Lech Wałęsa zapowiadał, że będzie bacznie obserwował rząd Beaty Szydło i prezydenturę Andrzeja Dudy. Jeszcze kilka tygodni temu mówił o kredycie zaufania dla nowej ekipy, ale wraz z ułaskawieniem Mariusza Kamińskiego postanowił zabrać stanowczy głos krytyki.
Były prezydent zaznaczył, że wyroki sądów powinny być respektowane, zaś politycy "bawią się w piaskownicę". Podkreślił, że to łamanie zasad prawa, na które przysięgali również politycy PiS i prezydent. Wałęsa zaznaczył, że nie będzie się przyglądał biernie takim inicjatywom i zagroził dążeniem do postawienia prezydenta przed Trybunał Stanu.
– Nie pamiętam do tej pory takiego przypadku. Po pół roku nie daruję takich przypadków. Wtedy za rozkładanie państwa będę wnioskował o Trybunał, a nawet odwołanie. Na razie mu nie przeszkadzam. Panie Duda, staraj się Pan poprawić - mówił wzburzony Wałęsa.