"Jestem rasistą" – pisze Bartosz Bodnar.
"Jestem rasistą" – pisze Bartosz Bodnar. Fot. Michał Lepecki/Agencja Gazeta

Problem Europy z migrantami rozgrywa się nie tylko na szczeblu państwowym, gdzie przywódcy państw przerzucają się kolejnymi kwotami uchodźców. Problem z obcokrajowcami lawinowo przybywającymi do Europy, to również problem zwykłych ludzi. I to poważny. Bycie otwartym na uchodźców jest powszechnie akceptowalne, ale już okazanie lęku i obaw przed napływającą ludnością z miejsca skazuje na łatkę rasisty i ksenofoba. Ładnie to tak?

REKLAMA
Masz obawy? Jesteś rasistą
Do debaty publicznej przebijają się zazwyczaj tylko głosy radykałów - dotyczy to zarówno tych, którzy są reprezentantami bardzo otwartej postawy, jak i tych, którzy stawiają znak równości miedzy uchodźcą a terrorystą. Tymczasem większość społeczeństwa nie opowiada się za żadnym z tych dwóch radykalizmów. I nie mają przez to łatwego życia.
Trzeba naprawdę dużo złej woli, żeby umiarkowanie i próbę wyważonej oceny sytuacji wziąć za przejaw rasizmu, ksenofobi i czego tam jeszcze. Chowanie głowy w piasek nic tu nie da. Zamiast kłaść po sobie uszy i pozwalać na przyprawianie gęby okropnego rasisty, powinniśmy bez kompleksów zapytać, czy bezmyślna polityka "witamy uchodźców" aby na pewno nie wyjdzie nam bokiem. To byłoby lepsze niż tropienie przejawów rasizmu tam, gdzie go po prostu nie ma.
Polacy się boją, więc są rasistami
Z najnowszych sondaży badających stosunek Polaków do uchodźców wyłania się obraz społeczeństwa, które nie jest antyimigranckie. Niepewnych i ostrożnych - owszem, tych nad Wisłą jest sporo, ale nie antyimigranckich i przeciwnych każdemu obcokrajowcowi, który przekroczy polską granicę.
Odsetek tych, którzy się boją ostatnimi czasy wzrósł, co zresztą po zamachach w Paryżu nikogo przecież nie powinno dziwić. Obecnie 80 proc. Polaków uważa, że przyjęcie uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oznacza wzrost zagrożenia atakami terrorystycznymi w kraju. I czy naprawdę czyni ich to ksenofobami?
logo
YouTube.com
Karty na stół: "jestem rasistą!"
Odpowiedź na to pytanie świetnie rozpracował Bartosz Bodnar, jeden z redaktorów portalu niepoprawnipolitycznie.com, który podobnie jak wielu Polaków, jest nazywany "rasistą" i "ksenofobem", tylko dlatego że nie okazuje hurraoptymizmu na dźwięk słowa "uchodźca". Co napisał?
Bartosz Bodnar

Europa musi stać się ciężko wypracowanym celem wszystkich przybyłych, a nie krową dojną, hodującą przyszłych morderców i gwałcicieli w imię europejskich wartości i politycznej poprawności. Do tego jednak trzeba Europy silnej i silnych przywódców, którzy nie będą bali się stygmatu ksenofoba tylko dlatego, że walczą o dobro kontynentu z faktycznym, zdefiniowanym zagrożeniem. Jeżeli takie podejście, taka troska i takie postawienie sprawy czyni ze mnie rasistę i ksenofoba w oczach zniewieściałej Europy, to p******* to – jestem rasistą i ksenofobem! I jestem z tego dumny!

Trafił w punkt! Przecież wielu z nas kieruje się racjonalnym strachem, który nakazuje poddać krytycznej ocenie to, co obecnie dzieje się w Europie. Uchodźcy, którzy w większości są muzułmanami dostają rykoszetem za to, że ekstremiści islamscy są wyznawcami tej samej religii. Religii, która dzisiaj bardziej niż z sprawami wiary kojarzy się z bombowymi zamachami. Nie ulega wątpliwości, że wizerunkowo ciężko im się bronić przed stereotypem bojującego dżihadysty, co często skazuje ich na krzywdzącą ocenę.
Nie ulega jednak również wątpliwości, że w obliczu rosnącego zagrożenia terrorystycznego możemy mieć obawy i głośno o nich mówić. Tym bardziej, że przecież system przepływu ludności w Europie jest nieszczelny, a procedury bezpieczeństwa i weryfikacji szturmującej Zachód fali obcokrajowców pozostawiają wiele do życzenia. Nie trzeba chyba też tłumaczyć, z czym wiąże się brak odpowiednich zabezpieczeń.
Nic cię nie tłumaczy. Jesteś rasistą
Bodnar w swoim tekście słusznie zauważa, że żeby pozbyć się łatki rasisty, nie wystarczą nawet rozległe i zażyłe kontakty z cudzoziemcami. W oczach części społeczeństwa nie stanowi to żadnej legitymacji i nie wymazuje winy za to, że ktoś odważył się mówić wprost o swoim całkiem uzasadnionym niepokoju.
– Latając po całym świecie i pracując w różnych krajach poznałem ludzi chyba ze wszystkich kręgów kulturowych i religijnych. Z wieloma z tych ludzi łączyła mnie i łączy bardzo silna więź. Ale jestem ksenofobem. Jestem rasistą! To znaczy tak nazywa się mnie w moim własnym kraju. Dlaczego? Bo mówię głośno, że dzisiejszy Islam do zagrożenie dla świata. Bo mówię prawdę – pisze zirytowany powszechną poprawnością polityczną.
Nie dziwię mu się. Napięta sytuacją na kontynencie podzieliła społeczeństwo. Na tych, którzy mają rację i na tych, którzy są rasistami. Szkoda, że podczas tego dzielenia mieszkańców Europy na pół jedna ze stron przyjęła, że radykalny słownik jest najlepszą metodą na przekonanie do swoich racji. Jeśli określenie kogoś "rasistą" i "ksenofobem" tak łatwo przechodzi nam dziś przez gardło pod adresem osób dalekich od skrajnych postaw, to chyba coś tu rzeczywiście jest nie tak.

Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl