 1991 rok.
Żołnierze sowieccy opuszczają Polskę. Borne Sulinowo, 1991 rok. Fot. S. Sierzputowski / Agencja Gazeta

Od czterech lat Polska była już niepodległą III RP, dwa lata nie istniał Układ Warszawski, ba - nie było już nawet Związku Sowieckiego! Ale Rosjanie ciągle stacjonowali nad Wisłą z bronią w ręku. Nieprzerwanie od prawie pół wieku.

REKLAMA
17 września 1993 roku był z różnych względów symboliczny - tego dnia gen. Leonid Kowaliow zameldował się w Belwederze i ogłosił koniec prawie półwiecznej misji. Nazajutrz 24-osobowa grupa ostatnich rosyjskich żołnierzy (głównie oficerów) z Północnej Grupy Wojsk wyjechała z Warszawy Wschodniej w kierunku Brześcia i dalej do Moskwy. Do 1994 roku nad Wisłą pozostała jeszcze rosyjska misja wojskowa.
Ówczesnemu prezydentowi Lechowi Wałęsie bardzo zależało właśnie na tej konkretnej dacie - 54 lata wcześniej, 17 września 1939 roku, półmilionowa Armia Czerwona zaatakowała walczącą z Niemcami Polskę. Upadek państwa był wtedy tylko kwestią czasu.
Jak potoczyły się tragiczne dla Polski dalsze wypadki, wiemy. Armia Czerwona, która wkroczyła na nasze ziemie ponownie na początku 1944 roku, została "na dłużej". Oficjalnie, miała zapewnić porządek, bezpieczeństwo i trwałość państwa polskiego. W istocie wojska sowieckie miały charakter okupacyjny. Ich status prawny regulowała dopiero umowa zawarta pod koniec 1956 roku, przewidująca pozostawienie w Polsce łącznie 62-66 tys. uzbrojonych ludzi.
Ziemie, które opuszczali po latach, przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy. Żołnierze sowieccy - od grudnia 1991 roku, po powstaniu Wspólnoty Niepodległych Państw, Rosjanie - zdemontowali niemal wszystko, co się da, traktując poniemieckie mienie jako "trofea wojenne". Na szeroką skalę prowadzono tzw. rekwizycje na użytek armii. W znacznym stopniu ucierpiały polskie zakłady przemysłowe. Pozostawiano za sobą zdewastowaną infrastrukturę wojskową - poligony, koszary czy obiekty, które dzierżawiono na użytek armii.
Skala grabieży była ogromna - szacunki nie pozostawiają na obcej armii przysłowiowej "suchej nitki". Łączne straty oszacowano w 1993 roku na bagatela 62,8 biliona złotych. Z tzw. Ziem Odzyskanych wywieziono majątek, którego wartość mogła wynieść nawet 2 mld dolarów.

Skalę tego procederu obrazuje fakt, że dochodziło do wyrywania kabli i instalacji elektrycznych spod tynku, a także rekwirowania całych szpitali włącznie z pościelą i bandażami oraz armaturą gazowo-sanitarną i meblami. Czytaj więcej

K. Rogowicz, "Rola Sejmu w wycofaniu wojsk Armii Radzieckiej z terytorium Polski"
Ale to nic przy ogromnych stratach, jakie prawie półwieczne stacjonowanie "sojuszniczych" wojsk wyrządziło środowisku. Aby przywrócić je do "stanu używalności" trzeba było wydać ponad 50 bilionów złotych...
– Strona rosyjska kontrargumentowała, że żołnierze rosyjscy zostawiają wartościowe nieruchomości (przede wszystkim wybudowane obiekty). W zasadzie większość z nich dla Polski była kompletnie nieużyteczna (zniszczone lotniska, ziemia skażona chemicznie substancjami rozlanymi na terenie byłych baz paliwowych, niewybuchy na poligonach). Na szalę rzucono nawet straty poniesione podczas wyzwalania Polski, w tym „krew 600 tys. radzieckich żołnierzy, która wsiąkła w polską ziemię” - czytamy w analizie Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl