Antoni Macierewicz nie będzie ministrem obrony narodowej. Tak przynajmniej mówi Beata Szydło, która ogłosiła, że jej kandydatem na tę funkcję jest Jarosław Gowin. Co na to wiceprezes PiS? Zapewnia, że nie ma ambicji kierować MON, ma tylko jeden cel w polityce. Jaki? To zdradzi dopiero po wyborach.
Prawo i Sprawiedliwość uznało, że Antoni Macierewicz zaszkodzi staraniom partii o wygraną w wyborach i samodzielne rządy. Dlatego Beata Szydło ogłosiła, że to nie wiceprezesa partii jest kandydatem na ministra obrony narodowej, ale szef koalicyjnej Polski Razem Jarosław Gowin.
To efekt wystąpienia Macierewicza na spotkaniu z Polonią w Chicago, na którym mówił m.in. o związkach Donalda Tuska ze Stasi i o liście odpowiedzialnych za "zbrodnie smoleńską". To dało Platformie nowe paliwo do straszenia twarzami IV RP. Macierewicz pytany o to, czy nie żałuje swojego przemówienia zapewnił, że nie.
– Nie żałuję, bo w przeciwieństwie do pani znam treść swojego wystąpienia, nie zmanipulowaną wersję – mówił w Sejmie. Pytany o swoje plany po wyborach był dość tajemniczy. – Mam tylko jedną ambicję, niekoniecznie związaną z rządem – mówił. Stwierdził, że zdradzi ją "zaraz po wyborach".