Znaleźć wymarzoną pracę nie jest łatwo. Doradcy zawodowi powtarzają, że aby dobrze realizować swoje obowiązki, pracę trzeba lubić. Z kolei, jeśli nawet jesteśmy w czymś dobrzy, ciężko dostać upatrzone stanowisko. Można założyć własną firmę, można też przyjąć posadę, która nie daje radości. Jednak jest jeszcze jedno rozwiązanie. Można zostać freelancerem.
Freelancer nazywany również wolnym strzelecem to osoba, która nie ma etatu. Realizuje projekty na zlecenie, nie zatrudnia własnych pracowników. Specjalizuje się w określonej dziedzinie. To współczesny odpowiednik średniowiecznego najemnego wojownika. - Według Europejskiego Badania Przedsiębiorstw 21 proc. wszystkich przedsiębiorstw współpracuje z co najmniej jednym pracownikiem niezależnym - mówi naTemat Wiktor Sarota, prezes firmy "InFakt" - Tegoroczne Ogólnopolskie Badanie Freelancerów wykazało, że 63 proc. polskich freelancerów pracuje maksymalnie 40h w tygodniu - przekonuje.
- Najpopularniejszym zawodem wśród freelancerów jest grafik lub programista - mówi Sarota - Jednak wachlarz możliwości jest duży - specjalista od marketingu, doradca zawodowy, długo można wymieniać - komentuje. Dodaje także, że ich liczba rośnie.
- Coraz częściej mamy do czynienia ze zjawiskiem "Ja.Marka. S.A", wolni strzelcy wyrabiają sobie swoją markę, realizują się w czym chcą - przekonuje.
Jakie są zalety bycia freelancerem? - To dość specyficzna forma pracy, zaletami jest na pewno elastyczność, swoboda wykonywania zadań, zarobki są wysokie - wymienia Sarota - to nie jest forma pracy dla każdego, trzeba odznaczać się pewnego rodzaju przebojowością i odwagą - dodaje. Jeśli jest tak pięknie, to czemu nie każdy chce być wolnym strzelcem?
Nie do końca jest tak różowo, jakby się mogło wydawać. Krzysztof Piotrowski jest freelancerem - grafikiem. Ma doświadczenie z pracy w korporacji, nie odpowiadała mu jednak ta forma i dlatego pracuje jako wolny strzelec. - Wadą takiego typu zarobkowania jest bez wątpienia brak stabilności finansowej - tłumaczy w rozmowie z naTemat - raz jest dużo zleceń, czasem jest posucha. Wtedy nie ma zabezpieczenia w postaci "czekam na wypłatę do pierwszego". Dodatkowo często zleceniodawcy nie traktują freelancerów poważnie, bo nie prowadzą działalności gospodarczej. - Dołóżmy do tego fakt, że z jednej strony zaletą jest brak konieczności do pracy, ale z tego powodu z czasem życie zawodowe zaczyna mieszać się z życiem osobistym, co przyjemne nie jest. Najlepiej mieć własne biuro - dodaje.
Wtóruje mu Sarota. - Niejednokrotnie freelancer musi długo czekać na przelew, podejrzewam, połowa osób, która "polubiła" Facebookowy profil "Czekam na przelew" to wolni strzelcy - śmieje się.
Freelancerów więcej niż dotychczas
Skąd taki przypływ freelancerów? - Możliwe, że kryzys ma na to wpływ - tłumaczy Sarota. Faktem jest, że rośnie liczba lokali co-workingowych, gdzie wolni strzelcy mogą sobie wynająć biura na godziny lub dni.
- Można powiedzieć, że kryzys jest jednym z czynników wpływających na rosnącą liczbę freelancerów - mówi naTemat Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy z Business Center Club - Spowolnienie gospodarcze, zwolnienia pchają ludzi do bycia wolnym strzelcem. Oczywiście część z nich traktuje to jako chwilowe zajęcie na przeczekanie - dodaje.
- Mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że freelancerów jest ostatnimi czasy troszkę za dużo - dodaje Piotrowski - Jeśli jest się w czymś dobrym, to wolnym strzelcem może być prawie każdy - kwituje.
Dominika Staniewicz uważa, że bycie wolnym strzelcem często kształtuje umiejętności, których w firmie się nie zdobędzie. - Freelancerzy byli są i będą - mówi Staniewicz - nie jest to zawód dla każdego, bo wymaga pewnej umiejętności sprzedażowej, trzeba umieć zachęcić swoją osobą zleceniodawcę - kwituje.