Mały kraj ma przeogromny problem. 2-milionowa Słowenia, oaza ciszy i spokoju. Kraj, o którym mało się mówi i pisze, w którym na ogół nic się nie dzieje. Na pewno nie spodziewał się takiego zalewu. – Wiedzieliśmy, że kiedyś się pojawią, ale nikt nie przewidział tej skali. Nawet nasza armia jest dużo mniejsza niż liczba uchodźców, którzy przechodzą przez nasz kraj – mówi naTemat Janusz Klim, Polak, który w Lublanie mieszka ponad 25 lat.
Słoweńska armia liczy dokładnie 7038 zawodowych żołnierzy. Do tego rezerwa – 914. W sumie – 7952 żołnierzy. A przez słoweńską granicę tylko jednego dnia przeszło 8 tys. migrantów! W ciągu 12 dni ich liczba przekroczyła 100 tysięcy. Czy ktoś jest w stanie sobie wyobrazić, co to oznacza dla 2-milionowego kraju? Ze stolicą liczącą 270 tys. ludzi? Słowenia to najmniejszy kraj, spośród wszystkich, które do tej pory musiały uporać się z uchodźczym problemem.
– Ludzie, policja, wojsko są na granicy wytrzymałości. Słoweńska policja liczy około 1500 funkcjonariuszy, z czego oczywiście nie wszyscy zostali wysłani na granicę z Chorwacją. Ktoś musi też pilnować bezpieczeństwa w pozostałych częściach kraju – mówi Janusz Klim.
Po co wojsko? Zorganizujmy referendum
Jeśli uchodźców będzie przybywać, sama Słowenia nie da sobie rady. Otwarcie powiedział już o tym premier, Miro Cerar. Że ”na dłuższą metę jego kraj nie poradzi sobie sam”.
– Nawet w kwestii pomocy humanitarnej – jako mały kraj jesteśmy w stanie udzielić jej tylko w ograniczonym zakresie. Nasze możliwości nie są duże. Nie mamy tylu ośrodków dla uchodźców – przyznaje Polak.
Mały kraj radzi sobie, jak może. Na filmach ze Słowenii widać całe kordony ludzi idące przez pola. Na końcu, gdzieniegdzie, maszerują policjanci. Na granicę z Chorwacją wysłano też wojsko, które miało wspomagać policję. Mocą odpowiedniej ustawy miało dostać szersze kompetencje, m.in. kontroli ludzi. Tu jednak szyki pokrzyżowało...studenckie radio. Aż trudno uwierzyć, dlaczego. Sytuacja jest przedziwna, niemal na granicy absurdu. Może trochę oddaje słoweńskiego ducha?
Otóż w chwili, gdy kraj prosi o pomoc UE, gdy sam dochodzi do granic swoich możliwości, gdy liczy się każdy dzień, każda godzina, Radio Študent złożyło w parlamencie wniosek o referendum. Przecież nie może być tak, że wojsko dostanie większe kompetencje ot, tak sobie. Niech naród się wypowie! Radio zrobiło to w ramach protestu przeciwko... militaryzacji Słowenii! Argument był prosty – Słowenia to kraj, w którym ruchy pokojowe zawsze odgrywały znaczną rolę. Zatem nie ma co angażować armii również teraz. Nawet w sytuacji, która zaczyna wymykać się spod kontroli!
W dodatku to dopiero pierwszy etap akcji pt. ”Zwołujemy referendum”. Kolejny to zebranie 40 tysięcy podpisów w ciągu 35 dni. Pytanie tylko, jak Słowenia będzie wyglądała za 35 dni? Ilu uchodźców do tej pory przewinie się przez ten kraj?
W gminach jest więcej uchodźców niż mieszkańców
Na pomoc już jadą policjanci z innych krajów. Zadeklarowały ją m.in. Austria, Czechy, Niemcy, Słowacja, Węgry, Włochy. A także Polska. W sumie do Słowenii ma przybyć 400 policjantów. Słoweńcy zaczęli też mówić o budowie muru na granicy z Chorwacją. Od nich, z kolei, chciałaby się murem odgrodzić Austria.
Kilka dni temu Słowenia doszła do porozumienia z Chorwacją o przejeździe pociągów z uchodźcami. Sytuacja jakby trochę się uspokoiła, ale nie do końca. Choć to tylko kraj tranzytowy, problemów uniknąć się nie da.
– Dla ludzi mieszkających przy granicy to duże obciążenie. W niektórych gminach jest więcej uchodźców niż mieszkańców. To dość nieprzyjemne uczucie. Nie ma normalnego życia. Na polach są tysiące ludzi – mówi Janusz Klim. Dodaje, że rano pokazywali w telewizji przejście w Szentilj, na północnym wschodzie, koło Mariboru. – Pociągi dowożą ludzi do stacji kolejowej, a potem muszą przejść na piechotę do austriackiego przejścia. Staje wtedy ruch na drogach. Jak idzie 1000 czy 1500 osób to samochody muszą się zatrzymać – mówi.
Za mało jedzenia i wody
Jak Słoweńcy reagują? Są zaskoczeni sytuacją? Boją się? Są wściekli? – Nie, nie są wściekli. Pomagają, jak mogą. To naród spokojny. Nie ma tu ostrych debat – twierdzi nasz rozmówca.
Ale przyznaje, że w ośrodkach dla uchodźców zdarzały się różne incydenty, które ludziom się nie podobały. Na przykład ktoś podpalił namioty w ośrodku w Brezice. Pisała o tym również BBC. Że uchodźcy zrobili to, bo nie podobało im się, jak byli traktowani. Za BBC: ”Podpalili namioty, by zaprotestować przeciwko powolnemu procesowi rejestracji i odsyłaniu ich na granicę z Austrią. Skarżyli się również na brak jedzenia, wody i koców”.
Ivan Molan, burmistrz Brezice mówił z kolei niemieckiemu ”Der Spiegel”, że sytuacja jest jak na wojnie.
Realnie, jak przyznał, Słowenia jest w stanie zapewnić dach nad głową 2 tys. osób. Nie więcej. A na pewno nie 100 tys. ludzi.
”Nasza miejscowość znajduje się w pobliżu elektrowni jądrowej i doświadczamy sporadycznego zalewu czy nawet dziwnego trzęsienia ziemi. Ale problem związany z imigrantami jest o wiele poważniejszy”.Czytaj więcej