
Gdy Donald Tusk został mianowany szefem Rady Europejskiej myślano, że jest to tylko wstęp do jego wielkiej międzynarodowej kariery. Ci którzy dziwią się, że zaczyna coraz częściej przebąkiwać o politycznej emeryturze powinni zapoznać się z opiniami, jakie o naszym "Donku" panują wśród europejskich dyplomatów. Głosy te dalekie są od chwalenia człowieka, który w naszym kraju przez wiele lat wydawał się niepokonany.
Nie będę udawał, że wszystko mi się podoba wtedy, kiedy mi się nie podoba. To nie zawsze jest mile widziane tu w Brukseli, ale nie zmienię swojego sposobu postępowania
Nie ma Pan żadnej wizji, żadnego pomysłu na rozwiązanie kryzysu... Pana wystąpienie było kompletnie nieinspirujące, pan nie ma wizji i propozycji. Mówi pan o zdenerwowaniu sytuacją, ale nie pokazuje ani propozycji ani swojego przywództwa Czytaj więcej
Nic na początku nie zapowiadało, że nasz były premier będzie tak źle postrzegany na arenie międzynarodowej. Gdy obejmował swój urząd widziano w nim sprawnego lidera, mającego za sobą kilka wygranych krajowych wyborów z rzędu, kogoś kto jest dobrym i sprawnym dyskutantem, umiejącym panować nad emocjami, dobrze się prezentującym w środkach masowego przekazu.
Tusk widzi swoją rolę, jako wykraczającą daleko poza byciem pośrednikiem prowadzącym do kompromisu... wydaje mu się, że powinien być kimś, kto czasem przewodzi, jeśli to konieczne, co oznacza także stanie na twardszym stanowisku... jest faktem, że nie jest tak naprawdę częścią brukselskiego "wrzenia" [chodzi o rozmowy toczące się pomiędzy dyplomatami]
Na pewno nie poświęcam tutaj czasu, żeby budować sobie opinię bezpiecznego, miłego i przytulnego faceta, tylko stawiam sprawy w sposób czasami niekonwencjonalny
Od samego początku widać było, że Tuskowi bardzo zależy na jego nowym stołku i starał wypaść jak najlepiej. Wielu komentatorów wyrażało uznanie dla tego, że w niecały rok nauczył się biegle mówić po angielsku.
Negatywnie ocenia się jednak jego tendencje do przepychania własnych koncepcji siłą, większość dyplomatów nie tego oczekuje od osoby zajmującej jego pozycję. Za sprawniejszego przedstawiciela UE uważa się przewodniczącego Komisji Europejskiej – Jeana-Claude'a Junckera, lepiej zaznajomionego z unijną machiną jej trybami i trybikami. Luksemburski polityk uchodzi za działającego bardziej dyskretnie i umiejącego efektywniej wywrzeć wpływ na przebieg wydarzeń.
Słowa, które wypowiedział pan Tusk, a właściwie które mu się wymknęły, nie były zbyt wielkim wyrazem szacunku wobec narodu włoskiego. A kiedy ktoś dotyka Włochów, to premier odpowiada i broni z dumą.
"To prawdopodobnie moje ostatnie zajęcie polityczne" – te słowa Tuska ostatnio najczęściej przewijały się w mediach. Czy rzeczywiście tak będzie, czy to po prostu chwilowe zniechęcenie polityka, którego prezydentura okazała się na razie daleka od takiej, którą można by obwołać sukcesem? Jego kadencja kończy się w połowie 2017 r., nad powrotem na nasze krajowe salony pewnie się będzie zastanawiał. Ale czy będzie do czego wracać? Kto wie w jakiej sytuacji będzie się wtedy znajdowała Platforma...
Napisz do autora: manuel.langer@natemat.pl
