
Filmik, o którym pisał nasz redakcyjny kolega Kuba Rusak, jest już hitem sieci. U nas również wywołał lawinę komentarzy, a liczba odsłon bije wszelkie rekordy. Jakaś potrzeba jakiegoś uchodźcy w jakimś kraju nagle stała się newsem numer jeden. Jedni się śmieją, ubaw po pachy. Inni współczują, inni ironizują, jeszcze inni oburzają. A ja nie rozumiem. Dlaczego mamy wysłuchiwać takich wynurzeń? Szok i niesmak. Albo głupota. Takie po tych ludziach pozostaje wrażenie. Jeśli, oczywiście, to autentyczne nagranie.
REKLAMA
W porządku, to tylko dwa głosy w całym morzu milionów uchodźców czy imigrantów. Nawet nie mała kropelka. Ale to całe morze jakoś sobie radzi z różnymi potrzebami. I nie opowiada o nich całemu światu! Ten ekshibicjonizm kładzie na łopatki. Zabija też współczucie, a wyzwala złość. Przepraszam wszystkich uchodźców, którzy cierpią i szukają normalnego życia w europejskim raju – ale słysząc co chwila głosy o tym, jak bardzo niektórym w Europie jest źle, jak bardzo czegoś chcą i jak ciągle coś im się nie podoba, człowiek ma ochotę krzyknąć: ”Nikt was tu nie trzyma. Wracajcie do siebie”.
Wiedzieli, co ich czeka
Z jednej strony jest odruch człowieczeństwa. To przecież normalne, że ludzie mają potrzeby. Wszelkie, ludzkie. I że tych potrzeb nie zatrzymają żadne czasy wojny, konflikty czy trzęsienia ziemi. Ale to dorośli mężczyźni, w sile wieku. Decydując się na tak masowy przyjazd do Europy, wiedzieli, co robią. Że czeka ich długa droga, często w koszmarnych warunkach sanitarnych i higienicznych, z tysiącami obcych ludzi u boku, z którymi przyjdzie im spać na dworcach, czy w namiotach. Bez pewności, gdzie i jak załatwią potrzeby fizjologiczne, czy skorzystają z prysznica i czy będą mieli co jeść. Że pewnie długo będą chodzić w tym samym ubraniu. Że będą narażeni na choroby, epidemie, stres, nierzadko walkę o przetrwanie.
Z jednej strony jest odruch człowieczeństwa. To przecież normalne, że ludzie mają potrzeby. Wszelkie, ludzkie. I że tych potrzeb nie zatrzymają żadne czasy wojny, konflikty czy trzęsienia ziemi. Ale to dorośli mężczyźni, w sile wieku. Decydując się na tak masowy przyjazd do Europy, wiedzieli, co robią. Że czeka ich długa droga, często w koszmarnych warunkach sanitarnych i higienicznych, z tysiącami obcych ludzi u boku, z którymi przyjdzie im spać na dworcach, czy w namiotach. Bez pewności, gdzie i jak załatwią potrzeby fizjologiczne, czy skorzystają z prysznica i czy będą mieli co jeść. Że pewnie długo będą chodzić w tym samym ubraniu. Że będą narażeni na choroby, epidemie, stres, nierzadko walkę o przetrwanie.
I nagle pojawia się biedny uchodźca, który uciekł przed pożogą wojny. I bez żadnego skrępowania obwieszcza, że ma problem z jądrami... Litości!
A gdzie kobiety? Gdzie dzieci? Mówiąc o potrzebach uchodźców słyszymy tylko, co mówią młodzi mężczyźni. Że są głodni, nudzą się, mają fatalne warunki mieszkaniowe. Kobiety i dzieci milczą. Czy ktoś mówi, że dzieci wędrując przez pół Europy tracą szkołę? Gdzie ich potrzeba edukacji? Że matki nie mają pieluch dla niemowlaków? Że same podczas ucieczki z kraju, czy w obozach muszą jakoś uporać się z menstruacyjnym koszmarem? Że często potrzebują większej intymności? Wreszcie, że w obozach dochodzi do gwałtów, o czym zaczynają alarmować międzynarodowe instytucje? Toalety, prysznice... Często nie rozróżniają płci, nie ma nawet kotary, która dawałaby choć namiastkę intymności.
Gwałty coraz powszechniejsze
Bo problem jest, i pewnie coraz bardziej będzie narastał. Ci uchodźcy z filmu – choć budzą niesmak – chcąc nie chcąc dali sygnał, że coś się dzieje. Że najwyższy czas szerzej otworzyć oczy na tę drugą stronę uchodźczej tułaczki. Ciemną i przerażającą.
Bo problem jest, i pewnie coraz bardziej będzie narastał. Ci uchodźcy z filmu – choć budzą niesmak – chcąc nie chcąc dali sygnał, że coś się dzieje. Że najwyższy czas szerzej otworzyć oczy na tę drugą stronę uchodźczej tułaczki. Ciemną i przerażającą.
Oto obóz Giessen w Niemczech, dawna baza wojskowa. Ulokowano tu 5 tysięcy uchodźców. Organizacje kobiece od kilku tygodni biją na alarm i ślą listy do niemieckich władz, że kobietom i dzieciom brakuje tu jakiejkolwiek ochrony. Już w sierpniu pisały o gwałtach i zmuszaniu do prostytucji. Ich zdaniem to wcale nie były odosobnione przypadki. Zdarzają się na tyle często, że kobiety boją się same chodzić po obozie. Same władze Giessen przyznały, że o gwałtach wiedzą. I nikt nic z tym nie robi.
Podobnie jest w innych obozach. 13-latka zgwałcona w Detmold, 16-latka w Mering... Ale to podobno nie wszystko. ”Powszechne stają się gwałty dokonywane przez uchodźców na niemieckich kobietach” – ostrzega Gatestone Institute. I pisze, że wiele przypadków jest zamiatanych pod dywan, nie informują o nich również lokalne media. Tylko po to, by nie wywoływać antyimigracyjnych nastrojów...
I to jest równie przerażające. Bo sami, na naszym kontynencie, na to pozwalamy.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
