Reprezentacja Polski ma bardzo poważny kłopot. Na środowym treningu urazu doznał lewy obrońca Jakub Wawrzyniak. Chodzi o mięsień dwugłowy. Piłkarz Legii ma przejść w szpitalu dokładne badania. W ciągu dwóch dni wyjaśni się jak poważny jest uraz. Jeżeli doszło do zerwania mięśnia, Wawrzyniak na pewno nie zagra na Euro.
Nie jest chyba najlepiej bo sam Wawrzyniak wypowiedział się w sprawie urazu. - On naprawdę sprawia mi wielki ból - powiedział, cytowany przez Eurosport.
Traf chciał, że padło akurat na lewego obrońcę. Nie ma bowiem w naszej reprezentacji drugiej takiej pozycji, na której byłby aż taki problem z zastępcami. Jedynym zdrowym zawodnikiem grającym na lewej stronie obrony jest w tej chwili Sebastian Boenisch. Tyle że on jest rekonwalescentem - wcześniej przez 19 miesięcy leczył poważną kontuzję kolana. W swoim klubie - Werderze Brema - nawet jak już się wyleczył, nie grał w pierwszym składzie. W ostatnim meczu z Łotwą grał, zaprezentował się słabo.
Wyjścia są dwa. Albo uraz Wawrzyniaka okaże się lekki i piłkarz, który znany jest z olbrzymiej wydolności, jednak na Euro wystąpi. Opcja druga jest zła, by nie powiedzieć fatalna. Franciszek Smuda będzie zmuszony pilnie szukać następcy.
Smuda pewnie postawiłby na Marcina Komorowskiego, dawniej gracza Legii, dziś Tereka Grozny. On z lewej strony zaczynał, w Legii grał w środku obok Michała Żewłakowa. W środku grał też najczęściej w Lechu Marcin Kamiński, którego na lewej obronie podczas zgrupowania w Lienz próbował Franciszek Smuda.
Może więc liga polska? Na wiosnę dobrze prezentował się Tomasz Lisowski z Korony Kielce. Ale on, bez doświadczenia, na tak wielkim turnieju? Tomasz Brzyski jeszcze w Ruchu Chorzów prezentował się bardzo solidnie, ale po przyjściu do Polonii Warszawa znacznie obniżył loty.
Jest też Mirosław Sznaucner, który w ostatnim czasie grał w Grecji a teraz myśli o powrocie do polskiej ekstraklasy. Tyle, że Smuda nigdy naprawdę nie brał go pod uwagę. I tak źle, i tak niedobrze. W przypadku każdego kandydata ryzyko jest wielkie.
Miesiąc temu, pisząc tekst o lewych obrońcach na Euro, stwierdziliśmy, że to największa bolączka Franciszka Smudy. Teraz ta bolączka może stać się wielkim problemem.
Wawrzyniakowi co prawda wypomina się wciąż, że nie wraca do obrony za akcją rywala. Że w meczu przeciwko Niemcom to on zawalił ostatnią bramkę. Wszystko to prawda. On nie jest najlepszym piłkarzem tej kadry. Pewnie nie jest też w piątce. Jednak gdyby zapytać każdego eksperta, czy jest ktoś lepszy na lewą obronę, ten chwilę pomilczy i powie: - Nie, nie ma.