Patrzcie jak leci partyjna miotła. Prezes Kaczyński już pogroził palcem Orlenowi i Lotosowi. Inni prezesi biorą się ostro do roboty. Nagle okazuje się, że bliska sercu Beaty Szydło kopalnia Brzeszcze wcale nie musi być wygaszana. To klejnot górnictwa, w który po prostu trzeba zainwestować 200 mln złotych.
Nietrudno zgadnąć na kogo zasadza się PiS. – Postępuje degradacja polskiej gospodarki! Takie firmy, jak Orlen i Lotos powinny współtworzyć politykę gospodarczą państwa. Z niepokojem słucham wypowiedzi ludzi z zarządu Orlenu, że firma nastawia się na przemysł paliwowy, a nie chemiczny. To samo tyczy się Lotosu – w ten sposób Jarosław Kaczyński pogroził palcem ty spółkom. Było to na wiecu wyborczym tydzień przed wyborami.
Złoty spadochron
Tylko jedna rzecz powstrzymuje jeszcze polityków PiS przed szybką dymisją prezesów z udziałem spółek skarbu państwa. Wysokie odprawy, jakie na wypadek nieoczekiwanych roszad, zagwarantowali sobie ich menedżerowie. Minister skarbu państwa, chcąc wyrwać z korzeniami wielu prezesów, musiałby wyłożyć kilkadziesiąt milionów na odprawy i odszkodowania. Media natychmiast podchwyciłyby temat, że polityczna zmiana w biznesie bardzo drogo kosztuje.
Ale i na to znalazł się sposób. Posłowie PiS zgłosili właśnie projekt ustawy opodatkowujący stawką 65 procent odprawy prezesów związane z zakazem konkurencji. Standardowo wynosi on 12 miesięcy, ale były przypadki gdzie sięgał nawet dwóch lat. To zasada złotego spadochronu, zgodnie z którą najlepiej zarabia się na odejściu z pracy – mawiali dymisjonowani prezesi.
W ten sposób koszty odpraw prezesów zostaną zmniejszone. Ustawa o takim podatku jest niezgodna z konstytucją – ta zabrania dyskryminacji osób czy podmiotów w zależności od miejsca zatrudnienia, w tym wypadku pracodawcy prywatnego lub spółki skarbu państwa. Tylko kto to stwierdzi, skoro w Trybunale Konstytucyjnym jest już pozamiatane, będzie obsadzony przez sędziów z nominacji PiS.
Kiedy PiS poprzednio wygrał wybory, też była o tym mowa: – Od dawna dziwię się, iż w zarządach spółek skarbu państwa nadal są ludzie z dawnego układu. Niejednokrotnie dawałem temu wyraz w rozmowach z szefem resortu skarbu – powiedział Jarosław Kaczyński. Przywołany do porządku minister Wojciech Jasiński szybko się uwinął. Stanowisko stracił wówczas szef Orlenu Igor Chalupec i kilku jego menedżerów. W ich miejsce pojawił się Piotr Kownacki, dobry znajomy prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Fakt, nie zdążył dużo zrobić, bo rząd upadł, ale 1,5 mln złotych odprawy wziął.
Kopalnia premier Szydło uratowana
Jakich prezesów teraz szuka PiS? Dyspozycyjnych i gotowych do poświęceń dla dobrego samopoczucia polityków i ich elektoratu. I oto pierwszy z cudów nowej ekipy. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienił się los kopalni Brzeszcze – bliskiej sercu premier Beaty Szydło. Jeszcze kilka miesięcy temu groziło jej wygaszanie. Dariusz Lubera, prezes spółki Tauron Energia buntował się przeciwko przejęciu nierentowniej kopalni, nawet za złotówkę, co było częścią planu ratowania kopalń rządu PO. Lubera nie chciał kopalni zanim zostanie zrestrukturyzowana, nie zamierzał topić pieniędzy akcjonariuszy w nierentownym górniczym biznesie.
Za krnąbrność został usunięty ze stanowiska wraz ze współpracownikami. Jerzy Kurella, nowy prezes energetycznego giganta, powołany tuż przed wyborami, od razu wyczuł kierunek wiatru zmian. Zaprosił dziennikarzy ekonomicznych do restauracji, by ogłosić najnowsze plany spółki. Kiedy podano sałatkę z buraka na rukoli, okazało się, że Brzeszcze to właściwie nieoszlifowany diament: – Zleciłem analizy kilku najlepszym firmom doradczym na rynku. To dobra kopalnia, jakościowy węgiel. W Brzeszcze zainwestujemy 200 mln złotych, wówczas na koniec 2017 roku ta spółka powinna wyjść z wynikiem na zero, może zero z lekkim plusem – oświadczył.
Kiedy na stół wjechał smażony sandacz z dodatkiem cytrynowej trawy, Kurella dawał do zrozumienia, że cena za święty spokój jest niewygórowana. – W najbliższych latach Tauron planuje inwestycje rzędu 3,7 mld złotych. Na tym tle proszę państwa 200 mln na Brzeszcze to nieznaczący wydatek – powiedział. Na deser dodał, że na razie nie będzie restrukturyzacji czy zwolnień w kopalni. Podpisał już dwuletnią umowę ze związkami zawodowymi.
Nadchodzi wielka kumulacja
Takich cudów będzie więcej, bo w spółkach skarbu państwa jest trochę pieniędzy do zarobienia. Tylko prezesi 10 największych firm zarabiają łącznie ponad 18 mln złotych rocznie – podliczył Money.pl.
Zarobki prezesów spółek
PKO BP - 3,1 mln zł
Orlen - 2,9 mln zł
PZU - 2,7 mln zł
KGHM - 2,2 mln zł
PGNiG - 1,9 mln zł
Zawsze się znajdzie chętny do zarządzania. Cechą wspólną prezesów z nominacji Prawa i Sprawiedliwości był brak doświadczenia w kierowaniu najmniejszą choćby firmą prywatną. Piotr Kownacki przed prezesowaniem Orlenowi był urzędnikiem miejskim oraz pracownikiem NIK. A „ich” prezes KGHM, Krzysztof Skóra był skarbnikiem w gminie Ruja. Po przygodzie z zarządzaniem największą firmą w Europie z branży miedzi, został dyrektorem wodociągów w Lubinie. Dziś jest radnym PiS w sejmiku dolnośląskiego. Kto wie, może jeszcze wyskoczy?
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Były prezes spółki Skarbu państwa
Wysokie odprawy to ubezpieczenie od głupoty polityków. W ten sposób menedżerowie rekompensują sobie to, że na życzenie polityków, wbrew zasadom biznesu, mogą być zmuszeni do realizowania pomysłów na polityczne zamówienie. Gdyby nie swoisty szantaż milionami, nie byłoby mowy o jakiejkolwiek niezależności.