
15 funtów – tak niska jest stawka, za którą ochrona na egipskim lotnisku godzi się narazić życie dowolnej kilkuset-osobowej grupy ludzi wracających z wakacji. Taką cenę wystarczyło zapłacić za pominięcie kolejki, kontroli osobistej i kontroli bagażu. Informację, która wypłynęła od brytyjskich służb podał na swej stronie internetowej dziennik "The Sun". Przypuszczalnie zaważyła ona na niedawnej decyzji brytyjskiego rządu, by nie wpuszczać na Wyspy lotów z Sharm el-Sheikh.
REKLAMA
Informacja wznieca falę oburzenia u opinii publicznej, a premier Wielkiej Brytanii jest za swą decyzję powszechnie chwalony (czy podobne kroki podejmą także polskie władze?). Ustalenia agencji wywiadowczych potwierdzają opinie wygłaszane przez turystów, którzy w ostatnim czasie zdążyli powrócić z wczasów w kraju rządzonym niegdyś przez faraonów.
Byłem w szoku. Mężczyzna obsługujący skaner grał w "Candy crush" [zamiast wykonywać swoją pracę].
Jakość przeprowadzanych na lotnisku kontroli jest podobno skandaliczna, obsługa jest określana jako beztroska i arogancka. Nie zważa także na pozostawione bez opieki bagaże. Wielu podróżnych mówi o uldze, jaką doznali wraz z momentem, gdy ich lot dobiegł końca.
O sytuacji na tym lotnisku niedawno napisał także bloger JasonHunt (znany jako Kominek). Wrzucił wideo sprzed kilku lat, na którym pokazuje, jak wygląda kontrola. Standardy bezpieczeństwa – jego zdaniem – dalekie od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Napisz do autora: manuel.langer@natemat.pl
źródło: The Sun.
