
Reklama.
25 listopada, środa – wieszcz napisał o niej tak: "Przez Hesperię i Insubrię: Ogień na statku, plaga i zniewolenie,Merkury w Strzelcu, Saturn zajdzie". Tych kilka słów poddano dogłębnej analizie i według interpretatorów, oznaczają... koniec. Ten zacznie się na południu Europy, a dokładnie w Rzymie. Ze względu na ostatnie groźby ISIS, można łączyć z nimi przepowiednię.
Pytanie, co Nostradamus rozumiał pod terminem "koniec świata". Kataklizm, wojnę światową? Wcześniej miał już przecież zobaczyć je w swoich wizjach. Wiele osób dopatrywało się ich spełnienia np. w dojściu Hitlera do władzy albo atakach na World Trade Center. Warto jednak dodać, że o nostradamusowym końcu mówiono w 2000 roku. I potem, jeszcze kilka razy – bo w ślady wieszcza szły dziesiątki "proroków". Ostatni, jak pisaliśmy, uważał, że w Ziemię uderzy kometa o średnicy 11 km.
Sceptykami wtedy, jak i teraz, są naukowcy, którzy podważają, jakoby to właśnie 25 listopada 2015 roku był "tą" datą. I wyznaczają zupełnie inną – koniec świata nastąpi dopiero za 5 mld lat. Planeta wówczas wyparuje ze względu na ogromną temperaturę Słońca, zmienionego w tzw. czerwonego olbrzyma. Zatem chyba można odetchnąć.
źródło: tvn24.pl
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl