Kampania wyborcza jest na ostatniej prostej. Sondaże wskazują na to, że liderem nadchodzących wyborów będzie Prawo i Sprawiedliwość, a Jarosław Kaczyński, który do tej pory trzymał się na uboczu, coraz chętniej i częściej zabiera głos. – Ja nie jestem tym zaskoczony. Dziwię się tym, którzy myśleli, że Kaczyński się chował – mówi nam w Bez Autoryzacji Władysław Frasyniuk.
Prezes Jarosław Kaczyński wyszedł z cienia. Co pan sądzi o ostatniej ofensywie szefa PiS?
W ogóle się temu nie dziwię. Trzeba być dosyć naiwnym, żeby uwierzyć, że Kaczyński się chował. Jako szef partii powinien konfrontować się ze swoimi politycznymi przeciwnikami i rozmawiać z wyborcami. Teraz mamy taką sytuację, że Kaczyński zorientował się, że jego forpoczta w postaci Beaty Szydło nie ciągnie kampanii wyborczej, a jej kandydatura nie odpowiada na zapotrzebowanie części elektoratu partii.
Widząc jednocześnie realną szansę na wygraną, a nawet na samodzielne rządzenie, Kaczyński postanowił bardziej zaangażować się w kampanię. Uważam zresztą, że to słuszna decyzja. Ważne jest, żebyśmy znali prawdziwe stanowisko Kaczyńskiego. To ważne dlatego, że powinniśmy wiedzieć, czy chce znowu nas oszukać, czy może wyciągnął wnioski z poprzednich porażek.
Boi się pan scenariusza, w którym PiS dochodzi do władzy po jesiennych wyborach?
Tu panią pewnie zaskoczę, ale bardziej niż PiS-u boję się w tej sytuacji opozycji. Boję się, że okaże się słabiuteńka, bezideowa, niekompetentna, niemerytoryczna. Boję się braku politycznej kontry, braku sensownych propozycji i tego, że zamiast rządzenia, będziemy mieć w Sejmie permanentną kampanię wyborczą.
Wspomniał pan o Beacie Szydło, a jak pana zdaniem radzi sobie prezydent Andrzej Duda? Czy jak część komentatorów uważa pan, że jest sterowany z tylnego siedzenia?
Tak naprawdę tutaj sprawa jest cały czas otwarta i nie wiadomo jeszcze, jakim szefem państwa będzie Duda. Na razie jest wiernym żołnierzem Prawa i Sprawiedliwości, który wykonuje określone zadania w kampanii wyborczej. Dopiero po jej zakończeniu dostanie szansę na bycie samodzielnym politykiem. Co prawda taki scenariusz jest dla mnie dosyć wątpliwy, bo na razie nie wykazał się charakterem.
A jak podsumowałby pan 8-letnie rządy Platformy? Na jaką ocenę zasługują?
Kompromitującą. Platforma zostawia zdemoralizowane, zepsute państwo. Mówiąc zdemoralizowane mam tu przede wszystkim na myśli struktury państwa. Bylejakość jest wyznacznikiem dokonań Platformy. Najlepszym dowodem na to, jak bardzo struktury państwa są zepsute jest ostatnia afera z podsłuchami. Ona pokazała dramatyczną słabość państwa. Jak można mieć zaufanie do kraju, w których służby atakują innych funkcjonariuszy państwa? To jest jak w jakimś dowcipie.
Na kogo odda pan głos w nadchodzących wyborach?
Zagłosuję na tych, którzy są nowi w polityce. Oddam swój głos na Nowoczesną. Nie dlatego, że Ryszard Petru jest porywającym przywódcą, bo nie jest. Co innego ludzie, którzy są na listach Nowoczesnej. Są to ludzie, którzy mają doświadczenie w prowadzeniu społecznej działalności, są kreatywni i mają energię. Tam jest sporo osób świadomych tego, jak jest w Polsce i wiedzą, co chcą zmienić.