Przywracanie sprawności w chorej nodze, niwelowanie niedowładów po wylewie czy walka z nietrzymaniem moczu dzięki robotowi? Wydaje się niemożliwe, szczególnie w Polsce. A jednak to Polacy stworzyli robota, który może zrewolucjonizować rehabilitację.
Rehabilitacja medyczna pomaga niepełnosprawnym, osobom z chorobami neurologicznymi czy poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych. Przysłowiowo stawia na nogi. Jednak kojarzy się z ciężką pracą zarówno osoby chorej, jak i specjalisty wykonującego rehabilitację. Chory często się zniechęca i nie chce ćwiczyć, szczególnie dotyczy to dzieci. Jednak polscy naukowcy znaleźli na to sposób. Wynaleźli robota, który rehabilituje chorego np. grając z nim w grę komputerową. Robot nazywa się Luna i jest już produkowany przez firmę z Gliwic.
Chory wykonując ruchy niesprawną kończyną lub jedynie napinając i rozluźniając jej mięśnie steruje np. statkiem kosmicznym w grze. Przy wykonywaniu ćwiczeń dotyczących nietrzymania moczu, dzieje się to w ten sam sposób, tyle że rozluźniając lub napinając mięśnie Kegla sterujemy ruchem statku.
– Jeśli chodzi o neurologię, czy nawet nietrzymanie moczu, nasz robot Luna jest robotem, który wiele zmieniania. Wyobraźmy sobie, że przychodzi pacjent ze stwardnieniem rozsianym. Jeśli mamy zanik mięśni, niedowłady, które występują w stwardnieniu rozsianym, to można takiego chorego rehabilitować dzięki temu robotowi kompleksowo. Tak samo przy udarach mózgu, chorobach neurodegradacyjnych – mówi naTemat Michał Mikulski, dyrektor generalny firmy EGZO Tech, producenta robota.
Dzieciaki chętnie grają
Dodaje, że Luna wszelkiego rodzaju zaniki mięśni rehabilituje reaktywną elektromiografią.
Uważa, że jeśli chodzi o dzieci, to gry są nieocenione. – Dziecko, jeśli nie chce ćwiczyć, to nie będzie ćwiczyć z terapeutą. Jeśli nie będzie ćwiczyć, to terapia nie będzie skuteczna. Wini się terapeutę, a trzeba pamiętać, że często niesłusznie, bo nakłonienie dziecka do ćwiczeń rehabilitacyjnych bywa wielkim wyzwaniem.
Czasem terapeucie ciężko jest nakłonić dziecko nawet do 15 minut ćwiczeń. Przy rehabilitacji tym robotem, jak mówi dyrektor, nie ma problemu, żeby dziecko ćwiczyło pół godziny, a nawet godzinę. – Grając w gry, rehabilitujemy różne kończyny.
Robot jednak nie zastąpi terapeuty. – Dobrą rehabilitację widzimy jako połączenie działań człowieka i maszyny. Diagnozowanie, rozpoznanie, zlecanie ćwiczeń - nie ma robota, który w tym zastąpiłby człowieka. Specjalista zawsze jest tu na pierwszym miejscu. Jednak specjalista nie może działać non stop, przez wiele godzin, palpacyjnie nie jest też w stanie wykryć wszystkich chorób, nie może pokazać pacjentowi 1-procentowej poprawy z dnia na dzień, która z jednej strony zmienia nastawienie chorego, a z drugiej pokazuje nam, że to, co robimy ma sens. Robot to potrafi i właśnie to uzupełnienie terapeuty sprawdza się szczególnie w neurologii, ortopedii, u dzieci i u osób starszych.
Uwaga robot w gabinecie
Czy jednak Luna trafi pod strzechy, a dokładnie do przychodni i szpitali? Wszystko możliwe. Na razie, jak informuje producent, trafiła do gabinetów prywatnych np. w Krakowie.
– Publiczne ośrodki, finansowane przez NFZ zastanawiają się nad zakupem naszych robotów. Eksportujemy je też do Austrii. Oczywiście jesteśmy na rynku od niedawna, dokładnie od kwartału, zainteresowanie Luną cały czas rośnie – zapewnia Michał Mikulski.
To jest właśnie sczytywanie sygnałów z wewnątrz mięśni i użycie ich do sterowania, do aktywnej rehabilitacji. Jeśli mam siłę mięśniową ale nie potrafię jej użyć, skoordynować, wyczuć, Luna dzięki grom, dzięki treningowi koordynacyjnemu jest w stanie to usprawniać. Przeprowadza też diagnostykę unerwienia, koordynacji, zakresu ruchu. To wszystko są dodatkowe funkcjonalności, które pomagają terapeucie lepiej ćwiczyć i diagnozować pacjenta.