Wojna szwedzko-imigrancka pod flagą żółto-niebieską? Głos ze Skandynawii
Sylwia Skorstad
18 września 2015, 12:30·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 18 września 2015, 12:30
Podczas debaty sejmowej lider polskiej opozycji przedstawił Szwecję jako państwo mające kłopot z integracją uchodźców. To nieprawda – ripostują osoby, które w Szwecji mieszkają i dobrze znają temat.
Reklama.
16 września podczas sejmowej debaty prezes PiS Jarosław Kaczyński, chcąc ostrzec Polaków przed uchodźcami, podał przykład Szwecji:
–Jeśli ktoś nie wierzy, to niech spojrzy na Szwecję, gdzie są 54 strefy, gdzie obowiązuje szariat i nie ma żadnej kontroli państwa. Obawy przed wywieszaniem flagi szwedzkiej na szkołach, bo jest na niej krzyż. Nawet okazuje się, że szwedzkim uczennicom nie bardzo wolno chodzić w krótkich strojach – powiedział szef największej opozycyjnej polskiej partii.
Rozmówcy naTemat.pl nie potwierdzają słów Jarosława Kaczyńskiego.
Wyjątek, nie reguła
– Trochę w tej wypowiedzi faktów, trochę przesady, trochę kłamstwa, czyli jak to zawsze w polityce – komentuje dla NaTemat.pl profesor kryminologii Jerzy Sarnecki od prawie pół wieku mieszkający w Szwecji, a swego czasu zasiadający w Szwedzkiej Radzie Narodowej ds. Zapobiegania Przestępczości. – Przykłady o strachu przed wywieszaniem flagi oraz uczennicach to zwykłe bzdury. Bywa, że z drobnego incydentu prasa robi wielką sprawę, jakby to była reguła, a nie wyjątek i stąd takie przekłamania, które nie mają nic wspólnego z polityką oraz realiami życia w Szwecji.
Słowa profesora Sarneckiego potwierdzają pozostali kryminolodzy, z którymi się skontaktowałam. Profesor Felipe Estrada, który przeprowadził w Szwecji badania dotyczące tej dziedziny, mówi, że taki rodzaj argumentacji jest „ niewłaściwy i wprowadzający w błąd”. Profesor Henrik Tham z Departamentu Kryminologii Uniwersytetu Sztokholmskiego na prośbę o komentarz do słów Jarosława Kaczyńskiego mówi, że o niczym takim nigdy nie słyszał. Zna raport mówiący o 55 niebezpiecznych obszarach, jednak dokument ten mówi o terenach biedy i bezrobocia, a nie konkretnej religii.
55 niebezpiecznych dzielnic
Prezes PiS prawdopodobnie zaczerpnął informacje o „strefach szariatu” z opublikowanego jesienią 2014 roku w Sztokholmie raportu policji pod tytułem „Narodowy przegląd siatek przestępczych mających szkodliwy wpływ na lokalne społeczności”. W raporcie wymieniono szczególnie niebezpieczne okolice, w których szwedzka policja ma kłopoty z utrzymaniem porządku, jest narażona na „przemoc i groźby”.
W raporcie jest mowa o 55, a nie 54 niebezpiecznych obszarach, ale to dopiero początek nieporozumień. Po pierwsze, nie jest to raport naukowy, a wywiadowczy, oparty na empirycznych i subiektywnych ocenach policjantów. Raport nie mówi o „strefach szariatu”, ale miejscach działania lokalnych gangów, które zajmują się np. sprzedawaniem narkotyków, wandalizmem i kradzieżami. Policja zwraca uwagę, iż w przypadku niektórych z nich trudno jest osobie z zewnątrz przeniknąć do struktur, bowiem członkowie gangów są powiązani „więzami etnicznymi, rodzinnymi bądź przyjacielskimi.” Część z gangów zapewne faktycznie składa się z osób o pochodzeniu innym niż szwedzkie, ale raport ani nie piętnuje obcokrajowców, ani nie podaje statystyk, ani nie mówi nic o szariacie bądź strachu przed wywieszaniem flagi. Mówi za to o dzielnicach biedy i wykluczenia.
Cienie imigracji
Nie znaczy to, że Szwecja nie ma problemów z integracją imigrantów, w tym uchodźców. Ma i to wiele. Zacznijmy od faktów.
Z danych opublikowanych w raporcie OECD „Finding the Way: A Discussion of the Swedish Migrant Integration System” z roku 2014 wynika, iż obecnie 16 proc. mieszkańców Szwecji to osoby urodzone poza tym krajem. Czyni to ze Szwecji jedno z tych miejsc w Europie, w których populacja imigrantów jest największa. Szwecja ma również jeden z najwyższych w Europie odsetków uchodźców – nawet co piąty imigrant trafia tam z powodów humanitarnych.
Jak w każdym innym miejscu na kontynencie, tak i w Szwecji, uchodźcy i migranci zarobkowi mają większe od miejscowych problemy ze znalezieniem pracy (to samo, choć w mniejszym stopniu dotyczy np.: Polaków w Norwegii czy Ukraińców w Polsce). W Szwecji problem ten jest nasilony, bezrobocie wśród przybyszów jest aż o 2,6 razy większe niż wśród miejscowych.
Nieskuteczna policja
Kiedy pytam Magnusa Lindgrena, sekretarza generalnego sztokholmskiego oddziału niezależnego stowarzyszenia Bezpieczniejsza Szwecja (Stiftelsen Tryggare Sverige) o to, czy naprawdę jest u nich aż tak źle, że ludzie boją się wywieszać flagę na szkole, ten nie może powstrzymać śmiechu. Zaraz jednak poważnieje i potwierdza, że problem istnieje.
– Raport o niebezpiecznych dzielnicach faktycznie powstał – wyjaśnia. – Problemy bezpieczeństwa i integracji to nasz chleb codzienny, chętnie o tym dyskutujemy, również w mediach. Szwecja jest podzielona. Jedna grupa twierdzi, że nigdy nie było tak niebezpiecznie jak teraz, a druga, że jest odwrotnie. I obie mają rację. Rośnie bowiem rozwarstwienie społeczne.
Lindgren sypie statystykami jak z rękawa. Z jednej strony liczba ciężkich przestępstw, takich jak morderstwa, jest mniejsza niż 20 i 10 lat temu. W Szwecji jest coraz mniej kradzieży. Z drugiej pojawiają się nowe typy przestępstw – handel narkotykami, udział w zorganizowanej grupie przestępczej, handel żywym towarem. Rzecz w tym, że w jednych dzielnicach jest coraz bezpieczniej, a w innych coraz bardziej niebezpiecznie. Winą za to Lindgren obarcza nie imigrantów, tylko wadliwą organizację służby policyjnej.
– Są takie powiaty czy gminy, gdzie policja działa sprawnie, a są takie, gdzie jest jej za mało lub jest nieskuteczna – wyjaśnia sekretarz generalny Bezpieczniejszej Szwecji. – A tam gdzie nie ma odpowiedzialności policji, pojawiają się gangi.
Zmienić myślenie
Magnus Lindgren przekonuje, że wszędzie tam, gdzie istnieją nierówności społeczne, pojawia się frustracja, a tam gdzie jest frustracja, jest też agresja. Wśród ludzi, którzy czują się zmarginalizowani, przestępczość jest statystycznie wyższa niż wśród ludzi zadowolonych.
– Jeśli mogę dać Polsce jakąś radę, to powiem, że najlepszym podejściem w sprawie bezpieczeństwa, jest zadbać o ofiarę i jej prawa. Ludzie muszą wiedzieć, że jest po co wzywać policję i prosić o pomoc. Nieważne, czy chodzi tu o imigranta, czy ofiarę jego agresji, jeśli zogniskuje się energię na pomoc ofiarom, to nie ma czego się obawiać. To nie obcych, tylko słabości własnych, trzeba się wystrzegać.
Szwedzka polityka imigracyjna jako wzór
Prezes PiS raczej nie zapoznał się z innym raportem, który przedstawia integrację w Szwecji pod innym kątem. Raport MIPEX (Migrant Integration Policy Index) z roku 2015 wskazuje właśnie Szwecję oraz Portugalię jako te kraje, które prowadzą najlepszą politykę integracyjną dla imigrantów. „Bazująca na faktach, elastyczna, ambitna” – tak opisali twórcy raportu szwedzką politykę integracyjną, podkreślając jednocześnie, iż imigranci w Szwecji mają dostęp do dobrej jakości edukacji, otwartą drogę do uzyskania obywatelstwa oraz ochronę silnego prawa antydyskryminacyjnego.
– Wzorcowa polityka migracyjna w Szwecji ma też swoje koszty, na który zwracają uwagę krytycy – dodaje Marcin Fronia, dyrektor Norden Centrum, polskiego think tanku zajmującego się analizą sytuacji w krajach Europy Północnej.
Jak mówi Marcin Fronia, polityka Szwecji wobec migrantów należy do najbardziej otwartych w UE. Szwedzkie państwo opiekuńcze bierze na siebie finansowanie okresu adaptacji migrantów, w ostatnich latach przyjmowanych w liczbie dochodzącej do 100 tyś. rocznie. Jednakże takie rzeczy, jak spadek Szwecji w rankingu PISA o kilkanaście pozycji w ciągu ostatniej dekady, wskutek tolerancyjnego modelu edukacji, opartej na „równaniu w dół” i dostosowaniu wielu wymagań do możliwości migrantów traktuje się jako koszt adaptacji nowych obywateli, który szwedzkie państwo zdecydowało się ponieść.
Szczególnie, że w odniesieniu do niektórych grup migrantów z krajów objętych konfliktami okres pełnej samodzielności na szwedzkim rynku pracy może dochodzić nawet do 10 lat. Przez ten czas grupy te intensywnie korzystają z bogatego systemu zabezpieczeń społecznych, charakterystycznych dla modelu nordyckiego – podsumowuje dyrektor Norden Centrum.
W tym samym czasie Szwecja zostaje wybrana najbardziej innowacyjnym krajem UE wg rankingu European Union Innovation Scorebored 2015. Paradoksalnie więc, masowe przyjmowanie migrantów z krajów objętych konfliktami, nie spowolniło innowacyjnej dynamiki. Być może zasila ją nawet nowymi pomysłami i odmienną perspektywą.