Taki zakaz to nie pierwszy i nie ostatni tego rodzaju przypadek. Między firmami komputerowymi, zarówno tymi zajmującymi się tylko oprogramowaniem jak i tymi projektującymi sprzęt, ciągle iskrzy. Choć często skazane są na współpracę, nie mają w tym samym czasie skrupułów ciągać się nieustannie po sądach i walczyć patentami o pieniądze.
IBM oficjalnie zabronił swoim pracownikom używania iPhonów w trakcie pracy lub w celach z nią związanych. Nie jest to w tym przypadku jednak zwykła zawiść, ale troska o interesy firmy. Produkty Apple bowiem prowadzą rejestr aktywności prowadzonych na danych urządzeniu, szczególnie kiedy są one inicjowane za pomocą sterowania głosowego Siri. Wtedy zarówno treści kontaktów, maili, dokumentów jak i wyszukiwane dane w internecie, nadawane wiadomości składowane są na zewnętrznych serwerach firmy Apple. A to umożliwia bezpośredniemu konkurentowi na dostęp do poufnych danych.
Na temat osobistych danych zbieranych przez serwery Apple wypowiedziała się niedawno American Civil Liberties Union (Amerykańska Unia Praw Obywatelskich), który stwierdził, że przetrzymywane przez Apple niektórych prywatnych danych może naruszać prawa obywatelskie mieszkańców USA.
Siri to funkcja urządzeń Apple, pozwalająca na sterowanie systemem za pomocą głosu. Żeby jednak głos rozpoznać, skompresowane nagranie tego co powiedzieliśmy wędruje do serwerów firmy z Cupertino. Tam jest odkodowywana i rozpoznawane jest jego znaczenie semantyczne. Po dobraniu odpowiedniej treści zwrotnej, wraca ono z powrotem do użytkownika. Taka opcja w znacznym stopniu poprawia funkcjonalność telefonu i ułatwia zarządzanie poszczególnymi funkcjami urządzenia. Poza tym dla wielu taka forma interakcji jest po prostu frajdą. Nie zawsze jednak użyteczność idzie w parze z interesem, chociażby firmy w której pracujemy.
Wzajemna inwigilacja
Jak zauważa twórca oprogramowania rozpoznającego mowę w rozmowie z portalem wiredenterprise.com, dostęp do pufnych danych firmy miały zawsze - Bez użycia skomplikowanego oprogramowania rozpoznającego głos i tak informacje o działalności każdego z nas trafiały na serwery firm produkujących sprzęt. Nie powinniśmy się obawiać. Siri może co najwyżej uprościć pewne procesy - ocenił.
Do podobnych problemów, którym w tym przypadku nie udało się już zapobiec, doszło w Apple'u. Jeden z reklamodawców reklamujących się na iPhone'ach mógł pobierać dane dotyczące nowych, jeszcze nie ujawnionych produktów testowanych w budynkach Apple'a. Firma z Cupertino nie była tak przewidująca jak IBM, co tłumaczyłoby dzisiejszą postawę tej drugiej.
Sytuacja między firmami software'owymi jest dosyć skomplikowana. Z jednej strony ze względu na wzajemną konkurencje wzbraniać się muszą przed korzystaniem z niektórych urządzeń lub oprogramowania. Z drugiej ze względu na specjalizację każdej z korporacji lub mniejszych firm skazani są na wzajemną współpracę - między największymi konkurentami jest ona wręcz normą.
I tak największym konkurentem Apple jest Microsoft. Rywalizacja między nimi w pewnym momencie doszła do takiego miejsca, że w telewizji pojawiły się reklamy porównawcze. W zabawny, ale złośliwy sposób Apple starał się udowodnić swoją przewagę nad produktami z systemem Windows. Microsoft nie pozostając dłużny wypuścił własny cykl reklam, starających się odbić piłeczkę.
Nie zmienia to jednak faktu, że współpraca obu firm jest od lat bardzo ścisła. Microsoft w 1998 roku wspomógł znaczną sumą Apple, pozwalając mu uniknąć zupełnego upadku. W zamian Apple zaadoptował do swoich urządzeń przeglądarkę Internet Explorer. Kilka lat później na konkurencyjny system OSX Apple'a, Microsoft stworzył pakiet programów Office, które do dzisiaj stanowią istotne źródło przychodów komputerowego giganta. Z drugiej strony w 2005 roku Apple stworzył jedną z najlepszych dotychczas aplikacji odtwarzających multimedia na systemie operacyjnym Windows - iTunes. Wszystko po to, aby zapewnić kompatybilność własnych urządzeń mobilnych z pecetami.
Podobnie sytuacja wygląda na linii Apple-Google. Tutaj jednak polem rywalizacji są urządzenia przenośne. Kiedy Apple projektował iPhone'a, dużą cześć jego funkcji oparł na serwisach Google. I tak telefon z jabłkiem korzystał z ich map czy systemu przeszukiwania sieci. Kiedy Google zaprezentował system Android, nie zatrzymało to Apple przed wytoczeniem ciężkich dział w sądach i pozwania producenta na grube miliardy za naruszenie patentów.
Zakaz na produkty jakiejś firmy nie zawsze jednak jest podyktowany względami pragmatycznymi. Często wynika on po prostu z czysto ludzkich uprzedzeń. Tak było między innymi z dziećmi Billa Gatesa, które od swojego ojca dostały oficjalny zakaz używania telefonów i odtwarzaczy Apple. Podobnie jest też wewnątrz firmy, w której produkty z nadgryzionym jabłuszkiem są niemile widziane.