Poczta Polska walczy z InPostem. Wrze na polskim rynku pocztowym
Monika Przybysz
09 listopada 2015, 17:27·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 listopada 2015, 17:27
InPost zarzuca Poczcie Polskiej stosowanie nieuczciwych praktyk. Operator narodowy ze swojej strony odpiera zarzuty i wytyka konkurentowi kłamstwa. Czy przepychanki operatorów mieszczą się w granicach dobrego smaku i prawa czy też już ocierają się o czarny PR, zakazany dyrektywą z 2005 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji? Poszło jak zawsze o pieniądze. Tym razem punktem zapalnym stał się przetarg o obsługę korespondencji sądowej, w którym to Poczta Polska złożyła o 40 mln zł korzystniejszą ofertę.
Reklama.
– Zarząd Poczty Polskiej prowadzi politykę dumpingowych cen. Jej celem jest zniszczenie konkurencji na rynku, a efektem będzie powrót do wysokich cen usług pocztowych, w tych sektorach, gdzie obecnie istnieje prywatna konkurencja. Takie praktyki są groźne dla pracowników Poczty Polskiej i budżetu państwa, który będzie musiał dofinansować Pocztę, by zapewnić jej stabilność finansową – mówił Rafał Brzoska, prezes zarządu Integer.pl, który jest większościowym udziałowcem InPostu. Takie zarzuty padły podczas zwołanej w tym celu konferencji.
Co na to Poczta Polska? Operator twierdzi, że tego typu ataki ze strony InPostu na dobre zakorzeniły się w strategii biznesowej prywatnego konkurenta. – Konferencja prasowa to kolejny pomysł Pana Brzoski na dyskredytowanie Poczty Polskiej. Niemal codziennie prezes konkurującej z nami firmy informuje media o walce z Pocztą Polską – komentował Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej. Przypomniał też, że poprzednia podobna konferencja InPostu ze stycznia 2014 r. skończyła się przegraną prywatnego operatora w Sądzie Okręgowym w Warszawie (wyrok z 13 października br. – XXVI GC 121/14).
Chodzi o zarzuty sabotowania obsługi korespondencji sądowej z Pabianic, którego wg Polskiej Grupy Pocztowej (należy do grupy InPost – przyp. red.) miała się dopuścić Poczta Polska po tym, jak utraciła przetarg na obsługę sądów i prokurator w listopadzie 2013 r. na rzecz prywatnych konkurentów. – Poczta nie dostarczała zwrotnych potwierdzeń odbioru nadawcom, terminy doręczeń sięgały nawet 56 dni. Naraziła sądy na odraczanie rozpraw w styczniu i lutym. Mamy udokumentowane przypadki, np. z Pabianic – mówił w rozmowie z mediami Leszek Żebrowski, prezes PGP.
Sąd uznał jednak, że PGP nie miała dowodów na to, by sformułować powyższe zarzuty. – Świadek Rafał Brzoska także nie wiedział, w jaki sposób weryfikowano wiadomość o zwrotkach z Pabianic, sam nie weryfikował również materiałów rozdanych dziennikarzom podczas konferencji prasowej w dniu 30 stycznia 2014 r., wychodząc z założenia, że zostały zebrane z zachowaniem należytej staranności. W jego przekonaniu fakt, że zwrotne potwierdzenia odbioru były wydrukowane na żółtym druczku, świadczył o tym, że doręczycielem była Poczta Polska (zeznania świadka Rafała Brzoski) – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Rzecznik Poczty Polskiej zapewnił, że również tym razem zostały podjęte odpowiednie kroki prawne, które mają na celu zaprzestanie stosowania nieuczciwej konkurencji ze strony InPost. Przyjrzyjmy się dokładnie, czym Poczta Polska naraziła się firmie Brzoski.
Kwestia, która najbardziej nurtuje InPost, dotyczy obniżenia cen usług Poczty Polskiej. Zdaniem Brzoski narodowy operator chwyta się cen dumpingowych, by pozbyć się konkurencji z rynku. Tymczasem Poczta Polska wskazuje na niemałe oszczędności, które pozwoliły operatorowi podnieść własną zdolność konkurencyjną. W samym tylko ubiegłym roku państwowa spółka zdołała zmniejszyć koszty swojej działalności o 300 mln zł.
Według InPost o nieuczciwych intencjach Poczty Polski świadczy też niejednorodna polityka cenowa, jaką operator stosuje wobec poszczególnych grup klientów. Zdaniem Brzoski, cena 0,58 zł za list zwykły do 2 tys. gramów, jaką Poczta zaproponowała przy przetargu dla Izby Skarbowej w Poznaniu, jest podejrzana, ponieważ klienci indywidualni za tę samą usługę muszą zapłacić 1,75- 6,3 zł.
– Wydaje się, że nasz konkurent nie odrobił lekcji ze znajomości regulacji dotyczących rynku pocztowego. Zgodnie bowiem z tymi regulacjami (ustawą Prawo pocztowe oraz III Dyrektywą pocztową ) dla nadawców nadających znaczną liczbę przesyłek mogą być stosowane taryfy specjalne niższe niż obowiązujące za dany rodzaj lub sposób świadczenia usługi powszechnej – odpiera zarzuty Poczta Polska. – Jest rzeczą oczywistą, że różnica w cenie zależy od specyfiki, w tym wolumenu i zakresu współpracy z klientem. Inny jest koszt nadania 1 listu dla Jana Kowalskiego, a inny koszt usługi dla dużego klienta zintegrowanego z system informatycznym i logistycznym poczty – czytamy w oświadczeniu rzecznika.
Prywatnej konkurencji nie podoba się też, że Poczta korzysta z preferencji podatkowych. Chodzi o zwolnienie z podatku VAT. Kwota ewentualnego podatku wynosiłaby 667 milionów złotych – wylicza konkurencja. Poczta Polska przypomina ze swojej strony, że tak stanowią obowiązujące przepisy ustawy o podatku od towarów i usług. – Celem takiego rozwiązania, krajowego i europejskiego, jest aby usługi te były przystępne cenowo dla klientów. Podkreślić należy, że po zwycięstwie, w otwartym konkursie organizowanym przez Prezesa UKE, operatorem wyznaczonym na kolejne 10 lat została Poczta Polska – komentuje operator.
Państwowa spółka nie pozostaje dłużna i wytyka oskarżającym ich grzechy, punktując InPost za to, że część udziałowców rozlicza się na Cyprze i Malcie. Bezpodstawne wydają się być także obawy InPostu odnośnie tego, że rzekome stosowanie przez Pocztę polityki dumpingowej „doprowadzi do katastrofy” państwowej firmy, a zapłacą za to zwykli podatnicy. Padły nawet konkretne liczby. – To przez nie wszyscy jako obywatele dopłacamy prawie 2 mld złotych do cen Poczty Polskiej – mówił Rafał Brzoska. Tymczasem fakty wskazują na zgoła odmienną tendencję. Narodowy operator nie tylko nie korzysta z dotacji ze strony państwa, lecz i piąty rok z rzędu notuje zyski. W 2014 r. zysk brutto Grupy Poczty Polskiej był o ponad połowę większy niż w 2013 r. i wyniósł 142 mln zł.
O co więc to całe zamieszanie? Analitycy są zgodni – jesteśmy świadkami banalnej walki o udziały na rynku wartym bagatela 7 mld zł. Jak wskazują liczni eksperci, Poczta Polska coraz skuteczniej broni swoich rynkowych udziałów przed konkurencją ze strony prywatnych operatorów. I właśnie ten fakt, a nie los przesyłek sądowych, najbardziej boli konkurencję. W maju tego roku państwowa firma m.in. wygrała z PGP przetarg na tzw. usługi powszechne na najbliższą dekadę. Wszystko to sprawia, że ekspansja rynkowa prywatnych operatorów utkwiła w martwym punkcie, co niekorzystnie odbija się na notowaniach rynkowych Integer.pl SA (ITG), właściciela InPostu. Dzisiaj (9.11.) na warszawskim parkiecie cena aukcji spółki wynosiła 22,95 zł, czyli ponad 8 proc. niżej niż w IPO.
Poczta Polska w liczbach
fragment oświadczenia Poczty Polskiej
Poczta Polska w latach 2011-2014 wypracowała 430 mln zł zysku brutto, nie była dotowana z budżetu państwa i jednocześnie zatrudniała i zatrudnia blisko 80 tys. osób na umowie o pracę.
W latach 2011-2014 Poczta Polska przeznaczyła blisko 600 mln zł na rozwój i motywowanie pracowników.
Inwestycje w infrastrukturę pocztową oraz inwestycje kapitałowe przekroczyły w tym okresie ponad 730 mln zł.