
W Warszawie być może niebawem stanie Łuk Tryumfalny - podobny do tego, który stoi w Paryżu. Ratusz dał już zielone światło pomysłowi. Nowa ozdoba architektoniczna stolicy miałaby upamiętniać bitwę warszawską 1920 r. O jego budowę zabiegał m.in. znany polonijny działacz z Wysp - Jan Żyliński - ten sam, który chciał się pojedynkować z brytyjskim politykiem i wyzwał Nigella Farage'a. Do pojedynku nie doszło, ale polski arystokrata z brytyjskim paszportem nie odpuszcza. Tym razem bierze się za upiększanie stolicy.
REKLAMA
Na spotkaniu, na którym debatowano nad budową Łuku Tryumfalnego w stolicy pojawili się przedstawiciele trzech środowisk: Stowarzyszenia Rodu Rodziewiczów, Towarzystwa Patriotycznego, Fundacji Patriotycznej "Serenissima". Oprócz nich o budowie łuku dyskutował Jan Żyliński, filantrop z Wielkiej Brytanii i gorący orędownik jego powstania oraz wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz.
Żyliński zadeklarował, że chętnie uszczupli swoją szacowaną na miliony fortunę i zasponsoruje powstanie konstrukcji. Polonijny działacz w przeszłości wielokrotnie pokazywał, że jeśli chodzi o szczytne cele, chętnie dzieli się swoimi pieniędzmi. Ze swojej kieszeni ufundował m.in. pomnik Złotego Ułana w Kałuszynie.
Łuk miałby stanąć w okolicach Ogrodu Saskiego w setną rocznicę bitwy warszawskiej. Żyliński stawia jednak warunki. Jest zagorzałym przeciwnikiem sztuki modernistycznej i zastrzega, że nie chce, żeby budowla przypominała wzorem współczesne budownictwo.
W jednym z wywiadów podkreślił, że jest miłośnikiem francuskiego klasycyzmu, a za wzór, który miałby posłużyć architektom przy tworzeniu warszawskiej budowli podał paryski Łuk Tryumfalny. Teraz inicjatywa trafi pod obrady urzędników, którzy rozważą, czy Warszawa, podobnie jak stolica Paryża, powinna mieć swój kolejny wyróżnik, tym razem w postaci łuku.
Źródło: Gazeta Wyborcza
