Zamachy we Francji pokazały też dobrą stronę natury ludzkiej.
Zamachy we Francji pokazały też dobrą stronę natury ludzkiej. Fot. Dinkum Wikipedia/http://bit.ly/1RYz8K0/PD
Reklama.

1. Bezpieczne schronienie

Jedną z najwspanialszych rzeczy, jaką zrobili mieszkańcy Paryża było zaoferowanie zupełnie nieznanym, obcym sobie ludziom bezpiecznego schronienia, gdy na ulicach wciąż grasowali terroryści. Z reguły oferowali im nie tylko krótką możliwość przeczekania najbardziej niebezpiecznych chwil, ale nocleg na całą noc i coś do zjedzenia. Wiele osób ogłaszało na Twitterze i innych społecznościówkach, że przyjmą do siebie tych, którzy znajdują się w okolicy (w internecie miejsca takie były oznaczane hashtagiem #PorteOuverte), a przecież wiązało się to z ryzykiem, że ich domostwa same staną się celem zamachowców (skoro można było podejrzewać, że zgromadzona jest tam spora grupa ludzi...).

2. Taksówki

Wielu kierowców taksówek za darmo zabierało ludzi z ulic. Także do bezpiecznych miejsc, jeśli wyrazili taką potrzebę. A przecież mogli się egoistycznie troszczyć tylko o siebie, skryć się we własnej dziupli i przeczekać groźną sytuację. Jednak znacząca część z nich odpowiadała na telefony "klientów". Nie w celach zarobienia na nich zyskania czegokolwiek, tylko z dobrej woli, z narażeniem własnego życia.

3. Zgromadzenie na Placu Republiki

logo
Paryżanie składają hołd zabitym na placu Republiki. Screen z YouTube, kanał Reuters
W parę godzin po zamachach Paryż wyglądał na wyludniony, m. in. w naszej relacji live zamieściliśmy zdjęcia opustoszałych stacji metra i ulic. Władze zakazały ludziom się gromadzić ze względu na ich bezpieczeństwo. Mimo to – mimo groźby kolejnych zamachów i policyjnych ostrzeżeń mieszkańcy stolicy wspólnie masowo oddali w sobotę wieczorem hołd zmarłym. Nie bali się przyjść, gdyż czuli, że ten symboliczny gest uczczenia ofiar jest dla nich ważniejszy od niebezpieczeństwa na jakie się narażają.

4. Bezimienni bohaterowie

Gauthier, jeden z uczestników feralnego koncertu zespołu Eagles of Death Metal w Bataclan opowiedział w mediach prosta, ale za to bardzo ważną historię. Podczas ataku został postrzelony w ramię. Wraz z innymi próbował się wydostać z klubu, co nie było łatwe przy spanikowanym tłumie tarasującym przejście. Jak twierdzi nie udałoby mu się to i być może zginąłby od kul terrorystów, gdyby siłą go nie wyciągnął na zewnątrz zupełnie mu nieznany mężczyzna w czerwonej koszulce. Gauthier twierdzi, że osoba ta w ten sam sposób uratowała wielu uczestników koncertu. Nie on jedyny zamiast salwować się ucieczką rzucił się na ratunek innym. Pewnie części tych historii nigdy nikt nie pozna poza tymi, którzy przeżyli masakrę właśnie dzięki swym przypadkowym "aniołom stróżom".

5. Zgromadzenie w Metz

W sobotę po zamachach ok. 500 osób zebrało się w Metz, aby uczcić ofiary terrorystów. W pewnym momencie na zgromadzenie wtargnęła grupka osób reprezentujących radykalną prawicę. Nieśli antyislamski transparent i wykrzykiwali tego typu hasła. Zebrani ludzie – zwykli obywatele nie reprezentujący żadnego politycznego ugrupowania – mieli prawo czuć gniew z powodu tego co się stało. Nie podzielili jednak nastrojów przybyłej grupy. Zamiast tego zwyzywali ich od faszystów. Chojracka młodzież została następnie usunięta przez policję, z którą się oczywiście przy tej okazji pobiła.

Napisz do autora: manuel.langer@natemat.pl