
Ryszard Petru wydaje się być konkretnym gościem, czasem wręcz zbyt srogim, skupionym na liczbach ekonomistą. Ale ma też mniej znaną twarz, znacznie łagodniejszą. Mało kto wie, że Petru jest współautorem książek dla dzieci. Dwóch. Występuje w nich jako "Pan Rysio od pieniędzy". Ma też kota – tak, jak prezes Kaczyński. Do pracy dojeżdża metrem, a w wolne weekendy wsiada na rower.
REKLAMA
Politycy robią wiele, by ocieplić wizerunek. Norma to ustawki w tabloidach i wrzucanie do sieci zdjęć z weekendów, z wakacji czy z kuchni. Ryszard Petru ma tymczasem wizerunek twardego, zasadniczego ekonomisty, który żyje w świecie Excela i teorii ekonomistów.
"Pan Rysio od pieniędzy"
Sam miałem takie wrażenie oglądając jego wywiady, a później wiece w telewizji. Ale już podczas przygotowywaniu pierwszego reportażu z kampanii .Nowoczesnej okazało się, że Petru ma całkiem sporo luzu. Widać to choćby podczas podróży jego .R-Busem, kiedy żartuje podczas rozmów ze współpracownikami i wolontariuszami.
Sam miałem takie wrażenie oglądając jego wywiady, a później wiece w telewizji. Ale już podczas przygotowywaniu pierwszego reportażu z kampanii .Nowoczesnej okazało się, że Petru ma całkiem sporo luzu. Widać to choćby podczas podróży jego .R-Busem, kiedy żartuje podczas rozmów ze współpracownikami i wolontariuszami.
Dla niektórych Ryszard Petru to "Pan Rysio od pieniędzy". Tak jest przedstawiony w książce dla dzieci pt. "Zaskórniaki", której jest współautorem. Wydał ją razem z cenionym autorem książek dla dzieci Grzegorzem Kasdepke. Na ponad 220 stronach opatrzonych rysunkami Daniela De Latour tłumaczy najmłodszym tajniki ekonomii. A tak "Pan Rysio" wygląda w książce.
Całki z Petru
Doświadczenie w tłumaczeniu zawiłości ekonomii i matematyki Petru mógł nabyć udzielając korepetycji. Uczył matematyki. Jedna ze współpracowniczek Petru opowiadała mi, że ostatnio tłumaczył jej w autobusie na czym polegają całki. – I rzeczywiście coś zrozumiałam – dodaje.
Doświadczenie w tłumaczeniu zawiłości ekonomii i matematyki Petru mógł nabyć udzielając korepetycji. Uczył matematyki. Jedna ze współpracowniczek Petru opowiadała mi, że ostatnio tłumaczył jej w autobusie na czym polegają całki. – I rzeczywiście coś zrozumiałam – dodaje.
Petru nie tylko pisze książki, lubi też czytać, głównie biografie. Ma na to czas, bo do pracy z reguły dojeżdża metrem, co może dziwić, biorąc pod uwagę jego zarobki. Ale jeden z czytelników przysłał nam zdjęcia Ryszarda Petru w metrze i na stacji Politechnika, w pobliżu której jest biuro .Nowoczesnej.
Winobranie
Petru dorabiał nie tylko udzielając korepetycji. Pracował także przy zbiorze winogron, o czym mówił podczas zwiedzania winnicy pod Zieloną Górą. Jak mówił, żałuje, że dzisiaj nie ma czasu, by wybrać się na takie wakacje. Teraz wolny czas często spędza na dwóch kółkach, latem pochwalił się też kilkoma zdjęciami z wypadu nad jezioro.
Petru dorabiał nie tylko udzielając korepetycji. Pracował także przy zbiorze winogron, o czym mówił podczas zwiedzania winnicy pod Zieloną Górą. Jak mówił, żałuje, że dzisiaj nie ma czasu, by wybrać się na takie wakacje. Teraz wolny czas często spędza na dwóch kółkach, latem pochwalił się też kilkoma zdjęciami z wypadu nad jezioro.
Jak prezes
To zdjęcia z wakacji. Także wtedy Ryszard Petru pochwalił się internautom swoim kotem, choć zwierzę raczej nie wdzięczy się do obiektywu. Ale od tego czasu współpracownicy śmieją się z lidera .Nowoczesnej, że chociaż w jednym przypomina prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, którego miłość do kotów jest powszechnie znana.
To zdjęcia z wakacji. Także wtedy Ryszard Petru pochwalił się internautom swoim kotem, choć zwierzę raczej nie wdzięczy się do obiektywu. Ale od tego czasu współpracownicy śmieją się z lidera .Nowoczesnej, że chociaż w jednym przypomina prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, którego miłość do kotów jest powszechnie znana.
Współpracownicy Ryszarda Petru mają ze swoim szefem jeden problem: ekonomista nie lubi tabloidów i nie che "ustawek", choć dla wielu polityków taka sesja to spełnienie marzeń. Za to sam, raczej niezbyt świadomie, daje paparazzim szansę na zrobienie mu zdjęć w nietypowych sytuacjach. W Zielonej Górze próbował lokalnych win, a w Łodzi pił piwo i jadł hamburgera w OFF Piotrkowska. Ale tam fotografów z tabloidów nie było. Dlatego jeśli chodzi o ocieplanie wizerunku w kolorowej prasie Petru, ma jeszcze spory niewykorzystany potencjał.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
