Nie jest łatwo popaść w łaski prezesa, a jak wiedzą choćby Adam Hofman, Jacek Kurski, czy Joanna Kluzik - bardzo łatwo je utracić. Próżno szukać stałych wartości, które mogłyby w tym pomóc, bo nawet prawo czy sprawiedliwość mogą z dnia na dzień stać się orężem imposybilizmu, który hamuje walkę o dobro narodu. I właśnie w trosce o tę najwyższą wartość prezes jest gotów wiele wybaczyć. Oto lista grzechów, które nie przeszkodzą w procesie naprawy państwa.
Nowym prezesem Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa został Daniel Obajtek. To polityk PiS, na którym ciążą zarzuty przyjęcia łapówki. Teraz będzie zarządzał rządową agencją, która odpowiada m.in. za przekazywanie rolnikom miliardów z dopłat bezpośrednich.
W czasie kampanii wyborczej razem z Beatą Szydło odmalowywał szkołę w Pcimiu. Wcześniej było o nim głośno, kiedy prezes Jarosław Kaczyński oskarżył Platformę Obywatelską o prześladowanie polityka PiS. Wszystko przez to, że były wójt gminy Pcim został oskarżony o korupcję. Jak opisuje "Gazeta Krakowska", miał przyjąć 50 tysięcy złotych łapówki od grupy przestępczej wymuszającej haracze. Drugi zarzut to wyłudzenie 700 tys. złotych i narażenie swojego pracodawcy na straty w wysokości 1,4 miliona złotych. Więcej o sprawie pisał w ubiegłym tygodniu Kamil Sikora.
Dwukrotna utrata prawa jazdy
Prezes jak wiadomo sam prawa jazdy nie posiada, dlatego i podwójna utrata tego dokumentu nie robi na nim wrażenie. Jerzy Szmit, któremu zabrano prawko w 2009 i 2015 roku nie startował w wyborach parlamentarnych. Nie przeszkadzało to, aby mógł znaleźć się wśród rządzących. Beata Szydło powołała go do pracy w Ministerstwie Infrastruktury. - To jest rzecz, która każdemu może się zdarzyć - tłumaczy w rozmowie z telewizją Superstacja.
Szmit ma wyjątkowego pecha, bo wszyscy zdają się patrzeć mu na ręce. Choćby wtedy, gdy musiał się tłumaczyć z rzekomej próby kradzieży iPada. Do incydentu doszło 1 lipca tego roku. Na nagraniu dostępnym na stronie Sejmu i Senatu widać moment, w którym poseł PiS podchodzi do stolika sekretarza podkomisji. Przegląda dokumenty, ogląda iPada i odkłada go na miejsce. Potem kładzie na niego plik dokumentów i zabiera wszystko ze sobą.
Członkostwo w PZPR
Wszystko co nie podoba się PiS-owi jest przedstawiane jako swego rodzaju dziedzictwo PRL-u. Nawet obecne przepisy, Konstytucja czy sądownictwo bywają nazywane postsowieckimi i mają stanowić relikty komuny. Ale prawdziwe relikty komuny, które można odnaleźć w CV niektórych działaczy Prawa i Sprawiedliwości wcale nie muszą stanowić złej karty.
Stanisław Piotrowicz był nie tylko członkiem PZPR, ale też peerelowskim prokuratorem. Ironia? Pytał ostatnio Konrad Piasecki. – Ponosiłem większe ryzyko, pomagając tym, którzy roznosili ulotki niż ci, którzy te ulotki roznosili – mówił w TVN24.
Skazywanie opozycjonistów
Trzy miesiące przed tym, jak Andrzej Duda został zastępcą ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbiegniewa Ziobro, do grona zastępców dołączył też Andrzej Kryże. Nawet posłowie PiS mieli wówczas wątpliwości, czy osoba z takimi "zasługami" powinna zajmować tak ważne stanowisko.
11 listopada 1979 r. Andrzej Czuma, Bronisław Komorowski, Wojciech Ziembiński Józef Michał Jankowski poprowadzili manifestację, w czasie której skandowali "Żądamy Polski wolnej i niepodległej!". Trafili za to przed oblicze sędziego Andrzeja Kryże, który skazał Czumę na trzy miesiące pozbawienia wolności, a innych na co najmniej miesiąc odsiadki.
W 2007 r. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu stwierdziła, że sędziowie przekroczyli uprawnienia i nie dopełnili obowiązków. Kryże pracował w ministerstwie aż do listopada 2007 roku.
SKOK-i w bok
Byli za, a nawet przeciw. Z jednej strony PiS odcinał się formalnie od twórcy SKOK-ów Grzegorza Biereckiego, z drugiej sam Jarosław Kaczyński oficjalnie poparł startującego do Senatu z własnego komitetu wyborczego polityka.
Grzegorz Bierecki został doceniony za konsekwentne wspieranie prawicy oraz usunięcie się w cień, kiedy wymagał tego interes wyborczy PiS. Teraz czas na kolejny etap doceniania zasłużonego dla prawicy biznesmena. Bierecki został wybrany na szefa Komisji finansów publicznych w Senacie.
Stał tam, gdzie stało ZOMO
Jarosław Kaczyński nie jest pamiętliwy i wybacza nawet tym, którzy stali po drugiej stronie barykady. Był nim działacz PiS Wojciech Jasiński, 13 grudnia 1981 był właśnie tam, gdzie stało ZOMO (z partii wystąpił później). Zapisał się do PZPR w drugiej połowie lat 70., gdy był szefem Wydziału Spraw Wewnętrznych płockiego Urzędu Miasta. Jak pisał Michał Gąsior, Towarzysze generałowie instruowali go wówczas, jak postępować wobec Polaków z RFN czy Izraela starających się o odzyskanie obywatelstwa.
"Dokumenty pokazują, że Jasiński był w stałym kontakcie z Wydziałem Paszportów i Dowodów Osobistych Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Płocku, nadzorowanym przez SB. W tym samym czasie żona Jasińskiego była dziennikarką w gazecie KC PZPR – 'Trybunie Ludu'" – napisali dziennikarze "Rzeczpospolitej".
Były minister skarbu państwa, wieloletni poseł PiS Wojciech Jasiński został jednogłośnie wybrany na szefa sejmowej komisji finansów publicznych.