Tylko w ciągu tygodnia w całej Szwecji wnioski o azyl złożyło ponad 5 tysięcy ludzi. Ponad półtora w samym Malmö. Szturm na urząd rejestrujący wnioski był tak ogromny, że urzędniczki musiały zamknąć drzwi. W jednej chwili przyszło tylu imigrantów, że się przestraszyły. A urząd jest w stanie pomieścić ”tylko” 100 osób.
- Z powodów bezpieczeństwa nie mogłyśmy wpuścić wszystkich do środka – mówiła rzeczniczka Agencji ds. Migracji cytowana przez portal thelocal.se. W ciągu tygodnia przyjęto tu dokładnie 1533 wnioski. A to kropla w morzu. Tysiące innych czeka na swoją kolej. I w Malmö, w innych miastach. Gdy przyjeżdżali w ostatnich dniach witały ich tłumy. Właśnie w Malmö.
Ale bardzo wielu jest takich, którym coraz mniej się to podoba. Mówią, że na ich oczach miasto coraz bardziej się zmienia. Podobnie, jak kraj.
Namioty, baraki, obozowiska
Jak czytamy na szwedzkim portalu, około 800 osób koczuje w okolicy torów wyścigów konnych Jägersro. Zielone tereny, wokół budynki mieszkalne, wille. Trochę taki warszawski Służewiec. – Mieszkają w barakach, w jakichś ruderach skleconych z palet, płyt. Coś strasznego. To nie jest nowe obozowisko, przebywają tam ci, którzy dotarli do Szwecji już wcześniej. Miasto nawet je ogrodziło – słyszę od Szweda, który mieszka w Malmö. Prosi, żeby nie podawać ani nazwiska, ani zawodu. Mieszka tu od 15 lat, prowadzi własną działalność. Jak mówi, nie jest to jedyne obozowisko. – Jakiś tydzień temu powstało kolejne. Sam byłem zaskoczony, jak zobaczyłem namioty. Słyszałem też o trzecim, ale go nie widziałem. One zaczynają powstawać jak grzyby po deszczu – mówi.
Uchodźców i migrantów widać wszędzie. – Dopiero co przejeżdżałem koło dużego parkingu. Stał tam autokar pełen imigrantów – słyszę. Podobno nowych przybyszy jest tylu, że Agencja ds. Migracji część z nich już przetransportowała do innych miast.
Wielu uchodźców, czy migrantów, przedostało się jednak na piechotę. Przez most łączący Danię ze Szwecją. Przyjechało też pociągami. Według Agencji ds. Migracji to nie są jeszcze wielkie liczby, ale pierwszy raz obserwują nowy trend – wśród nowych przybyszów wyjątkowo dużo jest dzieci. Samych, które przybyły z Bliskiego Wschodu, czy Afryki bez rodziców. Jednak w Malmö mówi się, że wielu młodych imigrantów deklaruje, że ma 15 lat, a potem okazuje się, że mają po 18. Można uznać, że z prostego powodu – dzieciom przysługuje większa opieka.
Dolina Krzemowa czy katastrofa
Malmö to pierwszy przystanek. Jedna trzecia mieszkańców to muzułmanie. W dzielnicy Rosengaard stanowią ponad 70 procent mieszkańców. Zupełnie niedawno szwedzkie media rozpisywały się o tym, że Malmö ma ogromny potencjał. Wraz z napływem wykształconych imigrantów mogłoby stać się europejską Doliną Krzemową.
Trudno jednak ocenić, ilu z nich pracuje. Szwedzi i tak wiedzą swoje. Niewielu. Podobnie jest asymilacją. I właśnie to denerwuje ich najbardziej. Z tego zrodziła się niechęć. I rodzi się kolejna – do nowych imigrantów.
Gdy dzwonię do miasta, żeby spytać, ilu uchodźców przybywa, jakie są nastroje, czy Szwedzi pomagają, słyszę praktycznie jedno: – Katastrofa.
Jeden ze Szwedów mówi, że przynajmniej raz w tygodniu jest tu jakaś strzelanina, zdarzają się napady na starszych ludzi, wybuchy, płoną samochody. Jak pokazują statystki w 2014 roku w Malmö było 25 eksplozji. W tym roku – 33. Na Twitterze znajduję określenie, że Malmö to takie szwedzkie Chicago. Z powodu działających tu gangów.
– Nie mówię, że to uchodźcy. Ale na pewno ma to związek z emigrantami. Nigdy wcześniej tego u nas nie było – zastrzega od razu. Rozwodzi się nad tym, że i miasto, i cała Szwecja były kiedyś czyste, stabilne, spokojne. A dziś tak nie jest. – Wystarczy pojechać w ich dzielnice. Nie mają szacunku dla przyrody, nie rozumieją, że na klatkach powinno być czysto. Oczywiście są wyjątki. Nie można powiedzieć, że nie. Ale ogólny obraz jest właśnie taki. Wielu Szwedów uważa, że rząd popełnia błąd. Panoszą się, jak u siebie – słyszę.
I drugi głos. – Proszę sobie wyobrazić, że jadę samochodem za muzułmaninem. Duży ruch, wjeżdżamy w wąską uliczkę. Nagle z naprzeciwka jedzie inny muzułmanin. Obaj się zatrzymują, wysiadają, rozmawiają. Nie zwracają uwagi ani na trąbienie, ani na prośby. Śmieją się w twarz. Takie sytuacje zdarzają się u nas często – mówi. Ludzie mówią wprost, że jest ich tu za dużo.
Rząd będzie pomagał Nastroje ludzkie to jedno, a działania rządu drugie. Mówi się, że do końca roku Szwecja przyjmie 80 tys. uchodźców. Premier osobiście wzywa obywateli, by zjednoczyli się i pomogli w rozlokowaniu uchodźców. Sam zapowiada zwiększenie pomocy dla imigrantów. Gminy, które ich przyjmą dostaną więcej pieniędzy. Władze podstawiają też dodatkowe pociągi, rozdają darmowe bilety.
W Sztokholmie ogłoszono właśnie, że każdy imigrant, który podróżuje pociągiem i nie ma pieniędzy, nie zostanie z pociągu wyrzucony. ”W obecnej sytuacji, gdy wielu ludzi ma problemy, lepiej będzie, jeśli pokażemy naszą humanitarną twarz” – mail takiej treści otrzymali pracownicy szwedzkich kolei.
Dziś Szwecja liczy ok. 10 milionów mieszkańców. Imigranci stanowią jedną szóstą populacji.
Miasto nie było przygotowane na taki napływ mieszkańców. Wczęśniej było liberalne i gościnne, ale w ostatnich latach przybyło ich tylu, że nie wiemy, jak sobie z nimi radzić. Oni nie będą się asymilować. Czytaj więcej