
Zadeklarowany lewicowiec, twórca "Krytyki Politycznej" i założyciel "Nowego Wspaniałego Światu". Chociaż od wielu lat krytykuje polityków i władzę, to sam nie chce iść do Sejmu, chociaż proponował mu to chociażby Palikot. Czemu? "Krytyka rocznie robi ponad tysiąc akcji społecznych, mielibyśmy to zamienić na mordobicie w "Kawie na ławę"?" - pyta retorycznie Sierakowski. I dodaje: ludziom dzisiaj brakuje kleju, więzi społecznych, które naprawdę by ich połączyły.
REKLAMA
Żyjemy w świecie "papu, kaku, lulu" - twierdzi Sławomir Sierakowski w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", posługując się cytatem z Czesława Miłosza. Oznacza to tyle, że bezmyślnie konsumujemy, a wyzbyliśmy się wartości na rzecz posiadania. "Bóg umarł, a po nim każda ponadjednostkowa opowieść o świecie, socjalizm, Nietzsche, Foucault. Każda idea - religijna lub nie - jest dziś słabsza niż prywatny interes. To nas różni od poprzedniego świata, w którym idee tworzyły wię zi społeczne, ludzie w coś wierzyli, bardziej się angażowali" - tłumaczy Sierakowski. Zdaniem założyciela "Krytyki", w zachodnich społeczeństwach nie ma ducha współpracy, "społecznego kleju", a dopóki się to nie zmieni, nie zmieni się również świat i sytuacja gospodarczo-polityczna, w której żyjemy.
Mimo, że lewicowiec zdaje się znać receptę na "uzdrowienie" świata, to nie pcha się do polityki. Lewica w takiej formie, jaką on reprezentuje, jest za słaba by realnie zmienić coś w Polsce. Za to polityka byłaby w stanie zmienić jego. "Krytyka robi w tym kraju rocznie ponad tysiąc akcji społecznych, kulturalnych, których nie robią partie polityczne. Odwala za nie czarną robotę. I mielibyśmy to zamienić na mordobicie w "Kawie na ławę"? Na pie*****ie głupot, czy Niesiołowski pobił, czy nie pobił? Na zwoływanie durnych konferencji prasowych?" - pyta dziennikarza "GW", nie bez słuszności, Sławomir Sierakowski. Dodaje też, że nie wyobraża sobie, by ludzie zakładający w Cieszynie przedszkole dla ubogich dzieci mieliby "ubierać się w garnitury, żelować i zajmować katastrofą smoleńską".
Obecną sytuację na polskiej scenie politycznej Sierakowski zdecydowanie krytykuje. Podkreślając, że w naszym kraju zawsze występuje retoryka podziału na "słuszną i niesłuszną". Z PRL-u, zdaniem założyciela "Krytyki", wynieśliśmy myślenie stawiające gospodarczych "modernizatorów" nad ludzi idei. W ten sposób Kwaśniewski był lepszy od Wałęsy, a Tusk od Kaczyńskiego, ale "mija 20 lat i nic się nie zmieniło". "Ciągle ten sam szantaż! Albo popierasz mniejsze zło, albo będzie rządził Kaczyński. K***a, no co to za wybór? Nie chcę patrzeć na coraz większe mniejsze zło". Sierakowski sugeruje więc, że świat należy zmieniać, ale nie poprzez wielką politykę, ale tak jak "Krytyka" - małymi, konkretnymi działaniami, które wspierają kulturę, społeczeństwo i ubogich.
Zgadzacie się z tą tezą? Można jeszcze w ogóle wierzyć politykom w jakiekolwiek obietnice zmian?
Zgadzacie się z tą tezą? Można jeszcze w ogóle wierzyć politykom w jakiekolwiek obietnice zmian?
Cały, bardzo obszerny i ciekawy wywiad z Sierakowskim można przeczytać w weekendowym wydaniu "Gazety Wyborczej".
