PiS przedstawia się jako partia moralnej odnowy, partia ludzi szanujących prawo i dobre obyczaje. Prezes Jarosława Kaczyński jest uznawany za człowieka niezwykle zasadniczego. Ale w walce o głosy prezes zatracił pryncypialność i w ciągu dwóch dni wystąpił z politykami, którzy w trakcie kadencji narobili sobie kłopotów i odeszli z partii.
Jarosław Kaczyński udowadnia właśnie, że jego pryncypialność wobec polityków jego partii, którzy popadli w tarapaty podczas tej kadencji była podyktowana tylko interesem wyborczym. Kiedy pojawiły się wątpliwości wokół SKOK-ów i Grzegorza Biereckiego PiS odciął się od swojego senatora, a on sam opuścił klub parlamentarny partii.
Nagle jednak prezes pojawił się w jego okręgu, czyli Białej Podlaskiej. Podczas przemówienia mówił, że Bierecki jest człowiekiem godnym zaufania i powinien nadal być w parlamencie. Tak wyraźne poparcie wobec człowieka, wobec którego nadal jest wiele pytań, które nie znalazły odpowiedzi nie pozostawia wątpliwości, że Kaczyński poprze twórcę SKOK-ów bez względu na jego status prawny.
Równie zaskakujące jest wystąpienie prezesa dzień wcześniej, Nidzicy. Prezesa witał tam poseł Jerzy Szmit, który nie startuje w tych wyborach. Dlaczego? Bo ciągnie się za nim całe pasmo mniejszych i większych afer i aferek. Od podejrzeń o kradzież sejmowego iPada, przez piracką jazdę po oskarżenia o podwójne życie, o czym rozpisywały się tabloidy i co było bezpośrednim powodem wykreślenia popularnego posła z list.
Rozumiem, że jest kampania i prezes chce wesprzeć swoich współpracowników. Ale jeśli nie przeszkadzają mu ich problemy prawne i obyczajowe, powinien przestać kreować się na jedynego sprawiedliwego w polskiej polityce. Jest po prostu taki sam, jak inni.