Jan Tomasz Gross, amerykański badacz żydowskiego pochodzenia, był już w Polsce nie raz krytykowany za słowa o rzekomym zabiciu przez Polaków w czasie wojny większej ilości Żydów, aniżeli Niemców. Teraz przytacza liczby. Podany przez niego szacunek 20 tys. śmiertelnych ofiar zadanym okupantom z polskich rąk, to jakaś mrzonka.
Gross wzbudza dyskusję o polskim antysemityzmie nie pierwszy raz. Jego ostatnie słowa zamieszczone w renomowanym "Die Welt", będące jakoby komentarzem do dyskusji o problemie Europy z uchodźcami, wyjątkowo jednak zakłamują rzeczywistość. Aż dziw, gdyby była to zwykła ignorancja.
– To ohydne oblicze pochodzi z czasów nazistowskich – tak Gross komentuje stanowisko Polski w sprawie uchodźców. – Polacy byli nie bez racji dumni z oporu, jaki stawiali nazistowskim okupantom, ale faktycznie podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców – dodaje autor kontrowersyjnych "Sąsiadów" i "Złotych żniw".
W czasie pobytu w Warszawie, uczestnicząc w dyskusji "Komu wolno żyć w Polsce", Gross podaje absolutnie niepełne szacunki. Reasumując, badacz twierdzi, że Polacy zabili w czasie wojny "całe"... 20 tys. Niemców. Około 17 tys. w czasie przegranej kampanii 1939 roku i góra 3 tys. podczas Powstania Warszawskiego. Tyle.
Nie chodzi nawet o konkretne liczby, o przesadną czasem dla niektórych dokładność. Chodzi o rzetelność w podejmowanej dyskusji. Uwzględnienie faktu, że dla Polaków wojna nie skończyła się z chwilą kapitulacji ich państwa - Polska, choć zniknęła z map, nie przestała istnieć. Fenomenem było przecież Polskie Państwo Podziemne (powołane jeszcze w ogniu walk o Warszawę, 28 września 1939 roku), konspiracyjne wojsko - Armia Krajowa - była wtedy największą tajną siłą Europy. Gross przecież musi to wiedzieć. Ale czemu to wszystko pomija?
Abstrahując nawet od wysiłku polskiego ruchu oporu w zwalczaniu okupacyjnej władzy - pion dywersji AK podejmował co rusz akcje zbrojne, w których ginęli naziści - wypadałoby skoncentrować się na liczbach. Trudno jednoznacznie stwierdzić, ilu dokładnie Niemców pozbawili życia żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz Armii Polskiej na Wschodzie. Z pewnością ofiary można liczyć w tysiącach.
Rola jest niewdzięczna - trzeba mówić o faktach, których uczymy się w szkołach średnich, często w uproszczonej formie. Że Polacy walczyli na wielu wojennych frontach, do walki z Niemcami powrócili już w maju 1940 roku. Czyli trochę ponad pół roku po klęsce Września '39! Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich wsławiła się w boju o norweski port Narwik. Bilans walk dla Niemców? Prawie 600 zabitych. Część z nich zginęła z rąk Polaków.
Idąc dalej - mamy polskie oddziały walczące w kampanii francuskiej w czerwcu 1940 roku. Dwie dywizje: Grenadierów i Strzelców Pieszych, Brygadę Kawalerii Pancernej (gen. Maczka). Ta ostatnia skutecznie walczyła m.in. pod Montbard - straty Niemców wyniosły 60 zabitych. Wiele więcej poległo w innych starciach. Do tego trzeba doliczyć co najmniej 50 zestrzeleń naliczonych polskim pilotom na francuskim niebie.
Niedługo później przyszedł prawdziwy sprawdzian bojowy dla polskich lotników. Z zadania wywiązali się znakomicie, broniąc Wielkiej Brytanii. Zestrzelili ponad 200 wrogich maszyn.
Kolejne walki? W Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, gdzie operowała Brygada Strzelców Karpackich. Podczas walk o Tobruk jesienią 1941 roku zginęło 112 Polaków. Badacze nie dysponują dokładnymi szacunkami w przypadku strat Niemców, ale panuje zgodność: prawdopodobnie były wyższe.
O bitnych Polakach usłyszano na Zachodzie jeszcze w 1944 roku. Ustalenie, ilu Niemców nasi zabili po drodze, jest niemożliwe. Pod samym Falaise, gdzie polski żołnierz (z Dywizji Pancernej gen. Maczka) odegrał kluczową rolę, poległo nawet 15 tys. Niemców (ogólne straty). Najkrwawsze były walki o masyw Mont Ormel. Polacy zabili tam ok. 500 Niemców. W ciągu dwóch tygodni walk żołnierze gen. Maczka wzięli ponad 5 tys. jeńców.
Krótko później w Operacji Market Garden udział wzięli żołnierzy Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego. W międzyczasie dywizja gen. Maczka wyzwalała Belgię, Holandię i wkroczyła na niemiecką ziemię. Do kogo po drodze strzelała, jeśli nie do Niemców?
Polacy zabijali wrogów jeszcze gdzie indziej. W 1944 roku 2 Korpus Polski gen. Władysława Andersa uczestniczył w kampanii włoskiej. Wyzwolił Ankonę i Bolonię. W jednej z najkrwawszych bitew tej wojny - pod Monte Cassino - okupił hekatombą krwi. A Niemcy? Wiadomo jedynie, że stracili ok. 1100 zabitych, rannych i zaginionych.
Nie można pomijać wkładu w ostateczne zwycięstwo ze strony polskich żołnierzy walczących u boku czerwonoarmistów. Szlak bojowy wiódł od Lenino - w lipcu 1943 roku Polacy z Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki przeszli krwawy chrzest bojowy - po Berlin. Stolicę III Rzeszy zdobywali już żołnierze 1 Armii Wojska Polskiego - tej samej, która wcześniej walczyła o oswobodzenie ziem polskich.
Żołnierze gen. Zygmunta Berlinga w ograniczonym stopniu - na ile pozwolił na to Stalin - pomogli powstańcom warszawskim. Później Polacy wiele krwi przelali m.in. podczas walk o Wał Pomorski. Szczególnie zacięte były kilkunastodniowe boje o Twierdzę Kołobrzeg, zdobywaną niemal wyłącznie polskimi siłami. W walce zginęło lub odniosło rany 441 Niemców (według Kołobrzeskiej Księgi Poległych), choć przytoczone dane mogą nie uwzględniać wszystkich ofiar.
W latach 1940-1945 Polacy wielokrotnie panowali też na niemieckim niebie. Łącznie wzięli udział w 11699 lotach bojowych nad terytorium III Rzeszy, zrzucili ogółem 14708 ton bomb.
10340728 żołnierzy Wehrmachtu - tyle wyniosłe ogólne straty niemieckiej armii (zabitych, rannych i zaginionych) w czasie wojny, jak wynika z niemieckich statystyk. Najwięcej, prawie 1,5 mln, poległo w latach 1941-1944 na froncie wschodnim.
A jaką cenę zapłacili Polacy za ten wysiłek? Horrendalną. Prawie 6 mln żyć polskich obywateli (z czego połowa to polscy Żydzi). Według sprawozdania z 1947 roku, bezpośrednio w boju życie straciło 123178 żołnierzy, z czego 66300 w kampanii 1939 roku.
Skoro więc ponad połowa całości strat Polaków (prawie 70 tys. ludzi) przypadła na lata 1940-1945 - okresu tego, poza Powstaniem Warszawskim, Gross nie uwzględnił - logiczne, że ginąć musieli także Niemcy. Tysiące Niemców. Albo ściślej: żołnierze Wehrmachtu.