
Reklama.
Jak donosi "Gazeta Wyborcza", Stanisław Piotrowicz w 2001 roku uniewinnił proboszcza, który dopuszczał się molestowania dzieci. Poseł PiS, który był wówczas prokuratorem, uznał, że duchowny okazywał jedynie czułość, a jego zachowania nie można było uznać za przejaw pedofilii.
Gazecie udało się wtedy porozmawiać z Piotrowiczem o kontrowersyjnej decyzji. – Nikogo to w tym środowisku nie raziło – mówił. – Całowanie w usta według księdza było na zasadzie "daj ciumka" czy "gilgotanie brodą" – tłumaczył. Nie uznał on dotykania, wkładania rąk do majtek i całowania z języczkiem za molestowanie. Według kobiety, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie, ksiądz uniknął kary, bo "miał wielu wpływowych przyjaciół".
Sąd ostatecznie skazał jednak duchownego na dwa lata pozbawienia wolności z zawieszeniem na pięć lat za molestowanie sześciu dziewczynek. Polityk PiS nie chce dziś wracać do sprawy.
Sąd ostatecznie skazał jednak duchownego na dwa lata pozbawienia wolności z zawieszeniem na pięć lat za molestowanie sześciu dziewczynek. Polityk PiS nie chce dziś wracać do sprawy.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
Źródło: Gazeta.pl