
W jednym ze sklepów w Białymstoku nie kupimy wszystkich gazet. Na drzwiach sklepu pojawił się napis, który informuje klientów, że jeśli wybierają się po "Gazetę Wyborczą" lub "Newsweeka", to przekraczanie progu tego spożywczaka nie ma sensu. Równie ciekawe jest uzasadnienie tej decyzji.
REKLAMA
Dlaczego nie można tam kupić "Wyborczej" ani popularnego tygodnika? Bo, jak głosi napis przyklejony na drzwiach: "bo się brzydzimy gó*** brać do ręki". Nad tą informację wisi jeszcze jedna kartka. Tym razem właściciel sklepu nęci klientów promocją. Jak czytamy, czteropak Lecha można tam kupić tam za jedyne 11, 99 zł. Zdjęcie szybko podbija sieć, a użytkownicy internetu - szczególnie ci, którzy najprawdopodobniej nie zaczytują się w "Wyborczej" i "Newsweeku", są pełni uznania dla bezkompromisowej polityki lokalnego spożywczaka.
Białystok na mapie Polski jest postrzegany jako matecznik prawicowej myśli, a mieszkańcy są znani ze swoich prawicowych sympatii politycznych. Niekiedy o mieście mówi się w tym kontekście w niepochlebny sposób, czemu sprzyjają wybryki białostockiego środowiska narodowców, które jest znane z radykalnej postawy. Niedawno o innej stronie miasta pisała w naTemat Katarzyna Miłkowska.
Napisz do autorki: dominika.majewska@natemat.pl
