
Audycja, której prowadzący sprowokowali Jerzego Zelnika do wskazania antypisowskich kolegów, nadal wzbudza emocje. Środowisko mediów podzieliło się na zwolenników i przeciwników aktora. Jedni uważają, że Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski dopuścili się manipulacji, inni im gratulują. Sam Zelnik czuje się oszukany i broni dobrego imienia w mediach.
REKLAMA
W rozmowie z naTemat.pl utrzymywał: "Widocznie ci dziennikarze, którzy twierdzą że ze mną rozmawiali, skłamali od początku do końca". Co innego mówił już portalowi wPolityce.pl, rozmowa bowiem się odbyła. – Dowiedziałem się, że Kancelaria Prezydenta jest zainteresowana opinią środowiska artystycznego na temat wcześniejszego wieku emerytalnego, tzn. powrotu do tego wieku, który proponuje Andrzej Duda. Tego dotyczyła rozmowa – przekonywał.
Rock Radio, gdzie pracują Wojewódzki i Kędzierski, postanowiło odpowiedzieć na zarzut, opublikowało nagranie z Zelnikiem w całości. Mimo tego Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zajęło ostre stanowisko, uważając, że prowadzący audycję przekroczyli granicę etyki zawodowej.
– Przypisanie słowom znanego aktora innego kontekstu niż rzeczywisty obliczone było na skłócenie go z własnym środowiskiem, zostało dokonane w oderwaniu od stanu faktycznego i w ewidentny sposób miało wpłynąć na wyniki wyborów parlamentarnych. Było także przejawem braku poszanowania dla godności innego człowieka i zaprzeczeniem istoty dziennikarstwa. – można przeczytać w oświadczeniu, przesłanym Wirtualnym Mediom.
Kilka dni temu informowaliśmy, że Jerzy Zelnik pozwał już Wojewódzkiego i Kędzierskiego. – To się za bardzo rozlało w mediach i zamieszało ludziom w głowach – tłumaczył w rozmowie z serwisem Plejada.pl.
Przypomnijmy, że w 2012 r. Wojewódzki, wtedy w duecie z Michałem Figurskim, żartował z pracujących w Polsce Ukrainek. Niewybredne komentarze, w tym ten o gwałcie, doprowadziły do zwolnienia dziennikarzy z Radia Eska.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
