Manga, czyli porno?
Manga, czyli porno? Fot. Screen / Youtube

Maud de Boer-Buquicchio, analityk ds. dziecięcej prostytucji i pornografii w ONZ uważa, że manga i anime prowadzą do seksualnego uprzedmiotowiania dzieci. Jej zdaniem, Kraj Kwitnącej Wiśni powinien jak najszybciej zmienić swoje prawa. W ten sposób ma bowiem ochronić najmłodszych.

REKLAMA
De Boer-Buquicchio to holenderska prawniczka, która od niemal 10 lat bada skalę seksualnego wykorzystywania dzieci w Japonii. Współpracuje z tamtejszymi władzami, organizacjami pozarządowymi i ofiarami. Dlatego dziś chce, by państwo zakazało mangi i anime, które mają promować dziecięcą pornografię.
– Akceptuję, że wolność artystyczna pozwala pokazywać pornografię z wyglądającymi jak dorosłe postaciami, ale nie może być o tym mowy, jeśli chodzi o dzieci czy postacie je przedstawiające – argumentowała prawniczka.
Holenderka jest przekonana, że penalizacja takich form artystycznych jest konieczna – dzięki temu problem i postrzeganie nieletnich w Japonii ulegnie zmianie. Według niektórych jednak z założenia manga i anime przedstawiają dziecięcych bohaterów jako osoby dorosłe – i nie ma w tym nic złego.
Źródło: Japan Times

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl