
Im bliżej wyborów i im bardziej prawdopodobne jest zwycięstwo PiS, tym wyraźniej zmienia się nastawienie niechętnych tej partii komentatorów. Coraz częściej słychać, że zamiast formować wielką “koalicję antyPiS”, lepiej oddać Kaczyńskiemu władzę.
REKLAMA
Rząd PiS jak szczepionka
Czy ktoś wyobraża sobie, by “Gazeta Wyborcza” mogła wzywać do oddania rządów Jarosławowi Kaczyńskiemu? A jednak… Kilka dni temu na łamach “GW’ ukazał się tekst Jarosława Kurskiego. Autor pisze, że wyborcze zwycięstwo PiS jest już przesądzone. I zauważa, że pojawiają się pomysły, by za wszelką cenę nie dopuścić tej partii do władzy, czyli zrobić koalicję wszystkich przeciw PiS.
Czy ktoś wyobraża sobie, by “Gazeta Wyborcza” mogła wzywać do oddania rządów Jarosławowi Kaczyńskiemu? A jednak… Kilka dni temu na łamach “GW’ ukazał się tekst Jarosława Kurskiego. Autor pisze, że wyborcze zwycięstwo PiS jest już przesądzone. I zauważa, że pojawiają się pomysły, by za wszelką cenę nie dopuścić tej partii do władzy, czyli zrobić koalicję wszystkich przeciw PiS.
Taki scenariusz trzeba brać na poważnie – rzeczywiście jedynym sposobem Platformy na utrzymanie się przy sterze może być stworzenie koalicji z 2-3 mniejszymi ugrupowaniami.
Jednak Kurski pisze, że to koncepcja najgorsza z możliwych. Z kilku powodów. M.in. dlatego, że wyborcy nie zrozumieją, dlaczego przegrani mają rządzić, a koalicja będzie na tyle słaba, że prędzej czy później upadnie. Wtedy PiS jeszcze bardziej się wzmocni i w możliwych przedterminowych wyborach zgarnie większość konstytucyjną. Zdaniem Kurskiego, to byłaby prawdziwa katastrofa.
Wniosek? “Pozwólmy im rządzić od razu. Niech to będzie nowa, niestety kosztowna, szczepionka na kolejne lata, bo ta stara, z lat 2005-07, już nie działa. Lepsze powikłania poszczepienne niż cholera w czystej postaci” – podsumowuje dziennikarz.
Bez strachu
To nie jest jednostkowy przypadek. Porażka Platformy z każdym dniem staje się coraz bardziej prawdopodobna, a im bardziej, tym więcej pojawia się podobnych głosów. Powszechne jest już przekonanie, że społeczna wola zmian osiągnęła taką siłę, że Platforma musi stracić władzę. Każdy scenariusz, który wytycza drogę wbrew wyborczemu wynikowi (takim jest koalicja antyPiS), jeszcze bardziej służy partii Kaczyńskiego.
To nie jest jednostkowy przypadek. Porażka Platformy z każdym dniem staje się coraz bardziej prawdopodobna, a im bardziej, tym więcej pojawia się podobnych głosów. Powszechne jest już przekonanie, że społeczna wola zmian osiągnęła taką siłę, że Platforma musi stracić władzę. Każdy scenariusz, który wytycza drogę wbrew wyborczemu wynikowi (takim jest koalicja antyPiS), jeszcze bardziej służy partii Kaczyńskiego.
"Lepiej będzie, jeśli PO już teraz tak przegra wybory, by nie była w stanie stworzyć rządu anty-PiS. Bo to oznacza tylko kłopoty" – pisała we wtorek dziennikarka TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska. I powtarza tezę Kurskiego. Platforma nie powinna kalkulować, że stworzy powyborczą koalicję wszystkich przeciwko PiS, bo za dwa lata - po prawdopodobnych przyspieszonych wyborach - PiS "wygra tak, że będzie mógł zmienić konstytucję".
Przeciwni PiS politycy też to powtarzają. – W przypadku, gdyby PiS wygrał wybory, partia ta powinna sformować rząd, nawet jeśli byłby to rząd mniejszościowy – mówił w TVN 24 Włodzimierz Cimoszewicz.
Przeżylibyśmy prawdopodobnie interesujący eksperyment polegający na tym, że z jednej strony uszanowana byłaby wola największej grupy wyborców, a z drugiej strony reprezentanci tej grupy byliby zmuszeni do szukania kompromisu z przynajmniej częścią reszty sceny politycznej.
Powiedzieć "sprawdzam"
Zarysowana przez Cimoszewicza wizja jest bardzo możliwa – PiS może nie wygrać wyborów na tyle wyraźnie, by stworzyć większościowy rząd. Ale nawet jeśli to zrobi, w mitycznym "mainstreamie" żywe jest przekonanie, że to najlepsza opcja. Choćby dlatego, że przez lata w opozycji ze strony PiS padło tyle deklaracji, obietnic, zapowiedzi pozytywnych zmian, że warto dziś powiedzieć "sprawdzam".
Zarysowana przez Cimoszewicza wizja jest bardzo możliwa – PiS może nie wygrać wyborów na tyle wyraźnie, by stworzyć większościowy rząd. Ale nawet jeśli to zrobi, w mitycznym "mainstreamie" żywe jest przekonanie, że to najlepsza opcja. Choćby dlatego, że przez lata w opozycji ze strony PiS padło tyle deklaracji, obietnic, zapowiedzi pozytywnych zmian, że warto dziś powiedzieć "sprawdzam".
"Dajmy PiS-owi szansę" – to także, sądząc po sondażach, postawa znacznej części wyborców. Być może niekoniecznie przekonanych, że rządy PiS rzeczywiście przyniosą coś lepszego. Ale pewnych tego, że oddanie pola Kaczyńskiemu i spółce to najlepsza droga do kompromitacji tej ekipy....
Pisaliśmy już w naTemat o tym, że młodzi mogą głosować na PiS, bo nie pamiętają czasów IV RP. Zamiast przypominać patologie tamtej władzy, może warto, by przypomnieli je sami zainteresowani. Przecież już z pierwszych zapowiedzi polityków PiS można wysnuć wniosek, że rządy tej partii to będzie IV RP bis. Przykłady? Projekt konstytucji (prezydent rządzi dekretami i usuwa sędziów, koniec ze świeckim państwem), zapowiedzi czystek w mediach, sekowania nieprawomyślnej sztuki, odwracania reform i zmian (aborcja, wiek emerytalny).
Oczywiście aprobata dla rządów PiS może wyglądać na postawę typu "na złość mamie odmrożę sobie uszy". Ale być może to jedyny sposób. Straszenie PiS-em przestało być skuteczne, lepiej powiedzieć "bierzcie i rządźcie". A potem zobaczymy...
Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl
