
Rzecznik prezydenta Rzeszowa był bardzo zaskoczony, gdy pewnego wrześniowego dnia zadzwoniła do niego dziennikarka włoskiego ”L'Espresso” i powiedziała, że chce przyjechać i zobaczyć miasto. Federica Bianchi była zdecydowana. Wyszukała Rzeszów w Internecie i powiedziała, że przyjeżdża na trzy dni. A potem była zaskoczona jeszcze bardziej od rzecznika. Zupełnie nie tego się spodziewała.
– Zaczęła szukać w Internecie i trafiła na nasz port lotniczy. Jak zadzwoniła, powiedziała, że chce go skonfrontować z Crotone – mówi naTemat rzecznik prezydenta Rzeszowa Maciej Chłodnicki. Gdy przyjechała, spędził z nią trzy dni. – Pokazywałem jej miasto, a ona coraz bardziej była zaskoczona. Coraz bardziej Rzeszów zaczynał ją interesować. Pojawiały się nowe tematy. Była zaskoczona, mówiła, że zupełnie nie tego się spodziewała – mówi.
Federica Bianchi bardzo się na przykład zdziwiła tym, że jak jechała z lotniska wszędzie po drodze widziała nowe domy. A potem, że w centrum miasta wszystkie elewacje są nowe, że wszędzie pełno zieleni. Równe trawniki, krzewy przycięte. Bardzo ją to interesowało. A gdy usłyszała, że w ciągu ostatnich 10 lat miastu przybyło 35 tysięcy nowych mieszkańców była w szoku. – Jak to możliwe? Jak to się dzieje? – pytała.
Po okresie marazmu i szarości, w ciągu ostatnich 15 lat Rzeszów i jego lotnisko zrealizowały fenomenalny program odrodzenia, wykorzystując każdy cent udostępniony przez Unię Europejską. Crotone jednak, pozbawione pomysłów i odwagi, zmarnowało ostatnich 20 lat. Dzisiaj to miasto, określane w przeszłości jako "Polska B", odzyskuje dawną reputację jako europejskie centrum przemysłu lotniczego. Czytaj więcej
Można powiedzieć, cudze chwalicie, a swego nie znacie. Bo nie ukrywajmy. Przeciętnemu Polakowi Rzeszów kojarzy się tak sobie. Jeśli ktoś nie był, nie widział, ma w głowie obraz miasta gdzieś na wschodniej ścianie Polski. A że ściana ta raczej kojarzy się z biedą, to siłą rzeczy Rzeszów tak samo. Tymczasem nic bardziej mylnego! Ani to miasto biedne, ani zacofane. – Praca u nas jest. Bardzo dużo ludzi przyjeżdża do nas z Polski, osiedlają się – słyszę nie bez zaskoczenia. Bezrobocie sięga 6,5 procent. Cena mieszkań za metr kwadratowy – około 4 tysięcy zł.
Rzeszów to miasto młodych. Sam też nazwał się stolicą innowacyjności. Lokomotywą jest tzw. Dolina Lotnicza, strefa ekonomiczna, w której co i rusz tworzą swoje siedziby kolejne firmy, głównie lotnicze, farmaceutyczne i informatyczne, a Rzeszów cieszy się, że co 10 informatyk w Polsce skończył jego uczelnie. Podobno, jak do prezydenta miasta zgłosi się jakaś firma, która chce inwestować w regionie, to on jej z rąk już nie wypuści. A potem robi wszystko, by mogła zatrudnić fachowców. Jak ich nie ma, zadba by się znaleźli.
W Rzeszowie na 60 kierunkach studiuje ok. 60 tys. młodzieży. Kolejne 40 tys. jest uczniami innych szkół. Największe zakłady pracy, m.in. WSK Rzeszów, UTC Aerosystem Corporation, MTU, Borg Warner, Asseco Poland, IDEO dostrzegają już teraz problem braku fachowców w niedalekiej przyszłości. Dlatego też podpisują umowy ze szkołami średnimi. Studenci studiują na kierunkach zamawianych przez lokalne biznesy. Pomagają im kształcić młodzież w potrzebnych zawodach, fundują stypendia i gwarantują pracę. Czytaj więcej
Obecny prezydent rządzi miastem od 13 lat. W wywiadach mówi: ”Rozsadza mnie wręcz z chęci do pracy dla mojego Rzeszowa”. Tadeusz Ferenc ma 75 lat i siły ogromne. Na forach internetowych peany pod jego adresem. ”Moja córka urodzona i wychowana na Mazowszu wybrała Rzeszów , aby tam studiować, mimo że tak naprawdę nie była tam nigdy wcześniej. Mieszka tam cztery lata. Utożsamia się z tym miastem i nie ma zamiaru z niego wyjeżdżać. My, rodzice jesteśmy też zauroczeni tym miejscem” – pisze ktoś. Inny: ”Rzeszów przez okres rządów Ferenca , rozwinął się imponująco . Bywam tam dość często z racji obowiązków służbowych i dlatego mogę powiedzieć, że to obecnie jedno z najładniejszych, najczystszych i najbezpieczniejszych miast w Polsce”.
Kiedy wygrałem pierwsze wybory, urzędnicy mieli zwyczaj odpowiadać mieszkańcom, że czegoś nie da się załatwić. U mnie nie ma takiej odpowiedzi. Petent musi być obsłużony maksymalnie szybko, a urzędnik ma mu pomóc z uśmiechem na twarzy. Nie interesuje mnie, czy ma w domu problemy, czy nie. W pracy wymagam profesjonalizmu i życzliwego podejścia do ludzi. Moi ludzie mają obowiązek tak rozmawiać z inwestorami, aby czuli się tu jak u siebie w domu.
Tadeusz Ferenc chce jednak Rzeszów zostawić, choć dopiero rok temu został wybrany na kolejna kadencję. Postanowił startować w wyborach do Senatu, czego wielu mieszkańców nie może mu darować. ”Oszukał swoich wyborców, a ci mu pokażą w październiku, co o tym myślą. Aż mu pójdzie w pięty pójdzie” – to jeden z internetowych komentarzy. W niedawnym wywiadzie dla lokalnych ”Nowin” zapewnia ich jednak, że nawet jak zostanie senatorem, na pewno o Rzeszowie nie zapomni. Startuje z ramienia Nowoczesnej.pl.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
